Rozdział 11

461 27 8
                                    

- Jak już wspomniałam podczas drogi przysłał mnie tu Lord Kaname. Jego zdaniem Victorio-sama mieszkanie z potomkiem diabła jest dla ciebie utrapieniem. Przed niepożądanym niebezpieczeństwem moim obowiązkiem jest cię chronić, aby mój pan czuł ulgę z twojego bezpieczeństwa. - Ikar wyjaśniła nam dlaczego tu jest. Jestem zaskoczona, że Kaname ją tu przysłał. - Oczywiście, wszystko opisał w liście, który trzymasz w rękach.
- Czy długo masz tu zostać ? - zapytał Ciel.
- Dopóki mój pan nie wyśle mi nowych rozkazów moją misją jest strzec panienki Victorii. - odpowiedziała automatycznie Ikar.
- Rozumiem. To było zwykłe pytanie. Skoro dostałaś polecenie, to nie widzę przeszkód, abyś tu została. - mruknął Ciel. - Powinienem się przedstawić. Nazywam się Ciel Phantomhive. Hrabia i głowa tej posiadłości.
Ikar wstała, odsunęła się, klęcząc przed biurkiem Ciela.
- Ikaria Revelop. Służąca Następcy Podniebios, pana Mroku Lorda Kaname Michaelisa.
Spojrzałam na Sebastiana. Nie był wcale zadowolony. Przybrał kamienną twarz, aby ukryć swoje emocje. Ja natomiast dawno nie widziałam Ikar. Gdy opuszczałam podniebiosa, była na misji w Piekle razem z Lordem Kaname. Mimo to, nie byłam wcale nastawiona na przyjemne chwile. Wręcz przeciwnie.
Nigdy nie lubiłam Ikar. Ale nie chciałam tego okazywać. Mogłoby się to obrócić przeciwko mnie.
Po skończonym spotkaniu chciałam się jak najszybciej umyć. W ciągu dnia nie zdążyliśmy jakoś się uporządkować, oprócz panicza. Jako jedyny z naszej trójki był w dobrym stanie do przyjęcia "gościa". Nalałam pełną wannę wody. Praktycznie olałam fakt, że jestem w ubraniach. Nie przeszkadzały mi. Ze spokojem weszłam do małej wanienki. Poczułam dziwny chłód, chociaż woda była gorąca. Przez myśli przebiegłam mi tylko jedna myśl:
" Antychryst tu jest. ".
I rzeczywiście był. Stał nade mną, uważnie mi się przyglądając.
- Jakiś problem Sebastianie ? - zapytałam cicho.
Nie dostałam odpowiedzi. Nie powiem, było mi to na rękę ale obecność Sebastiana trochę mnie niepokoiła. Ponieważ nie odzywał się i nie odpowiedział na moje pytanie. W pewnym momencie moją irytacja sięgnęła zenitu na tyle, że postanowiłam wstać. Woda wokoło była czerwona, co przypominało jakbym kąpała się w krwi.
Odwróciłam się.
- ODPOWIEDZ ! CO SIĘ Z TOBĄ DZIEJE ?! - wrzasnęła na cały głos.
Odbiło się bardzo głośnie echo. Dalej nie otrzymałam odpowiedzi.
Nagle oniemiałam. Sebastian patrzył na mnie, jakby nie był sobą. No tak. Że też o tym nie pomyślałam. Ikar. Jej moc. Natychmiast wyskoczyłam z wody, stając przed demonem. Chciałam go dotknąć.
- Pogańskie dziecko. - odezwał się Sebastian.
- Ikar... Opuść ciało demona. - odpowiedziałam.
Nic się nie stało. Zamiast tego demon złapał mnie za szyję. Próbował mnie udusić. Nawet mu to wychodziło. Próbowałam się wyrwać. Ale jestem za słaba. Zawsze byłam słaba...
- Seb...ast...ian...tss. - dusiłam się. Bardzo powoli zaczynałam tracić grunt pod nogami. Nastał ból, którego sama się bałam. Bałam bo takiego ostrego bólu, nigdy nie czułam. Szarpałam się, wyrywałam. Nic nie pomagało.
Uścisk się trochę rozluźnił. A ja jedyne co zrobiłam to krzyknęłam głośno. Krzyczałam i piszczałam.

- ...toria...- coś zaczęło do mnie mówić. Nie wiedziałam co. Miałam zamknięte oczy, z których ciekły łzy. Było ich dużo. Utworzyły wodną przepaść, która pozbawiłam mnie podłoża.

Spadłam... Spadałam...

- Victoria ! VICTORIA !! - słyszę krzyki i wzywanie mojego imienia.

Natychmiast otwieram oczy...

Teraz się orientuje, że ja krzyczę... BA!
Ja wrzeszczę ! Jestem w swoim łóżku, w swojej piżamie. Po prawej stronie siedzi Sebastian a po lewej Ikar coś do mnie mówi. W drzwiach stoi Mey-rin, Finny i Bard. Wyglądają na zamartwionych i przerażonych.
Wreszcie przestaje krzyczeć.
- Victoria ! Nic ci nie jest ?! Mów do mnie ! - krzyczy błagalnie demon.
Szybko rzucam się na niego, przewracając go na ziemię równocześnie spadając na niego.
Wzięłam jego twarz w obie dłonie i zaczęłam mu się przyglądać. Jego oczy... Są normalne. Takie jakie uwielbiam. Takie ciepłe i normalne.
- Ja... - znów zaczynam płakać. - Myślałam, że cię straciłam.
Mocno go obejmuję i i zatracam się w jego zapachu. Jego ciepła i faktu, że nic mu nie jest a ja żyję. Znowu zasnęłam. Pomimo, że spałam to wszystko czułam i słyszałam. Czułam, jak Sebastian odwzajemnia mój uścisk i wstaje razem ze mną, kładąc mnie na łóżku. Położył mi dłoń na czole.
- Bardzo wysoka gorączka. Majaczy i odczuwa ból. Ponadto ma czerwony nos i obawiam się, że ma katar. - powiedział. - Mey-rin, przynieś ciepłą wodę i ręczniki.
- T-tak jest ! - krzyknęła i pobiegła gdzieś.
- Finny, Bard, idźcie do łóżek. - rozkazał.
Słyszałam jak odchodzą.
- Zostanę z nią, a ty idź. - mruknęła Ikar.
- Wy upadłe anioły macie w zwyczaju nie angażowanie się w pomoc swoich. A ja nie potrzebuję snu. Tam są drzwi. - mruknął zdenerwowany demon.
- Ja dostałam rozkazy. Drzwi są tam. - warknęła upadła anielica.
- W takim razie zostańmy obydwoje. - rzekł Antychryst, siadając na rogu łóżka
- Dobrze. - syknęła w odpowiedzi.

************************************

Dlaczego...jest mi duszno ?
Dlaczego ból, który w sobie mam staje się niedozniesienia ?
Dlaczego ja patrzę przed siebie, chociaż nic tam nie ma ?
Słyszę płacz. Głośny płacz dziecka. Przede mną stoi jakaś kobieta ze swoim nowo narodzonym dzieckiem.
Była piękna. Obok niej pojawił się mężczyzna. Przypominał mi kogoś. Niestety nie widziałam ich twarzy. Była zasłonięte, jakby rozmazane.
-  Nie chcę aby spotkało ją to, co mnie. - powiedziała kobieta. - Nie chcę aby nasze dzieci spłacały grzech rodziców. Zapewnijmy im bezpieczeństwo, Aido. Zapewnijmy im to.
- Nigdy nie pozwolę mu ich zgładzić. Nie ośmieli się skrzywdzić mojej rodziny. Jeśli mamy zginąć, to przynajmniej dla nich. - odparł mężczyzna. - ... Kocham was.
Widziałam, jak całuję kobietę w czoło.
- Za wszelką cenę obronię naszą rodzinę...
************************************
Otworzyłam oczy. Widziałam jak Sebastian rozmawia z Ikar. Nie słyszałam co mówią.
- Obudziła się. - mruknęła Ikar, patrząc na mnie.
Sebastian odwrócił się. Był szczęśliwy. Albo mi się zdawało.
- Jak się czujesz, moja White Lady ? - zapytał, siadając obok mnie.
- Jakoś... Dziwnie. - odpowiedziałam.
- Gorączka trochę spadła ale jest lepiej. - wtrąciła się Ikar.
- Jak długo spałam ? - zapytałam.
- Trzy dni. Niestety ominęłaś dopiełnienie pełni. Dlatego będziesz słabsza. - odparła Ikar.
Czuję, że się trzęsę. Boję się ? Ale kogo?
- Co ci się wtedy śniło ? - zapytał demon.
- Koszmar. Zwykły koszmar. - odparłam.
- Napewno ?
- Hm ?
Ikar wskazuje na pokój. No tak. Wszystko zamarza i staje się prawdziwym lodem. Nikt nie umie mi wyjaśnić, dlaczego moje moce są połączone z moimi emocjami. Nikt.
Przypomniałam sobie. Cały koszmar.
Pod wpływem silnych emocji złapałam Ikar mocno za ramiona.
-Victoria-sama ? - zapyta zaskoczona.
- Ikar...Nie pozwolę ci omamić Antychrysta. - warknęłam.
- Omamić ? Ale ja...
- Masz mnie za idiotkę ? Nie lubię cię z wzajemnością. Nigdy cię nie lubiłam.
Nigdy...

Wyjątkowa Demonica❄ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz