Kawa, plamy i Pan Żartowniś cz.2

525 11 4
                                    


,,Udany dzień '' ja mu dam udany dzień. Żartowniś się znalazł, do jasnej cholery- pomyślałam wkurzona. Próbowałam zetrzeć plamę z bluzki, ale jedyny skutek któryodniosłam to powiększenie jej do rozmiarów kraterów na księżycu.,, Świetnie, jak to dobrze że mam dzisiaj dwa spotkania- akuratwyglądam niezwykle profesjonalnie dzięki temu''. Usłyszałam,jak ktoś wchodzi do kuchni, gdzie walczyłam z porannąniespodzianką i sądząc ze to moja Nemezis rzuciłam złośliwie wprzestrzeń, bez odwracania się

-Jeśli przyszedłeś zobaczyć moje piersi jeszcze raz to muszę cię rozczarować. Koniec pokazu na dzisiaj a dla Ciebie to już w sumie... na zawsze....

Zamiast usłyszeć sarkastyczną odpowiedź lub głupi żart odpowiedziałami cisza. I wtedy do mnie dotarło, że postacią stojącą za moimiplecami nie był Radecki.

Powoli się odwróciłam i zobaczyłam wysokiego, przystojnego blondyna,który uśmiechał się nieśmiało jakby z zakłopotaniem. No nic dziwnego, właśnie powiedziałam obcemu facetowi, a co gorsze potencjalnemu klientowi, że nie będzie oglądał striptizu w moim wykonaniu. Profesjonalista ze mnie w każdym calu.

-Najmocniej Pana przepraszam, myślałam, że to...

-Jakiś nieszczęśnik, skoro taka kara go spotkała...- odrzekł i zaśmiał się.

O matko, mówił niskim barytonem z lekką chrypką- w moim wewnętrzny rankingu zdobył już z milion punktów. Po czym przeniósł wzrok na cześć ciała, które przez ostatnią godzinę było oglądane więcej niż przez ostatnie miesiące. I parę punktów mu właśnie odjęłam.

-W czym mogę Panu służyć? - spytałam siląc się na profesjonalny ton.

-Szukam adwokata...- zaczął mówić, ale dziwnym zbiegiem okoliczności co kilka sekund jego wzrok zjeżdżał zdecydowanie niżej niż miałam oczy

-To kancelaria adwokacka więc podejrzewam, że nie szuka Pan rzeźnika. A jeśli ma Pan problem ze wzrokiem, bo ciągle coś ucieka na dół to polecę Panu świetnego okulistę. - mruknęłam wkurzona i wyszłam. Przysięgam, że czułam na moich pośladkach jego palący wzrok. Szowinistyczny zboczeniec!

***

-Coś widzę koleżanka nie w sosie

Prychnęłamw dokumenty które właśnie przeglądałam, kiedy usłyszałam jego.Od naszego spotkania udało mi się go omijać prawie cały dzień,ale hiena nie odpuszcza.

-To, że pracuję zamiast z Tobą wesoło plotkować to nie znaczy, że mam zły nastrój- odparłam nie patrząc na mężczyznę.

-A może mnie unikasz? - usłyszałam jego głos, kiedy stanął niebezpiecznie blisko mnie. Czułam jego oddech na mojej szyi.

-A Pan mecenas nie wie, że można odmówić składania zeznań...- po czym wstałam i dzięki moim niebotycznym (i jakże niewygodnym niestety) szpilkom byliśmy prawie równego wzrostu dzięki czemu poczułam się pewnej- I to było naruszanie przestrzeni osobistej, a na to z tego co kojarzę jest paragraf - skończyłam ze słodkim uśmiechem godnym blondynki z dowcipów.

-Czyli klient miał rację- zaśmiał się Radecki

-Co proszę? - spytałam zaskoczona- Jaki klient?

-Ten którego posłałaś do okulisty

-Zboczeniec- nawet nie wiedziałam, że powiedziałam to na głos, a kiedy Żartowniś to usłyszał na jego twarzy zagościł ten zadowolony uśmieszek, którego tak nie znosiłam.

-To, że mężczyzna docenia walory pięknej kobiety, jaką jesteś nie znaczy, że jest zboczeńcem. Ja też swoje obejrzałem a zboczeńcem nie jestem

-Polemizowałbym...- zaczęłam po czym coś do mnie dotarło. Niestety on to wykorzystał i zrobił jedno ze swoich efektownych wyjść, czyli z zadowolonym i sarkastycznym uśmiechem zostawił mnie zanim zdążyłam mu odpyskować.

Paweł  Radecki powiedział, że jestem piękna? Czy ten dzień może być bardziej pokręcony?

**********

Witajcie :)

Wiem, wiem- zaginełam na długo i nie zdziwiłabym się gdybym trafiła do kroniki zapomnianych w archiwum X ale nastał magicczny czas w życiu studenta jakim jest sesja ;) Obiecuję że jak ta karuzela śmiechu i łez się skończy rozdziały będą się pojawiały reguralnie i bedą znacznie dłuższe ;)



Do ... czterech razy sztuka? Where stories live. Discover now