Prześladowca ?

327 15 3
                                    

Słońce powoli chyliło się ku horyzontowi, niebo, niczym płótno abstrakcyjnego malarza, poprzecinane było białymi pasami które zostawiały za sobą przelatujące samoloty a w oddali słychać było budzące się do życia bary i restauracje, które uśpione przez cały dzień szykowały się na natarcie klienteli. Siedziałam na niewielkim balkoniku które stanowiło część mojego niedawno wynajętego mieszkania i rozkoszowałam się gorącą herbatą, która parowała w moim starym, wysłużonym kubku, który został mi po tacie. Nie był ojcem roku, ale naprawdę za nim tęskniłam a ten kubek przypominał mi wszystkie dobre chwile. Niestety nic co dobre nie może trwać wiecznie. Uroczy wieczór został popsuty przez mój trzeci znienawidzony dźwięk na świecie (zaraz po budziku i klaksonie samochodów- oczywiście kiedy ktoś na mnie trąbił a nie na odwrót) - dzwonek do drzwi.  ,, Kogo cholera niesie’’- pomyślałam wkurzona opuszczając swój wygodny kokon zrobiony z koca. Kiedy otworzyłam drzwi nie wierzyłam własnym oczom:
• Pan jest jakimś prześladowcą? Proszę stąd iść, bo…- mówiłam coraz bardziej wkurzona. Na progu, w moim mieszkaniu stał mężczyzna (a raczej zboczeniec) z kancelarii. Jakby tego było mało, na mój widok się co prawda zdziwił, ale potem na jego (wciąż przystojnej niestety) twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Co za bezczelny typ!
• Bardzo Panią przepraszam, ale nastąpił nieoczekiwany zbieg okoliczności...
• Jeśli śledzenie mnie, po moich godzinach pracy tak Pan nazywa to naprawdę się myliłam- nie jesteś zwykłym prześladowcą, ale wysoce socjopatycznym prześladowcą.
• Na miłość boską, czy może się Pani na chwilę uciszyć i dać mi dojść do głosu czy będę musiał Panią zakneblować, a na ogół tego typu zabawy nie są w moim guście- warknął męczyzna.
Nagły wybuch mężczyzny sprawił że momentalnie zamilkłam co on wykorzystał i dalej mówił
- Naprawdę nie miałem pojęcia że Pani tu mieszka, Pani mecenas . Niedawno się wprowadziłem i zabrakło mi cukru więc pomyślałem że może będę mógł od kogoś pożyczyć . I tak oto trafiłem pod Pani drzwi - kiedy skończył uniósł wyżej kubek, którego wcześniej w napadzie wkurzenia nie zauważyłam
- Dobrze, no faktycznie... nastąpił zbieg okoliczności... - zaczęłam mówić a na widok mojego zakłopotania mężczyzna znów się uśmiechnął.
- Czyli dowody zostały zaakceptowane , wysoki sądzie ? - zażartował
Mimowolnie się uśmiechnęłam i pokiwałam głową
- To proszę poczekać, już idę po ten cukier - wymamrotałam i kiedy już byłam sama w kuchni powiedziałam do siebie
- Idiotka z Ciebie Małecka , nie dość że się ośmieszyłaś to jeszcze przed takim przystojniakiem... 
Podchodząc do ,, prześladowcy " dodałam już głośniej - Proszę , ja i tak rzadko używam a tak będzie wygodniej niż w kubku - i podałam mu całe opakowanie ,, białej śmierci "
- Dziękuję , oddam jak najszybciej - to do zobaczenia... - powiedział , jak się okazało mój sąsiad , ale kiedy chciał coś jeszcze dodać usłyszałam dzwonek mojego telefonu więc pośpiesznie się pożegnałam i zamknęłam mu drzwi. Przed nosem. ,, Phi - może i nie jest prześladowcą ale nadal uważam go za zboczeńca " 

                     ***********
- Na miłość boską ! Czy ktoś w kancelarii przeszedł na dietę kartkową?!- nigdzie nie mogę znaleźć moich dokumentów a za godzinę mam rozprawę w sądzie a jestem w ciemnej... d... dziurze.
Usłyszałam za plecami cichy śmiech i nie musiałam się odwracać żeby wiedzieć do kogo należy. 
- Pawełku, chyba dzisiaj nikt Ci nie dał klapsa więc jeśli chcesz tego uniknąć to siedź cicho ! - warknełam do mężczyzny odwracając się gwałtownie.
- Mhm klapsy mowisz... A wiesz że dawno się w to nie bawiłem ale... - powiedział podchodząc do mnie z szerokim uśmiechem - ... Jednak to ja wolę je dawać niż brać . I nie wiedziałem że Pani mecenas gustuje w takich zabawach.... - chciał dokończyć ale na jego szczęście do gabinetu wszedł kurier z koszem pełnym kwiatów wśród których na środku znajdowało się ....opakowanie z kilogramem cukru.
- Sylwia Małecka ? - spytał się brzuchaty mężczyzna z wąsem tak dużym iż nie zdziwiła bym się gdyby miał  imię. Kiedy pokiwałam głową wręczył mi kosz a Radecki ( ku mojej irytacji ) podpisał pokwitowanie.
Kiedy kurier wyszedł położyłam prezent na biurko i mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Wygrałaś jakiś konkurs na hasło reklamowe nowego cukru , czy jak ? Od kogo to ? - dopytywał się Paweł , niby z nonszalancją ale wiedziałam że umierał z  ciekawości.
Nie musiałam patrzeć na karnecik żeby wiedzieć kto przysłał mi paczkę :
- To jest od prześladowcy. A może zboczeńca ? - pomyślałam z szerokim uśmiechem i zostawiłam zdezorientowanego Pawła w gabinecie , ruszając na poszukiwanie zaginionych dokumentów do sekretariatu.

*****
Cześć wszystkim ;)
Dajcie znać co myślicie, nowy rozdział już w przyszłym tygodniu ;)
-

Do ... czterech razy sztuka? Where stories live. Discover now