Rozdział 24

2.7K 165 32
                                    

Pov Max

Wróciłem do domu i jedyne co robiłem to unikałem wszystkich. Bałem się, że ktoś może się dowiedzieć, mimo, że było to nie możliwe. Wiedziałem ,że muszę im o tym powiedzieć, ale się cholernie bałem. Ale były jeszcze dwa tygodnie więc nie musiałem tego mówić od razu.

Dziś był poniedziałek już po tygodniowej przerwie. Dlatego musiałem pójść do szkoły, dziwnie było jechać tam bez Christophera. O dziwo jakoś nikt mnie nie zaczepiał, tylko niektórzy się na mnie patrzyli ze współczuciem. Pierwsza lekcja minęła mi o dziwo spokojnie. Ale najdziwniej było w klasie Samuela. Mało osób gadało, a smutna atmosfera panowała w pomieszczeniu, wszyscy musieli być do niego bardzo przywiązani. Najgorzej było jak zobaczyłem Mika siedział po raz pierwszy w swojej ławce i z nikim nie gadał. Leviego nie było w szkole. Byli jego kumplami więc nie dziwię się, że ciężko to przechodzą. Prawie wszystkie oczy spojrzały w moją stronę gdy przyszedłem do klasy. Ignorowałem ciekawskie spojrzenia i podszedłem w stronę Mika. Usiadłem przed nim, a on dopiero po chwili się zorientował, że ktoś jest obok niego.

-O to ty Max. Nie spodziewałem się ciebie tutaj. Sory, ale nie mam dzisiaj ochoty z tobą gadać. - Nie mogłem wytrzymać tego w jaki smutny sposób na mnie patrzył. Musiałem go pocieszyć żeby nie zadręczał się aż tak bardzo.

-A ja chce gadać. Nie powinieneś cały czas myśleć o jego śmierci i tak już z tym nic nie zrobisz. - Nie wierzyłem, że będę mógł powiedzieć to w tak nie czuły sposób. Brzmiało to trochę jakby nie przejęła mnie ani trochę jego śmierć.

-Jak ty możesz być taki spokojny... Mi zmarł kumpel którego znałem już w gimnazjum,a tobie zmarł brat.... Nie... Już nawet nie o to chodzi. Jak możesz być spokojny po tym co widziałeś.

-Próbuje o tym nie myśleć. Zastanawiam się czego on teraz by chciał, czego by mi życzył i jak chciałby bym żył. Myślę co zrobię w przyszłości.

-A ja cały czas wspominam... Żałuję dlaczego tam poszedłem, dlaczego wyszedłem w trakcie lekcji po usłyszeniu karetki. Widziałeś tą scenę! Sam byłeś w jego krwi! Więc jak ty to robisz! Nie rusza cię to!? - Z moich oczu poleciały łzy, mimo ,że nie chciałem to ta scena pojawiła mi się przed oczami. Nagle Samuel wziął Mika za kołnierz i podniósł do góry. Wyglądał na wkurzonego.

-Zamknij ryj! Nie widzisz, że Max przez ciebie płacze! Nie zachowuj się jak cipa tylko i wyłącznie dlatego, bo zobaczyłeś to! Max mimo, że ma słabsze nerwy niż ty ( bo jest omega) i sam był przy tej sytuacji to nie zachowuje się jak ty.! Jesteś cholerną alfą więc zachowuj się jak taka, a nie jak pierdolona ofiara losu! Bo jak na razie to Max jest bardziej męski od ciebie. - Nigdy nie sądziłem że Samuel powie coś takiego przy swojej klasie. Mimo że pewnie nie miał takiego zamiaru to wszyscy dzięki niemu trochę się ogarnęli i nie byli aż tak bardzo smutni. Teraz myśleli nad swoim zachowaniem, bo nie chcieli wyglądać jak cioty. Alfa nie zniesie obrazy swojego honoru ,a tym bardziej powiedzenia, że jest się słabszym od omegi.  Śmiesznie się na to patrzyło. Mi na tyle poprawił humor, że się uśmiechnąłem. Nikt mi nigdy nie powiedział ,że jestem męski. Wytarłem swoje łzy i przytuliłem od tyłu Samuela.

-No już uspokój się... Mike na pewno sobie wszystko przemyślał. - Samuel po chwili puścił Mike'a, a gdy się do mnie odwrócił to zadzwonił dzwonek  więc musiałem wracać do klasy. Samuel dał mi tylko szybki pocałunek w usta po odprowadzeniu mnie i poszedł do swojej klasy.

Siedziałem w ławce, ale jakoś nie byłem zainteresowany lekcją, bo dział był banalny, dlatego zacząłem się zastanawiać. Czy to, że boję się powiedzieć rodzicom ,że jestem w ciąży robi ze mnie ciotę. Nie chciał bym być ciotą. Co by Samuel o tym pomyślał. Sam Samuel powiedział, że jestem męski więc może powinienem się tak zachowywać.

Ale czy bycie męskim oznacza bycie na górze... Raczej tak... Czy to oznacza... Że Samuel chce bym był na górze!? Nie to nie możliwe! Ale ja nawet nie wiem czy bym dał radę! Wyobraziłem Samuela pode mną z seksownym uśmiechem. Sapał cicho, a ja jeździłem językiem po jego boskich mięśniach na torsie. Patrzyłem na jego każdą reakcję, cholernie mnie nakręcał przy każdym ruchu. Kusząco co chwila podgryzał wargę, a rękoma jeździł mi po plecach. Zostawiłem mu malinkę na obojczyku przez co jego ciało zadrżało, a mnie przeszła kolejna fala pożądania.

-Max... Kocham cię...- Wydukał między sapnięciami, a ja zacząłem go namiętnie całować.

Rozmyślanie o nim przerwało mi szturchnięcie w ramię przez Carinę. Powiedziała mi, że nauczyciel mnie pytał do odpowiedzi. Na szczęście jak zwykle miała palec tam gdzie było zadanie dlatego szybko na nie mogłem odpowiedzieć bez większej kompromitacji. Ale o czym ja wcześniej myślałem!? To takie zawstydzające! Czułem ,że robię się czerwony na twarzy dlatego położyłem się na ławce, by nikt nie mógł zauważyć mojego rumieńca. Powinienem przestać o tym myśleć! Jeśli dalej będzie mi to chodzić po głowie to uznają mnie za zboczeńca! Muszę ochłonąć... A może dla Samuela bycie męskim nie oznacza bycia na górze... No oczywiście, że nie, Samuel nie wytrzymał by psychicznie czegoś takiego. W końcu jest alfą i to nie z byle jakim charakterem. Ale uważam, że to mogło by być ciekawe urozmaicenie... To nie oznacza ,że jestem zboczony prawda...

Reszta dnia minęła dość normalnie. Zjadłem z Samuelem lunch, całowaliśmy się. Pobyłem trochę w jego klasie i Mike trochę się ogarnął. Teraz wracam do domu i najgorsze przede mną. Zamierzam pogadać z moimi rodzicami. Zawołałem moją mamę i mojego tatę do pokoju gdzie najczęściej mamy "obrady" rodzinne, a raczej postanowienia mojego ojca. Usiedliśmy wszyscy przy stole ,a ja głośno przełknąłem ślinę. Moja mama jak zwykle była pogodna jednak mój ojciec był poddenerwowany, bo przerwałem mu w pracy. Nie chciałem mu przerywać, ale jak ich poprosiłem o rozmowę i mój ojciec powiedział, że za chwilę, to moja mama go wyciągnęła od roboty. I skończyło się na tym, że od początku ma zły humor, co zwiększa szansę niepowodzenia. Ale nie powinienem teraz o tym myśleć. Odetchnąłem głęboko i zacząłem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Piąty rozdział maratonu! I ten jest ostatni bo ogarnęłam, że jest około 6 rozdziałów do końca serii. Sory ,że tak późno go wstawiłam, skończyły mi się zapasowe i dzisiaj musiałam go napisać.

Mam nadzieje, że rozdział wam się podobał. Piszcie komentarze, jakieś teorie spiskowe czy przemyślenia, bo fajnie się to czyta i lubię na to odpisywać. :3



Pieniądze to nie wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz