Rozdział 1

394 16 7
                                    

Obudziły mnie promienie słońca. Niechętnie wstałam i popatrzyłam na mały zegar na mojej szafeczce nocnej.

-Jest ósma - powiedziałam sama do siebie.

Wygramoliłam się z łóżka, odsłoniłam drzwi na balkon i wyjrzałam, żeby sprawdzić, jaka jest pogoda. Słońce otulało moją twarz tak samo,jak wszystko dookoła. Otworzyłam szklane drzwi i wpuściłam do mojego pokoju trochę świeżego powietrza.

Podeszłam do szafy i wzięłam trochę za dużą, żółtą koszule w białe paski i czarną spódnice. Zahaczyłam jeszcze o szafkę z bielizną, zabrałam to, czego potrzebowałam i podreptałam do łazienki.

Gdy umyłam się i ubrałam, zaczęłam pleść z moich długich czarnych włosów dwa lekkie warkocze. Po uporaniu się z tym trudnym zadaniem, zaczęłam się malować. Zrobiłam tylko kreski na powiekach i podkreśliłam rzęsy tuszem. Gdy ma się heterochronię,to trudno znaleźć odpowiedni cień do powiek, ale nie przejmuję się tym. Nałożyłam na usta jeszcze balsam morelowy i zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie mój najlepszy przyjaciel - Max Cordon.

-Hej, Max. Co tam gotujesz ciekawego?

Podeszłam do wysokiego, niebieskowłosego i niebieskookiego chłopaka.Oczywiście jego naturalnym kolorem włosów jest blond, ale jak on to powiedział: "Są nudne". Jednak pasują mu.

-Dobry, Merci - pocałował mnie w głowę. - A robię twoje ulubione placki z jagodami. Jakoś trzeba uczcić ostatni dzień wakacji.

-Hmm. Strasznie szybko mija ten czas. Pamiętam jeszcze gimnazjum. Jak mnie obroniłeś przed tymi idiotami co naśmiewali się z moich oczu- westchnęłam i usiadłam przy wysepce w naszej kuchni.

-Wtedy się zaprzyjaźniliśmy i patrz, mieszkamy razem! Dziwię się,że jeszcze ze mną wytrzymałaś.

Max się zaśmiał i poczochrał mnie po głowie, podając mi placki.

-Ej! Wiesz, jak długo je plotłam?! - krzyknęłam.

Pacnęłam go w ramię, a on jeszcze bardziej zaczął się śmiać.

-Ty idź się lepiej ubierz, a nie paraduj mi tu w samych spodniach dresowych. Co, jakby moja mama nas odwiedziła? Albo jeszcze gorzej -twoja? – oznajmiłam. - Od razu by zaczęły plotkować, że w końcu jesteśmy razem i jak one długo na to czekały.

-No też fakt. To ja zmykam - powiedział i poszedł, a ja zaczęłam konsumować posiłek stworzony przez niego.

Gdy zjadłam, wsadziłam talerz do zmywarki i podreptałam do łazienki umyć zęby. Wychodząc z niej po skończonej czynności, zobaczyłam Maxa siedzącego na ciemnozielonej, nieco staromodnej kanapie. Mamy normalny domek jednorodzinny. Wchodząc przez białe drzwi jest mały przedpokój połączony z salonem. Salon jest chyba największym z wszystkich pokoi w tym domu. Ściany pomieszczenia, gdzie znajduje się ciemna kanapa, są pomalowane na kolor szary. Przed kanapą został postawiony mały drewniany stolik, a na wprost kanapy i stolika wisi duża plazma.

Naprawo od salonu jest mała, ale przytulna kuchnia z wysepką. Jedna ściana, która oddziela kuchnie od salonu i korytarza jest z cegieł i nie jest pomalowana ani nic. Wiszą na niej przyprawy i bardzo ładnie to wygląda. Przy niej jest wysepka. Wszystkie meble w kuchni są białe, a reszta ścian jest ciemno zielona. Prawie mają podobny kolor do kanapy. Długo zbieraliśmy z Max'em na ten dom i do tego pomogła na moja mama i rodzice mojego przyjaciela.

-Merci, co się tak zawiesiłaś?

-Nadal nie mogę uwierzyć, że uzbieraliśmy na ten piękny domek,ale tak ogólnie to masz jakieś plany na dzisiaj? – zapytałam,potrząsając szybko głową.

Dwa różne światyWhere stories live. Discover now