Rozdział 2

145 7 1
                                    

Cała czerwona biegałam po sklepie w poszukiwaniu Max'a. W momencie gdy go znalazłam, szybko znalazłam się koła niego i się do niego przytuliłam, dając wcześniej jedzenie do koszyka. Ten się lekko zaśmiał z mojego gestu, ale go odwzajemnił. Podeszliśmy razem do kasy, zapłaciliśmy i poszliśmy do samochodu z naszym dzisiejszym wyżywieniem.

- To co? Teraz już można iść na plażę?

Zapytałam, dając zakupy na tylnie siedzenia.

- Tia.

Odpowiedział niebieskooki i wsiadł do samochodu i go odpalił. Też zajęłam swoje miejsce i podążyliśmy ku podróży na plażę. Gdy dojechaliśmy i zaparkowaliśmy jak najbliżej plaży, wyszłam z samochodu, zabrałam moją torbę z rzeczami, zamknęłam przednie drzwi i otworzyłam tylnie z zamiarem spakowania naszych zakupów. Gdy wszytko spakowałam Max zabrał jeszcze głośnik i zamknął samochód.

- To teraz wystarczy znaleźć jakieś fajne miejsce.

Oznajmił Max i wziął ode mnie ciężką torbę z naszymi łupami, a mi dał głośnik.

- Ej dała bym rade z tą torbą. 

Powiedziałam i wzięłam mu torbę, a oddałam głośnik i poszłam szukać jakiegoś fajnego miejsca.  W jakieś 5 minut znalazłam idealne miejsce. Blisko lazurowej wody, ale nie za blisko i trochę w cieniu. Rozłożyłam ręczniki i ściągnęłam bluzkę Max'a. Wyciągnęłam olejek do opalania i się posmarowałam, bo nie chce być spalona. Po chwili przyszedł też mój przyjaciel i się rozłożył na ręcznikach. Założył czarne, okrągłe okulary przeciwsłoneczne. Popatrzył się na mnie i się lekko uśmiechnął.

- Co się tak patrzysz?

Zapytałam.

- Gdybyśmy nie byli przyjaciółmi nadawałabyś się na moją dziewczynę.

Rozmarzył się.

- Weź idź do cienia, bo już w głowie ci się poprzewracało od tego słońca i się posmaruj, bo nie chcę potem słuchać jak ja ci nie dałam olejku i to moja wina.

Rzuciłam w nim olejkiem i poszłam do wody zamoczyć nogi. Usiadłam na zimnym, mokrym piasku. Poczułam jak lekki wiatr próbuje się dostać pomiędzy moje warkocze jak mały kanarek, który chce uciec z klatki. Popatrzyłam na horyzont. Zobaczyłam kilka żaglówek i surferów. 

- Nad czym tak rozmyślasz?

Usłyszałam nad sobą Max'a.

- Nad niczym. Idziemy popływać?

Zapytałam wstając. Niebieskooki na moje pytanie pociągnął mnie od razu do wody przez co się potknęłam o swoje nogi i się przewróciłam w wodzie.

- Ale z ciebie ciamajda Mercedes. Wskakuj.

Max pochylił się przede mną, a ja mu usiadłam na barkach. Poszedł trochę dalej od brzegu, że woda dosięgała mu do połowy klatki piersiowej.

- Jestem królową świata!

Krzyknęłam szczęśliwa i dałam ręce do góry. W pewnym momencie Max się zachwiał i runęłam do wody. Poczułam jak zimna ciecz otula moje ciało. Szybko się ocknęłam i się wynurzyłam.

- Ty to robisz specjalnie.

Powiedziałam obrażona.

- Merci to nie było spec.

Nie dokończył bo dostał piłką do plażówki w głowę.

- Widzisz karma mnie kocha, a teraz chodźmy oddać tą piłkę.

Dwa różne światyWhere stories live. Discover now