Zawieszenie broni

553 50 26
                                    

-Czy to na prawdę konieczne? -Wszechmogąca zacisnęła zęby, patrząc niechętnie na leżące przed nią papiery.

-Z ust mi to wyjęłaś -mruknął z obrzydzeniem Melkor.

-O Valarowie, dobijają mnie ci Valarowie... -Blejz westchnęła. -To nie są papiery ślubne, tylko pakt pokojowy, z czym wy macie problem?

-Po pierwsze, podpisywanie sojuszu z... Nią -prychnął Morghot.

-Po drugie, podpisywanie czegoś napisanego przez ciebie. W tym musi być jakiś haczyk -dorzuciła równie zdegustowana Wszechmogąca.

-Nie podpisujecie ani rozejmu ani sojuszu. Podpisujecie zawieszenie broni. Za-wie-sze-nie bro-ni. Mam wam to jeszcze przeliterować? -Pół-elfka poczuła, że powoli zaczyna jej brakować cierpliwości. -Po prostu to podpiszcie, a wszyscy będą szczęśliwi.

-Ugh, jak się podpisać? -Wi przewróciła oczami.

-"Wi, Varda, Wszechmogąca" -odparła z uśmiechem nastolatka, widząc jak ciemnoniebieskowłosa kobieta składa podpis na dole strony. -A ty "Morghot, Melkor".

-Coś czuję, że to się źle skończy -mruknął mężczyzna, składając podpis.

-A ja coś czuję, że wasze przekonanie o mojej winie jest błędne -prychnęła dziewczyna.

-Czyli wojna i tak może być, tak? -spytał Legolas, gdy tylko Blejz schowała papiery.

-Znając tą dwójkę będzie albo wielka wojna i mord, albo wielka miłość i szczęście -rzuciła Blejz.

-U-uh, zamknij pysk! -warknęła wściekle Wszechmogąca, powstrzymując różową barwę, która wylała się na jej policzki. Melkor dłuższą chwilę milczał.

-Trochę jest w tym racji -rzucił w końcu, dzięki czemu Varda odwróciła się w jego stronę ze zdumioną miną. -Nie mów że nie. Nie możemy przecież być sobie obojętni. Zawsze tak było.

-Nie powiem, że się zgadzam -mruknęła kobieta, przygryzając delikanie dolną wargę.

-A powinnaś. Ale cóż, ty się ze mną chyba tylko raz w życiu zgodziłaś.

-Nie zgodziłam się z tobą! -oburzyła się kobieta. -Zgodziłam się tylko na twoją propozycje! To różnica.

-Ah tak? -mężczyzna spojrzał jej w oczy i teraz oboje mordowali* się wzrokiem. Obecni w pokoju w charakterze niejako świadków Blejz i Legolas, chyłkiem opuścili pomieszczenie, by sprowadzić wsparcie i nie oberwać rykoszetem. Gdy drzwi się za nimi zamknęły, zapadła głucha cisza.

-Więc co z tym? -przerwała ją Wi po dłuższej chwili.

-Z czym? -Morghot westchnął.

-Z tym -kobieta odsunęła długi rękaw białej sukni, ukazując palce i przepiękny pierścionek znajdujący się na jednym z nich.

-A co chcesz by było? -mężczyzna spojrzał jej prosto w oczy, lekko zmniejszając obecność między nimi, na co ciemnoniebieskowłosa wyraźnie się speszyła.

-Skoro już się zgodziłam... Czemu miałabym zmieniać zdanie? -spytała, lekko się rumieniąc.

-Byłaś wściekła -odparł, zbliżając się jeszcze bardziej.

-Byłam zazdrosna! I... Zdruzgotana -westchnęła. Melkor delikanie odsunął włosy z jej twarzy.

-A teraz nie jesteś? -spytał ze stoickim spokojem, delikatnie gładząc policzek Wszechmogącej.

-Nie, nie jestem... -kobieta przymknęła oczy.

-Więc to powtórz -czarnowłosy nie zaprzestawał czynności.

-Co mam powtórzyć? -spytała, lekko marszcząc nosek.

-To -Melkor wskazał na jej pierścionek, a twarz Wi oblała się rumieńcem.-Powtórz.

-N-no już okey, okey... -kobieta zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech. -Tak Melkorze, oczywiście, że się zgadzam za...

Zanim zdążyła powiedzieć cokolwiek więcej, Morghot złączył ich usta w pocałunku.

***

*ja pierdole, czemu ja chciałam napisać "gwałcili"?

Ej ludki, wpadać proszę na czat pani ZuziaZuzka5, to taki jakby ten czat (w sensie inspirowany) tylko no... Wpadnijcie, a się przekonacie!

I nie odrywajcie mi łebka i nie nabijajcie go na pal za to, że nie było rozdziałów. Proszę...?

Chat ŚródziemiaWhere stories live. Discover now