Mój były to fanatyk ptactwa

468 38 38
                                    

Bardzo mocno przesadzona (aż tak źle nie było xD) pastaaaaa z perspektywy Wi, inspirowane "mój ojciec to fanatyk wędkarstwa" chociaż w sumie nie wyszło podobnie xD jakby ktoś zauważył jakieś widocznie niecelowe błędy, to prosze napisać, poprawię

Tosię zarąbałam z "Chatu Valarów"

A, jeśli kogoś odrzucają przekleństwa... Ten rozdział jest ich pełen

Mój były to chędożony fanatyk ptactwa. Nie ważne czy ptak mały, duży, jeszcze nie wykluty z jajka czy już ledwo żywy. I tak dostaje ataku fangirlu, gdy jakiegoś widzi. Pół jebitnego pałacu zajebane ptakami najgorsze. Średnio raz dziennie to małe latające gówno obudzi cię świergoleniem w środku nocy albo zajebie ci spinki do włosów, by sobie kolejne kurwa gniazdo zbudować. W dodatku te gniazda są porozwalane byle gdzie. Zdarzyło się nie raz, że ktoś jakieś rozwalił przypadkowo, a wtedy imba na cały Valinor. 

Druga połowa mieszkania zajebana wszelkimi książkami o tych wypłoszach i magazynami o ich hodowli. Nie wiedzieliście, że takie gazeteczki istnieją? Ja też. Dopóki mnie, na moje cholerne nieszczęście, nie uświadomił. Co tydzień robił objazd po wszystkich kioskach w okolicy, żeby skompletować wszystkie te jebane tygodniki, które później w ilości hurtowej walały się po posadzce, bo w półkach się to gówno przestało mieścić. Byłam na tyle głupia, że gdy tylko internet ogarnęli, to nauczyłam go z niego korzystać, bo myślałam, że mi nerwów zaoszczędzi z tymi gazetkami. Ale oczywiście tak kolorowo być nie mogło i od tego czasu nie dosyć, że je kupuje, to jeszcze siedzi na jakichś forach dla fanów zwierzątek i kręci gównoburze z innymi debilami o najlepsze metody polowań itp. On ogólnie jest bardzo spokojny, ale jak ktoś odważy mu się powiedzieć, że ssaki są lepsze od tych jego opierzonych mend, to potrafi wypierdolić klawiaturę za okno. Raz prawie czymś takim wysłał ciało Eonwego w pierony, bo go jebnął komputer w czerep, jak sobie spokojnie szedł kilkanaście metrów pod jego oknem. Tak tym Sikorkę wkurwił, że ten założył na tych jego forach konto i go trollował pisząc w jego tematach jakieś randomowe głupoty w stylu "orzeły to nakwiększe gufno Ardy". Nie nadążałam z uspokajaniem go i donoszeniem mu z jego komnaty pisklaków na ukojenie nerwów. Aha, ma już na forum rangę SOKÓŁ, KRÓL PRZESTWORZY, za najebanie 10 tysięcy postów. Za 10 tysięcy był w sumie LEW, KRÓL ZWIERZĄT, ale się wykłócał, to specjalnie dla niego zmienili.

Jak jest ciepło to co weekend zapierdala sobie z lornetką oglądać ptaszki w Środziemiu. Jakieś 5000 lat, co każdą niedzielę musiałam wysłuchiwać monologów o zaletach i idealnym przystosowaniu tego latającego gówna do życia. Raz jak się już mocno podkurwiłam, to kazałam podać kurczaka na obiad. Myślałam, że zawału dostał, pół dnia go docucić nie mogłam jak zemdlał. 

Ogółem przy jedzeniu zawsze, obowiązkowo musi pierdolić o ptakach i ich wyższością nad innymi formami życia, przez co za każdym jebanym razem temat schodzi w końcu na Valinorski Związek Zoologiczny, czyli takie zgromadzenie miłośników zwierzątków. Potem oczywiście sam się nakręca i dostaje strasznego bólu dupy, bo śmią nie czcić ptaszków. Zwykle kończyło się to tym, że cały czerwony lub zaryczany odchodził od stołu i szedł czytać Wielką Encyklopedię Ptaków Drapieżnych, żeby się uspokoić.

W zeszłym roku sam sobie kupił na święta prezent. Jako, że kiedyś wydarłam się na niego i zabroniłam mu trzymać tych większych ptaków w domu, to wszelkie orły odpadły i przez miesiąc rozpaczał. Prezentem tym jednak było właśnie pisklę orzełka. Tylko tego specjalnego orzełka, jego ulubionego. Z parę metrów bydle ma, jak dorośnie. Oczywiście do wigilii nie wytrzymał tylko już dzień wcześniej musiał go sobie samemu wręczyć i cały dzień trzymał to nieopierzone gówno na rękach. Obiad, karpia, też razem z nim zjadł, rzucając mu co drugiego gryza.

Chat ŚródziemiaWhere stories live. Discover now