7.

13.3K 703 1.9K
                                    

Drugi na dziś, kto się spodziewał?

Kochacie mnie?

Tak naprawdę od tego rozdziału zaczyna się zabawa. Jest długi i oczekuje komentarzy.

100 i następny?




W trakcie lekcji siedziałem z Amelią i Harrym przy stole. Obserwowałem jak Amy radośnie wykonuje jego polecenia bez żadnego marudzenia. Byłem dumny z dziewczynki i tego, że stała się przy nim otwarta; tak szybko stała się przy nim naturalna, to niesamowite. Harry sam proponował parę przerw między wykonywanymi ćwiczeniami, a ona tego nie chciała pochłonięta nowymi informacjami. W dodatku bajerował Amelię czymś kompletnie niezwiązanym z lekcją. Opowiadał jej o swoich lakierach do paznokci i ubraniach, to dobrze, bo w ten sposób sprawiał, że nie nudziła się w trakcie lekcji i mogła niemalże łaknąć jak najwięcej wiedzy to możliwe.

Przyglądałem się temu z błogim uśmiechem, podpierając przy tym brodę na dłoni. Kilka razy, kiedy Amy nie patrzyła, nawet muskałem specjalnie palcami malinkę Harry'ego, na którą dziewczynka nawet nie zwracała uwagi. W zamian, brunet raczył mnie słodkimi rumieńcami.

– Quel est ton nom? – spytała Amelia, zgrabnie posługując się językiem francuskim. Nauka wymawiania pojedynczych zdań szła jej gładko.

– "Nom", powtórz jeszcze raz – poprosił. – Z większym akcenten.

– Quel est ton... nom? – powtórzyła radośnie.

– Idealnie! – Harry pochwalił dziewczynkę, pisząc w zeszycie kolejne wyrazy. Sięgnął po kolejną rurkę za kremem, jedną z tych, które leżały na stole i Amelia je kochała. – Bienvenue! Quel est ton nom?

– Bonjour. Je suis Amelia – uśmiechnęła się.

– Perfekcyjnie – mrugnął do niej, wyciągając stopy pod stołem. Zmarszczyłem brwi, słysząc mój dzwoniący z kuchni telefon.

Usunąłem się z ich towarzystwa najciszej jak się dało, by ich nie rozpraszać, nim nie powrociylem do kuchni, aby wziąć do ręki swoją komórkę.

Sięgnąłem po telefon, odwracając go w dłoni. Na ekranie wyświetlacza zobaczyłem imię mojej, jeszcze, małżonki. Od razu się zirytowałem, przeklinając moment, który sobie wybrała. Wolałem spędzić resztę popołudnia z Harrym i córką. Chciałem nawet zaproponować Harry'emu, żeby został po lekcji. Wciąż chciałem go bardziej poznać.

Pomyślałem, by nie odbiorać telefonu, zaś wtedy naszła mnie myśl, że to może dotyczyć naszego rozwodu, albo Amelii, nie mogłem być taki emancypatyczny.

Przewrcając z poirytowaniem oczami, odebrałem, przykładając komórkę do ucha.

– Halo? – przemówiłem znudzonym głosem, absolutnie nie spodziewając się, że po drugiej stronie usłyszę dramatyczny wybuch płaczu.

Wziąłem wielki, zdezorientowany wdech w płuca, zerkając na Amelię i Harry'ego, którzy zwrócili na mnie uwagę. Oparłem się o kuchenną ścianę, łapiąc lewą dłoń na prawym bicepsie. Zamlaskałem, wbijając paznokcie w skórę przydzianą atłasowym materiałem błękitnej koszuli.

– Wszystko z tobą w porządku? – spytałem, ruszając w stronę mojego biura, żeby dowiedzieć się, czy coś się stało.

Daddy • Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz