04. Reckless

758 46 5
                                    

         Genevieve była pełna obaw, gdy zatrzymali się pod średniej wielkości, czerwonym blaszanym budynkiem z daszkiem. Był tak wyciszony, że na zewnątrz w ogóle nie było słychać muzyki. Podświetlona biała nazwa nad wejściem głosiła: Rockin’ Rodeo.

         - Chyba nie będziemy tu jeździć na mechanicznym byku? – zażartowała Tessa. Ona w przeciwieństwie do Gen była wyluzowana i podekscytowana. Jej entuzjazm na chwilę opadł, gdy przy wejściu ujrzała muskularnego ochroniarza.

         - Cześć Jeff. – rzucił Ethan do mężczyzny i przywitali się.

         Ochroniarz spojrzał na dziewczyny przymrużając oczy. W ogóle wydawał się im być jakiś dziwny, jakby wyciszony. Pomimo, że je obserwował, zdawał się myśleć o czymś innym i nie skupiać na nich zbytnio.

         - A to co za panienki? – rzucił do Ethana, ale patrzył na dwie przyjaciółki. Brat Tessy przeszedł już przez wejście, a one zostały na zewnątrz. Cofnął się bez pośpiechu i spojrzał na zniecierpliwioną Tessę. Dziewczyna wiedziała, że brat zrobi wszystko, by ochroniarz je wpuścił. Inaczej Ethan sam by nie poszedł i musiał odwieźć je do domu.

         - Poznałem je w zeszłym tygodniu w Paradiso. – udał zadowolonego i dumnego z siebie. Facet był tak naćpany, że za bardzo nie zwracał uwagi na szczegóły.

         - Niezłe są. – spojrzał na nie z pożądaniem w oczach, a zwłaszcza na Genevieve. Choć budził u dziewcząt wstręt, uśmiechnęły się do niego. – Dobra, wchodźcie. Dzisiaj będzie dobra zabawa.

         Facet zaśmiał się gardłowo odsłaniając srebrnego zęba i przesunął się, by mogły wejść.

         Gdy tylko znaleźli się w środku, poczuli uderzającą falę gorąca. Na dole było duszno i głośno, a wszędzie unosił się zapach tytoniu i alkoholu. Na scenie grał jakiś zespół, ale wcale nie country, a rock. Ludzie na parkiecie kołysali się rytmicznie do muzyki, a przy stolikach i ścianach ludzie rozmawiali ze sobą, całowali się albo obmacywali. W klubie panował mrok, przełamany kolorowymi światłami odbijającymi się od kul dyskotekowych. Gdy dziewczyny to zobaczyły, chwyciły się za ręce by się nie zgubić w tłumie ludzi i szły teraz bliżej Ethana.

         - Chyba nie muszę was niańczyć? – rzucił do dziewczyn Ethan widząc, że idą za nim.

         - Chcesz nas zostawić tu same? – zapytała Tessa przerażona tą myślą. Wokół kręciło się kilka nieprzyjemnych typków rozbierających je wzrokiem. Genevieve aż wzdrygnęła się widząc ich wzrok.

         - Idźcie sobie kupić piwo czy coś, ale bez szaleństw. Będę cały czas na górze, w loży numer trzy. Jak będziecie chciały już jechać to przyjdźcie. A, i radzę wam trzymać się cały czas razem. Zrozumiano? - Dziewczyny spojrzały na niego zszokowane. Nie mógł wziąć ich ze sobą? Chciały się odezwać, ale nie wiedziały jakich argumentów mogą użyć. Chłopak wcisnął siostrze banknot do ręki.  – Okej, wezmę to jako „tak”. To na razie.

         Ethan szybko wtopił się w tłum. Później dziewczyny widziały jak idzie po wąskich schodach do góry i znika na antresoli. Przyjaciółki spojrzały na siebie porozumiewawczo, nie wiedząc co robić.

         - Idziemy po to piwo? – zapytała zmieszana Tessa. Już nie była tak podekscytowana jak wcześniej.

         Genevieve nigdy wcześniej nie piła alkoholu. Czasami dostała jedynie kieliszek wina do obiadu od rodziców, ale to wszystko. Tessa jako posiadaczka starszego brata miała w tej kwestii więcej doświadczenia, gdyż Ethan pozwalał jej trochę wypić na swoich imprezach. Nigdy jednak nie była pijana, więc właściwie wychodziło na to samo co w przypadku Genevieve.

Erase This FaceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz