Rozdział 9.

7.4K 401 14
                                    

- Długo jeszcze?-podekscytowana Emm waliła w drzwi łazienki w naszym pokoju. Stałam tu już dobre pół godziny a Harry wybierał mi ubrania w jakich pokaże się naszej paczce. 

Kiedy jechaliśmy do domu kazał mi narzucić na siebie czarną bluzę, czapkę z daszkiem i wielkie okulary przeciwsłoneczne żeby nikt mnie nie poznał. Jak to powiedział mam zrobić wielkie wejście żeby wszystkim opadły kopary. W między czasie zadzwonił do Emm o chłopaków i zwołał ich wszystkich w naszym akademickim pokoju. 

- Zaraz-krzykną Harry odwracając się w stronę drzwi

- Ta będzie dobra-powiedział rzucając mi czarną sukienkę na grubych ramiączkach sięgającą mi do połowy uda. Na nogi włożył mi czarne sandały na koturnie a na nadgarstki kilka srebrnych bransoletek. Włosy miałam rozpuszczone i ułożone dokładnie na moich ramionach a w uszach tkwiły małe srebrne wkrętki. 

- Jak to możliwe że ty się nawet na tym znasz?-spytała przeglądając się w lustrze 

- Skarbie widziałem w życiu tyle kobiet że naprawdę ubranie Ciebie nie jest dla mnie żadnym problemem-powiedział patrząc na mnie z politowaniem

- Mo już!!!-krzyknęła Emma znowu waląc w drzwi 

- Już-odpowiedział Harry i usłyszałam jej cichy pisk 

Podszedł do drzwi i po raz ostatni puszczając mi oczko otworzy je na oścież. Wyszedł pierwszy i zaczął mówić doniosłym poważnym głosem 

-Panie i Panowie, po niezliczonych godzinach ciężkiej walki mogę powiedzieć że jestem z siebie dumny, naprawdę, odwaliłem kawał dobrej roboty i zmieniłem oblicze naszej ukochanej przyjaciółki, a teraz brawa dla nowej Rue Collins-ostatnie słowa powiedział głośno i wyraźnie a ja wyszłam z łazienki i stanęłam na środku pokoju. 

- O kurwa-powiedział jednocześnie Liam i Lou otwierając szeroko usta 

- O ja cie-dodała Emma patrząc na mnie oczami wielkości spodków, Niall nic nie powiedział tylko głośno przełknął ślinę.

- I jak?-spytałam słodkim głosem, takim jakiego przed chwilą nauczył mnie Harry 

- Wyjebiście-powiedział Lou niemal od razu 

- Normalnie mi stanął-dodał Liam a ja wybuchnęłam śmiechem

-Jezu Rue-dodała Emma podchodząc do mnie i dokładnie mnie oglądając, potem podeszła do Harrego i łapiąc go za twarz mocno pocałowała w usta.

- Dziękuję-powiedziała przytulając go mocno 

- Dobra starczy tego dobrego- Niall podszedł do Harrego i odciągnął od niego Emm 

- To ona mnie pocałowała-bronił się Harry 

- Taaa wiem jest w szoku-wywrócił znacząco oczami przyciągając do siebie Emm

- Nie spodziewałem się że będzie aż tak dobrze-teraz podszedł do mnie Lou a za nim Liam i tak jak poprzednio Emm dokładnie mnie obejrzeli a Liam nawet powąchał

- Dobra dajcie już spokój-powiedziałam wywracając oczami  i znowu chowając się w łazience. Zdjęłam z siebie sukienkę i narzuciłam stare dobre dresy. 

- Mam coś jeszcze-powiedział Harry zacierając ręce kiedy z powrotem pojawiłam się w pokoju 

- Co?

- Wyjmuj te wszystkie sweterki i rozlazłe jeansy z szafy musimy je spalić 

- Co?! Chyba zgłupiałeś?! 

- Nie to dobry pomysł-przerwała mi Emma-bo jeszcze będziesz chciała do nich wrócić 

- Emm na rację-poparł ja Lou a Niall i Liam przytaknęli głowami 

- Nie spale swoich ubrań-broniłam się 

- Masz nowe które musisz gdzieś włożyć a te stare są Ci już nie potrzebne 

- Nie spale swoich ubrań-powtórzyłam tupiąc noga 

- Och nikt nie potrzebuje twojej zgody kochanie-powiedział Harry patrząc na Liama i Lou. Dopiero kiedy obaj trzymali mnie za ramiona a Harry wyciągnął moje ubrania z szafy zorientowałam się o co chodzi. Emm nawet nie próbowała mi pomoc, udawała że jest zajęta całowaniem Niall'a a ja patrzyłam jak ten jebnięty lokowaty gnojek pakuje do czarnego worka moje ciuchy. 

Ponieważ nie chciałam się ruszyć z pokoju. Liam przerzucił sobie mnie przez ramie i wyszedł z pokoju a za mim reszta ekipy. Przestałam się wiercić tuż przy wyjściu, wiedziałam że i tak nie odpuści więc wisiałam swobodnie z jego ramiona machając do znajomych którzy dziwnie się na nas patrzyli kiedy nas mijali. 

Zanieśli mnie za akademiki gdzie organizowano wszystkie imprezy plenerowe i dopiero tam postawili na ziemi. Harry wyrzucił wszystkie moje rzeczy na środek pola i polał je benzyną która wcześniej wyciągnął ze swojego auta. Podpalił je uśmiechając się do mnie a ja w odpowiedzi pokazałam mu fucka i usiadłam obrażona na trawie widząc jak wszystkie moje kochane sweterki i spodnie płoną tworząc czarny dym.

Chłopcy zaczęli wokół niego skakać jak Indianie zwracając tym samym uwagę pozostałych którzy byli na polanie i po godzinie zrobiła się z tego wielka impreza. Nikt oczywiście nie wiedział że było to rytualne palenie ubrań, każdy myślał ze po po prostu zrobiliśmy ognisko i chcieliśmy spędzić ostatni dzień weekendu na piciu piwa i pieczeniu kiełbasek. Impreza skończyła się po 12 i wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Byłam tak zmęczona że założyłam na siebie tylko piżamę i po prostu wsunęłam się do ciepłego łóżeczka które niemal od razu utuliło mnie do snu.

_________________________________

Hej misie :* 

Jak wam mija tydzień? 

Akcja powoli się rozkręca a Harry i Rue coraz bardziej wkręcają się w plan odzyskania Arona, ciekawe co z tego wyniknie? ;)

Czekam na wasze komentarze i dziękuje za wszystkie gwiazdki i komentarze pod poprzednimi rozdziałam, cieszę się ze opowiadanie przypadło wam do gustu <3 

Miłego popołudnia i do następnego :*

My Friend || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz