Droga minęła nam dość cicho. Co prawda rozmawialiśmy ale to nie było to. Stanęłam przed drzwiami od domu.
- Uważaj na siebie.
Powiedziałam. Isaac pokiwał głową. Obrócił się i postawił do przodu dwa kroki. Stał przez moment. Szybko obrócił się i podszedł do mnie. Przywarł ustami do moich. Położył dłonie na moich policzkach. Złapałam za nie. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
- Pomóż mu. Zwłaszcza teraz.
Powiedziałam. Isaac pokiwał głową i ostatni raz mnie pocałował. Chwile później zniknął z mojego pola widzenia. Miałam już wchodzić do domu gdyby nie przyszedł do mnie SMS.
Od: Scott
Przyjdź do kliniki. Jak najszybciej.Po tym SMSie ruszyłam do kliniki. Zastałam tam Deaton'a, Scott'a, Lydię, Kirę i Stiles'a.
- O co chodzi?
Zapytałam.
- Jedziemy zabić lisa.
Powiedziała Lydia. Wsiedliśmy do jepp'a. Pojechaliśmy do szkoły. Wyszliśmy z auta. Stanęliśmy przed wejściem do szkoły.
- Myślicie że też mogę zginąć. Niech was to nie powstrzymuje. Trzymamy się planu.
Powiedział Stiles.
- Plan jest taki aby cię ocalić.
Powiedział Scott i otworzył drzwi do szkoły. Weszliśmy do środka. Nie byliśmy jednak w szkole tylko w ośnieżonym ogrodzie. Drzwi zamknęły się za nami z hukiem. Wyglądało to jak scena z Gry o tron.
- Tego nie przewidzieliśmy.
Powiedział Stiles. Zaczęłam rozglądać się dookoła. Po chwili pojawił się ten śmieć w bandażach. Spojrzał na nas i uśmiechnął się, o ile to w ogóle można nazwać uśmiechem.
- Tak jak obiecałem Stiles.
Zaczął mówić. Kira wyciągnęła miecz. Scott stanął przede mną zasłaniając mnie dodatkowo ręką.
Mam nadzieje że wiecie o co chodzi.
- Zabijemy wszystkich. Jeden po drugim.
Dokończył Nogitsune. W tej chwili pojawił się jeden z Oni. Kira zablokowała jego cios. Złapałam się kurtki brata.
- Nie bój się. Nic ci nie będzie.
Powiedział Scott.
- Nie o siebie się boje.
Odparłam. Wojowników pojawiło się więcej. Uciekłam do Stiles'a i Lydii. Scott i Kira walczyli z wojownikami. W pewnym momencie coś sobie uświadomiłam.
- Oni nie są prawdziwi.
Powiedziałam.
- Co?
Zapytał Stiles.
- Ich tu nie ma. Nie mają myśli. Nie istnieją.
Powiedziałam i ruszyłam przed siebie. Zrobiłam szybki ruch nadgarstkiem i Oni odlecieli w bok. Uśmiech z twarzy Nogitsune znikał błyskawicznie.
- To się wam nie uda. Nie macie więcej ruchów.
Powiedział lis.
- Został nam ostatni. Boski ruch.
Powiedział Stiles. Nogitsune zniknął. Moi przyjaciele ruszyli za mną. Złapałam za klamkę od drzwi i otworzyłam je. Byliśmy w szkole. Odetchnęłam z ulgą.
- Nic nam nie jest.
Powiedział Scott. Uśmiechnęłam się. Nagle mój brat poleciał na szafki. Kira z impetem upadła na podłogę. Obróciłam się. Nogitsune uśmiechnął się i rzucił mnie na ścianę. Odbiłam się od niej i wylądowałam na podłodze. Podniosłam lekko głowę. Widziałam Nogitsune który idzie w kierunku Stiles'a i Lydi.
- Boski ruch? Myślisz że został ci jaki kolejek ruch. Możesz zabić oni ale mnie? Mnie?! Mam tysiąc lat nie można mnie zabić!
Wykrzyczał. Powoli zaczynałam wstawać. Scott i Kira przebudzili się.
- Ale możemy cię zmienić!
Krzyknęła Lydia.
- Co?
Zapytał lis.
Gówno. Jeden zero dla mnie.
- Zapomniałeś o zwoju.
Powiedział Stiles.
- Zmiana gospodarza.
Powiedział ciężko Nogitsune.
- Nie możesz być i lisem i wilkiem.
Powiedział Stiles. W tym momencie Scott ugryzł Nogitsune. Przełknęłam ślinę. Kira wbiła miecz w pierś lisa. Ten wypluł muchę która zaczęła lecieć. Złapał ją Isaac i zamknął w szkatułce. Nogitsune upadł i zamienił się w pył. Odetchnęliśmy z ulgą.
- Gdzie Leila?
Zapytał Lahey.
- Tu jestem.
Powiedziałam ledwo stając na równe nogi. Isaac podbiegł do mnie.
- Nic ci nie jest?
Zapytał nachylając się nade mną.
- Przed chwilą zostałam rzucona na ścianę. Raczej wszystko gra.
Zaśmiałam się. Isaac zamknął oczy na chwilę i przełknął ślinę. Pocałował mnie w czoło po czym oparł swoje na moim. Nawet nie zauważyłam kiedy mój przyjaciel zemdlał.
- Żyjemy? Wszyscy?
Zapytał leżący na podłodze Stiles.
- Tak.
Powiedziała Lydia.
YOU ARE READING
Wilczek ~Isaac Lahey~ WSTRZYMANE
FanfictionCo się stanie gdy dowiesz się że mieszkasz pod jednym dachem z wilkołakiem? Co się stanie jeśli niedługo potem sam staniesz się istotą nadprzyrodzoną? W dodatku nikt nie ma pojęcia jaką i nikt nie jest w stanie ci pomóc... Cóż... jeśli chcecie się d...