Prolog

505 20 39
                                    


Hejka kochani! 

Wróciłam! Trochę mnie nie było, ale powoli będę nadrabiać zaległości. Teraz poprawiłam pierwszy rozdział! Sporo się zmieniło, więc serdecznie zapraszam do lektury. 

Miłego czytania! Mam nadzieje, że się spodoba 

Półtora roku temu


Siedziałam na skórzanym fotelu, przyglądając się delikatnie ruszającym się gałęziom drzew, które widziałam przez okno. Zawsze się im przyglądałam.

Jednak dziś miał być to ostatni raz.

Ostatni raz byłam w tym pomieszczeniu, ostatni raz siedziałam na tym wygodnym fotelu.

Czy się cieszyłam? Gdyby ktoś zapytał mnie o to jakieś pół roku temu, powiedziałabym, że tak. Ale teraz; gdy siedziałam tu ostatni raz, gdy po raz ostatni spoglądałam na okno, z którego idealnie było widać park — nie byłam już tak tego pewna.

Tak odrobinę się bałam.

Czułam się tu bezpiecznie na ten dziwny sposób. 

 - Sally, jak się z tym czujesz? - Usłyszałam głos kobiety, z którą siedziałam w pokoju. Spojrzałam w jej stronę i posłałam delikatny uśmiech. 

- Dobrze — przytaknęłam, na co rudowłosa przyjrzała mi się uważniej. 

- Na pewno? - dopytała. Żebym sama to wiedziała. 

 - Tak — powiedziałam odrobinę pewniej. - Po prostu się zamyśliłam — dodałam po chwili. 

- O czym myślałaś? 

 - O tym jak to będzie po terapii. Jak to będzie, jak wyjdę przez te drzwi i już tu nie wrócę — powiedziałam szczerze. 

 Naprawdę się nad tym zastanawiałam. Zastanawiałam się jak to będzie bez rozmów z moją terapeutką, bez tych cotygodniowych wizyt. Nie sądziłam, że tak się do nich przywiążę. Nie wiedziałam, że będą tak, bardzo mi wstanie pomóc.

- Będzie podobnie. 

 Obawiałam się, że właśnie tak nie będzie. 

 Co jeśli nie byłam na tyle silna, by sama sobie z tym poradzić? Co jeśli nie dam sobie bez nich rady? Co jeśli to wszystko wróci? 

 - Jesteś gotowa na ten krok. Uwierz. Naprawdę zrobiłaś ogromne postępy. — Spojrzała na mnie, wstając, więc ja zrobiłam to samo — Sally, dasz radę. — Posłała mi uśmiech i obie ruszyłyśmy w stronę drzwi, bowiem moja ostatnia wizyta dobiegała końca. 

 - Dziękuję. Naprawdę dziękuję.

 - Nie musisz mi dziękować — zaśmiała się. 

Gdy znalazłam się na korytarzu, od razu zobaczyłam dwie, tak bardzo znane mi sylwetki moich rodziców. 

 - Co tu robicie? 

- Byłam co prawda zdziwiona ich widokiem, ale tak samo bardzo nim zadowolona Potrzebowałam ich teraz.

- Jak to, co? Zaczynasz nowy rozdział w swoim życiu, więc musimy przy tym być- odezwała się mama, przytulając mnie mocno do siebie. 

 Tak, właśnie. Zaczynałam nowy rozdział w moim życiu. 

Tylko czy byłam na niego gotowa? 

 Musiałam być, bo właśnie się zaczął.

Co myślicie?



Zakazany I & IIWhere stories live. Discover now