27. Ogród bliski memu sercu

3.3K 320 777
                                    

Ciepły sen jest niczym delikatne kołysanie fal, ale im dłużej się śni, tym fale stają się większe, zamieniając powoli w sztorm, więc Harry budzi się z płytkim oddechem i szybko bijącym sercem, czując mdłości. 

Jego głowa pulsuje bólem, jakby zagrano nią w kręgle. Wielokrotnie. Harry marszczy brwi, zdezorientowany.

Wokół jest ciemno, Harry nie widzi nic oprócz nieprzeniknionej czerni. Przełyka ślinę. Gdzie jest? Co się stało? Dlaczego tu jest? Podkula nogi pod siebie i obejmuje je ramionami. Jednocześnie wpatruje się w mrok, próbując wypatrzeć nieistniejące potwory. Jednak żadna zgniła ręka nie wypełza zza łóżka. Jest cicho. Jest spokojnie. Harry chce uciec z tego nieznanego miejsca. Czuje się tu zupełnie odsłonięty; to nieswoje uczucie buzuje pod skórą, nie pozwalając skupić się na niczym innym.

Harry przeciera rękę twarz i opada na poduszki, po czym nakrywa się miękką kołdrą po sam nos. Przymyka oczy i próbuje zdusić te wszystkie uczucia. Zdusić, nim jego ciałem zawładnie panika...

Czy to szuranie?!

Harry podnosi się gwałtownie i rozgląda w ciemnościach. Nic nie widzi. Nic nie słyszy. Z westchnieniem kładzie się z powrotem, tym razem zamierzając zasnąć tak naprawdę. Obudzi się rano i wszystko będzie w porządku. Wystarczy zamknąć oczy, schować głowę pod kołdrę, a najlepiej całe ciało, pamiętając o najważniejszych stopach, i myśleć o wszystkim, co nie jest związane ze światem tuż za bezpieczną granicą łóżka. Wtedy przetrwanie nocy jest możliwe.

Harry'ego ostateczne budzą promienie słońca, które wpadają do pokoju przez wysokie okno zasłonięte beżową zasłoną. Wokół chłopca plącze się biała pościel, a Harry wreszcie zauważa, że jest w pokoju. 

Nie jest w celi w Azkabanie. Jest w przytulnym pokoju z łóżkiem.

Na usta Harry'ego wpełza radosny uśmiech, gdy odkrywa kołdrę i zeskakuje na ciemne panele. Przez zbyt gwałtowny ruch lekko kręci mu się w głowie, ale zamroczenie szybko mija, a Harry może rozejrzeć się po otoczeniu. 

Na środku pokoju znajduje się duże łóżko z pomąconą pościelą i szafką nocną, po lewej okno, po prawej wysoka szafa, na przeciwko łóżka niewielki kominek, a lekko z boku stolik z fotelem i drzwi prowadzące na korytarz.

Harry podchodzi do wysokiego okna sięgającego sufitu. Odsłania ciężkie zasłony i spogląda na zewnętrzny świat. Na dole widnieje ogród tak bliski sercu chłopca. Widzi pole słoneczników, wzgórze z dębem i krzaki róż. Każdy z kwiatów nosi w sobie oddech śmierci.

Dotyka szyby. Uścisk w sercu przypomina mu o wszystkich chwilach, które spędził z Tomem w tym ogrodzie. Dlaczego jednak istnieje on w rzeczywistości? Przecież to miał być sztuczny świat stworzony dla niego, dla Harry'ego.

— A może to właśnie kolejny sen? — szepcze. Przeciera zaszklone łzami oczy i cofa się parę kroków. 

Skoro nie zna odpowiedzi, to najwyższy czas, by je poznał. I dlatego naciska klamkę drzwi i wychodzi z krótki korytarz. Są tu jednak tylko drzwi do pokoju Harry'ego i schody. 

Potter wzrusza ramionami i schodzi na dół, starając się stąpać jak najciszej się da po drewnie, będąc na boso. Krzywi się za każdym razem, gdy stopy przyklejają się do drewna i wydają dźwięk, jakby ktoś odrywał taśmę klejącą.

Na dole jest murowany hol, drugie schody i drzwi. Harry podchodzi do nich;  chce otworzyć, ale są zamknięte. Wzdycha  chce wspiąć się na kolejne schody, jednak we wnęce zauważa kamienny portal prowadzący do dużej kuchni  połączonej  z jadalnią.

— Pan Gość, sir! — rozlega się skrzekliwy głos gdzieś na dole, a gdy Harry spogląda na podłogę, widzi skrzata domowego ubranego w prostą, czarną szatę. — Panicza nie ma, sir! Chciałby sir coś zjeść? Śniadania już nie ma, ale obiad jest! Ze wszelkimi witaminami, sir! — dodaje z dumą.

Niebo Gwiaździste |tomarry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz