36. Krwawe gody

2.5K 285 342
                                    

zaczynajmy ten emocjonalny rollercoaster!

 — ...ogłaszam was mężem i żoną!

W przestronnym namiocie udekorowanym złotymi girlandami rozlegają się głośnie oklaski i okrzyki. Z setka czarodziejów i czarownic stoi w luźnym półokręgu, a ich barwne stroje lśnią blaskiem, odzwierciedlając nastrój uroczystości.

Cho uśmiecha się promiennie i całuje Cedrika mocno. Jej suknia przypomina krojem starodawne chińskie stroje, jednak ma w sobie nowoczesne udogodnienia w postaci odsłoniętych ramion, sznurowanego gorsetu i rozszerzonej spódnicy przypominającej łabędzie pióra. Skórę na ramionach panny młodej pokrywają srebrne malunki gwiazd, księżyców i spiral, które Luna kreśliła dobrą godzinę maleńkim pędzelkiem.  Kruczoczarne włosy upięte w kok pozwalają, by rysunki były widoczne nawet z daleka, a światło latarni sprawia, że lśnią jakby posypane księżycowym pyłem. 

Panna młoda chwyta rękę swojego męża i tak splątane unoszą je do góry wśród wiwatów. Uśmiech nie schodzi z twarzy młodej pary, gdy zaczynają przyjmować gratulacje od gości. 

Wkrótce światła zostają delikatnie przygaszone, a muzyka nabiera bardziej skocznego tonu. Luna odwraca się w stronę Draco, który ze skwaszoną miną popija szampana.

— Nie masz siedemnastu lat — zauważa. Malfoy wzrusza ramionami. — Odłóż to i chodźmy tańczyć!

Draco wreszcie spogląda na swoją słoneczną nimfę, która zwykła opalać się w świetle księżyca. 

— Musimy? — pyta, jakby sama myśl o tańcu sprawiała mu fizyczny ból. Luna przewraca oczami, po czym łapie jego rękę w obie. 

— Proszę — mówi, a Draco nie jest w stanie oprzeć się temu spojrzeniu łani. Nachyla się  całuje ją lekko  w usta. 

— Okej — zgadza się zrezygnowany. Jego poświęcenie jednak jest warte, bo na twarzy Luny pojawia się olśniewający uśmiech. 

Draco wsłuchuje się w muzykę i zatraca w delikatnym brzmieniu smyczków. Wszystko wokół jest kolorowe i barwne, pary wirują na parkiecie, a światła pozawieszane na namiocie błyszczą, nadając otoczeniu wręcz magiczny klimat. 

W samym centrum tańczy Cerdik z Cho — przytuleni i sprawiający wrażenie jakby na świecie nie liczył się nikt inny. 

— Jest jak księżycowy łabędź, nie sądzisz? — Luna zwraca się do niego. Draco w odpowiedzi kręci nią, a żółta suknia mieni się złotym brokatem. 

— Co tym masz z porównywaniem ludzi do zwierząt, co?

— Po prostu — wzrusza ramionami, a świetlisty materiał jej sukni szeleści — tak jakoś. Ale spokojnie, tylko ty masz prawo bycia moim króliczkiem.

Draco przewraca oczami i udaje zmęczonego dziwactwami Lovegood, ale na bladych wargach czai się niepożądany uśmiech. 

— Chcecie coś do picia? Idziemy z Fredem. — Hermiona wskazuje na rudzielca stojącego przy niej. Weasley unosi rękę w geście przywitania, ale Malfoy go ignoruje.

— Pójdę z tobą! — oferuje się Luna i opuszcza objęcia Draco, pozostawiając go sam na sam z Fredem Weasleyem.

— Zdrajczyni — mamrocze pod nosem.

— Mówiłeś coś? — Fred unosi rudą brew, a Draco prycha w odpowiedzi, nie ma siły użerać się z idiotą. 

— Nic — warczy, po czym obraca się na pięcie i odchodzi. Nie ma zamiaru rozmawiać z rudzielcem, strata czasu. Przystaje na zewnątrz, a mroźne powietrze uderza w jego twarz. Powinien chyba zdjąć bariery, a potem pójdzie poszukać Luny i zabierze ją stąd zanim zdąży rozpętać się piekło. 

Niebo Gwiaździste |tomarry|Where stories live. Discover now