Opiekun - Rozdział 7.

99 14 22
                                    


Kolejne półtora roku było okresem, w którym Gaara ostatecznie oszalał. Misje niszczyły jego spokój, a kiedy z nich wracał, ogromne wyrzuty sumienia nie pozwalały na choćby względnie normalne życie. Ze względu na Sayuri nie poddawał się i w dalszym ciągu kontynuował te prawdziwe emocjonalne karuzele. Gdyby jej nie było, mógłby zamknąć się na uczucia, na wyrzuty sumienia i na człowieczeństwo. Ale nie mógł jej zostawić.

Z czasem zrozumiał pewną bolesną prawdę. Sayuri była atakowana przez niego. Nikt nie odważyłby się na konfrontację z nim, więc wyżywali się na bezbronnej dziewczynce.

Był rozdarty. Powinien zapewnić jej bezpieczeństwo, ale nie potrafił znaleźć innego rozwiązania niż kolejne morderstwa. Tego na pewno nie chciała, ale jak miał dalej patrzeć na jej zranienia? Każdy cios, który przyjmowała, skierowany był ku niemu, a on... Nie miał pojęcia, ile jeszcze zniesie trwania w takim pół-życiu.

Pewnego dnia siedział w salonie i został namówiony przez dziesięcioletnią pannicę do oczekiwania na serwowany przez nią posiłek. Po raz pierwszy chciała zrobić coś całkiem sama i zgodził się na to. Ostatecznie był oddalony zaledwie o kilka metrów i da radę zapobiec ewentualnej katastrofie.

— Jesteś gotowy?

Uśmiechnął się pod nosem i wyrzucał ze swojego umysłu niepotrzebne myśli. Teraz liczyła się Sayuri i jej niespodzianka.

— Na twoje niespodzianki chyba nigdy nie będę gotów — zażartował, a dziewczynka prychnęła, co usłyszał, choć nadal siedział w salonie. Nie chciał dłużej się z nią droczyć, więc dodał: — Tak naprawdę nie mogę się doczekać.

Wyszła z kuchni, niosąc okazałą tacę, na której ułożyła posiłek. Widząc jej poważną minę, próbował zachować powagę. Położyła wszystko na stole i wyglądała na dumną ze swojego wysiłku. Wyraźnie oczekiwała na jego werbalną aprobatę.

— Bardzo ładnie wygląda — powiedział. — Na pewno bardzo się postarałaś.

— To spróbuj! — Sayuri była nieprzejednana i dalej patrzyła na niego w oczekiwaniu.

Gaara długi czas jadł w milczeniu, będąc pod obstrzałem spojrzeń Sayuri. Musiał przyznać, że całkiem nieźle jej to wyszło, ale nie mógł jej zanadto pochwalić, bo wpadnie na szalone pomysły samodzielnego gotowania, kiedy go nie będzie. Na to na pewno była zbyt mała. Co z tego, że sam zaczął zajmować się nią w tym właśnie wieku? To on był odpowiedzialny za Sayuri i musiał to zrobić. Na razie nie powinna nawet myśleć o samodzielności.

— Całkiem smaczne.

Sayuri uśmiechnęła się promiennie na jego słowa.

— Ale chodź, usiądź.

Posłusznie opadła obok niego.

— Zjedz i powiedz mi, czego brakuje.

Zmarszczyła czoło i szybko pochłonęła kilka kęsów.

— Za mało przypraw — oszacowała. Westchnęła cicho i oparła się o jego ramię. — Znowu nie pozwolisz mi gotować — wymamrotała cicho.

— Mówiłaś coś? — Mógłby przysiąc, że przewróciła oczami na jego droczenie.

— Nie pozwolisz mi gotować — powtórzyła i oderwała się od niego. — Jestem już cały rok starsza, odkąd powiedziałeś, że będę mogła gotować, jak będę starsza. Na trening shinobi też mówisz, że pójdę, jak będę starsza. To kiedy?

— A dałabyś sobie radę codziennie gotować? Chodzić na prawdziwe treningi? Na misje?

Nie znosił tego, że musiał jej odmawiać, ale równocześnie nie mógł sobie wyobrazić sytuacji, w której Sayuri całkiem się usamodzielnia. Na razie mógł jeszcze szukać wymówek dla swojego egoizmu w jej wieku, ale kiedy będzie musiał przyznać jej rację? Bał się wybiegać myślami tak daleko w przyszłość.

Gaara x OC "Opiekun"Where stories live. Discover now