38.

1.2K 42 18
                                    

POV LUNA

Gdy po tej zmieniającej całą sytuację wiadomości, że musimy się pakować i wracać do Korei, non stop dzwoniły do mnie zastrzeżone numery, których nie odbierałam, ani nie odrzucałam połączeń. Tak jakby ktoś chciał się celowo do mnie dodzwonić. Czułam lekki niepokój, wiedziałam, że zaraz Taehyung się wkurzy i dobrowolnie go odbierze.

-Niech jeszcze raz ktoś spróbuje się dodzwonić i nie dawać nam spokoju, obiecuję Ci, że odbiorę i odechce się tej osobie wszystkiego - oparł Taehyung, pakując ostatki ubrań do walizki.

-Ja rozumiem, że się denerwujesz i martwisz, ale złością niczego nie zdziałasz, wręcz przeciwnie możesz jeszcze pogorszyć - starałam się go uspokoić, bo doskonale wiedziałam co wściekły Taehyung potrafi zdziałać.

Nic nie odpowiedział, po kilku sekundach dalej zaczął mi dzwonić telefon, Taehyung odebrał mi go, po czym odebrał. Pytającym głosem próbował dogadzać się z osobą, z którą rozmawiał. Dał mi telefon do ręki, szepcząc, że to ktoś z Polski. Na samą myśl, wyłączyłam się przez chwilę, gdyż wiedziałam chyba kto to tak się dobija.

-Słucham? - zapytałam, ledwo wydukując.
-Nareszcie Luna mam przyjemność z tobą rozmawiać - tajemniczy męski głos odpowiedział, nie powiem było to dosyć przerażające.
-Mogę wiedzieć z kim mam przyjemność rozmawiać? - próbowałam dowiedzieć się z kim tak naprawdę rozmawiam, w środku czułam nie pokój. Zerkałam na Taehyunga który jedynie patrzył się na mnie i widział, że się boję.
-Narazie nie możesz tak szybko wszystkiego wiedzieć, upomnij swojego skośńokiego chłopaka, że nie ładnie tak zabierać cudzego telefonu, bo drugim razem nie będę taki miły - parsknął, przy czym zaczął się śmiać i dobrowolnie rozłączył się.

Miałam wrażenie, że to dopiero początek, jednak nie wiedziałam z kim tak naprawdę mam do czynienia. Nie zważając na całą sytuację, odrazu wytłumaczyłam Taehyungowi czego chciał tajemniczy facet.

-Nie daruję temu sukinsynowi, mój gniew, będzie jeszcze gorszy, niech spróbuje mnie sprowokować - powiedział cały wściekły, w tym momencie już byłam pewna, że tego tak szybko nie zostawi, ale bałam się o niego.

-Proszę cię, abyś teraz się tym nie męczył, zaraz czeka nas lot i jutro wracasz do codziennych aktywności, nie chce, abyś zadręczał się, chociaż wiem, że będzie to trudne, ale przynajmniej spróbuj - przekonywałam go jak tylko potrafiłam, pokazywać, że jestem silna, lecz sama nie chciałam okazywać jak naprawdę się czuję.

-Pozostanę spokojny, tylko dlatego, że tak nalegasz - rzekł, przytulając mnie, po czym pocałował moje czółko.

Podczas naszych uścisków, do pokoju bez pukania wszedł Hoseok, który uradowany chciał nam coś powiedzieć.

-O proszę moja ulubiona para, czy mogę z wami się przytulić? - zapytał, rzucając się na nas roznosząc swoją pozytywną energię.

-Ty naprawdę potrafisz rozbawić każdego, nawet takiego Yoongiego, który mógłby całymi dniami siedzieć w ciemnych pomieszczeniach z wygodnym łóżkiem - zażartowałam, wstając, aby powoli zbierać się do wyjścia.

-Nie zapominajmy, że Yoongi już taki nie jest, od momentu, związku z Kingą - przypomniał Tae.

-Masz rację Tae, miałem wam przypomnieć, że za 20 minut wyjeżdżamy, chyba pamiętacie kiedy mamy lot, van zaraz podjedzie pod podany adres - uśmiechnął się Hoseok, wydawało mu się, że kompletnie zapomnieliśmy o locie.

Zasugerowaliśmy mu, że jesteśmy gotowi do podróży i możemy schodzić na dół. Wzięłam torebkę, a Taehyung nasze dwie walizki. Słyszeliśmy słowa Namjoona, który kazał nam już schodzić, bo zbliżał się van, którym mieliśmy dotrzeć na lotnisko.

Po dwudziestu minutach dojechaliśmy na lotnisko, w osobnych vanacb był Staff oraz ochrona i menadżerzy. Najpierw wysiadł cały Staff z ochroną, a później my. Taehyung złapał mnie za rękę i puścił oczko.

-Kurwa nie wierzę, że znowu zgubiłem nowe słuchawki AirPods - rozłościł się Namjoon, buszując po torbach.

-Uspokój się kochanie i szukaj dokładnie - uspokajał go Seokjin.

-Ej wiecie co to może jeszcze rozjebiemy sobie pawilon, fontannę czekolady i rozpalimy ognisko? - zapytał sarkastycznie Jungkook, pijąc bananowe mleko.

-Zamknijcie się w końcu, myślałem, że przyzwyczaiłeś się do gubienia i niszczenia wszystkiego czego posiadasz - krzyknął Jimin, który miał już dosyć i chciał zakończyć tą bezsensowną sytuację.

Nie chciałam się wtrącać, lecz już naprawdę w tamtym momencie puściły mi nerwy.

-Jeżeli jeden z was ma się użalać, że coś zgubił, jeden drugiego pociesza, trzeci się popisuje, a czwarty nie potrzebnie obraża to zostawcie sobie to dla siebie, nikogo to nie obchodzi - odpowiedziałam, zdając sobie sprawę, że Jungkook, Jimin, Seokjin i Namjoon będą wściekli.

-Luna to moja wina, bo jako lider pownienien nie robić takich nie potrzebnych sporów - przepraszał Namjoon.

Wszyscy się uspokoili, założyli maski, lub czapki i kierowaliśmy się w stronę lotniska. Nawet gdy już nie weszliśmy zostaliśmy okrzyknięci przez fandom, całe lotnisko było wypełnione fanami, a ochrona nie dawała już rady, uspokajać armys.
Członkowie witali się, kłaniali, czasami pozują do zdjęć, lecz dzisiaj już naprawdę byliśmy spóźnieni na nasz lot. Oczywiście lecieliśmy prywatnym samolotem, lecz też musimy przestrzegać podanym nam zasadom.

Zauważyłam dziewczynę, która chciała podarować mi misia, z jakaś kartką, gdy chciałam go wziąć, menadżer mocno mnie odsunął, prawie spadając. Misia i kartkę wykwycił Jungkook, podając mi. Odwróciłam się do dziewczyny i podziękowałam. Naprawdę nie spodziewałam się tak przyjemnego powitania przez japoński fandom.

Teraz czekała nas kontrola bagaży, paszportów i w końcu wyczekiwany lot. Po spełnionych czynnościach każdy z nas rozsiadł się wygodnie na fotelach.

Jungkook zaczął pracować nad muzyką, Seokjin dodawał nowe zdjęcie na Weverse, Namjoon rozmawiał z Bangiem, a reszta spała.

Nie byłam wyspana tej nocy, więc postanowiłam się zdrzemnąć, aby być wypoczętą. Doskonale wiem, że nasz urlop dobiegł końca i wszystko wraca do „szarej” rzeczywistości. Oparłam się o Tae, powoli zamykając oczy, gdy za wibrował mi telefon. Ten sam zastrzeżony numer wysłał mi wiadomość. Zerknęłam na Taehyunga, co akuratnie robi, przeglądał instagrama. Weszłam w wiadomość i przeczytałam to:

PRYWATNY NUMER : zabujczo wygladasz w tych swoich szarych legginsach, tylko mniej mi podobało się, że tego chłopatasia za rękę trzymałaś, lecz to się jeszcze zmieni, bądź cierpliwa ;)

W tej chwili już ani trochę nie czułam się bezpieczna, ten wariat nas śledzi, musiał się nie wyróżniać z tłumu, lub ma dobre taktyki szpiegowskie. To się robi coraz bardziej przerażające, na razie Taehyung o niczym nie może wiedzieć, nie chce go denerwować.



I'm Fine || KIM TAEHYUNGOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz