Rozdział 5

32 0 0
                                    

 - Umówiłeś się z nią na kolację? - podsumował relację jego brat,a jednocześnie wspólnik w interesach.

 - Tak, przecież mówiłem - Gerard siedział w pokoju hotelowym ze słuchawką przy uchu. - Potrzebuję więcej danych na temat ziemi, okolicznych właścicieli. Kyle wrócił z urlopu?

- Jutro ląduje z samego rana.

- Dobrze. Poleć mu, żeby sprawdził tego Sloana - słysząc szelest po drugiej stronie i zwolnił, żeby brat swoim zwyczajem, poczynił z tego jedną ze swoim notatek. - Chyba w twoim wieku, może starszy. Z przeszłością.

- Przewidujesz kłopoty?

- Prawdopodobnie - Gerard potarł kark - Na pewno siedział za pobicie. Nie znam szczegółów.

Uśmiechnął się na myśl o minie panny O'Brien, kiedy dowiaduję się, że grzebie w jej przeszłości.

- Szeryf dużo nie mówił, ale sprawa może być świeża.

- Kogoś jeszcze, szefie? - Gerard na chwilę zamilkł, ale zrozumiał, że brat delikatnie daje mu znać, że znowu zaczyna rozkazywać.

- Na razie nie. Będę informował na bieżąco.

- Są szanse na tę ziemie?

Gerard rozpiął kilka guzików pod szyją i rozparł się wygodniej w hotelowym fotelu.

 - Mam nadzieję. Na razie wszelkie próby kontaktu były ignorowane. Teraz jestem na miejscu, co więcej zostałem wciągnięty w jakieś dziwne coś...

- Sam się wciągnąłeś.

- Mniejsza - Gerard postanowił zignorować wtręt - Masz klucze do mojego domu. Wyślij mi rzeczy. Powinienem jeszcze trochę tu zostać.

- Dużo? Wyślę Alana. Sprawa Strugera się powoli sypie.

Gerard lekko westchnął.

- Dlaczego? Wszystko było dobrze, jak wyjeżdżałem.

- Stary Struger poprosił o kilka dni do namysłu.

- Willinsowie?

- Chyba - zaczął Brad, ale bez przekonania - Chociaż nie wydaje mi się. Są zajęci renowacją tego zamku na klifie, nie pchaliby się w drugi duży projekt.

Gerard zastanowił się chwilę. W sumie tak,a nie powinni, ale kto by im bronił podkopywać klientów konkurencji, przy okazji? Ale Matt Willins tak nie grał, a Gerarda Matt znał akurat dobrze. Odpalił papierosa.

- Jakie jeszcze są opcje? - zapytał, chociaż zaczęła  mu świtać pewna myśl. Usłyszał lekkie zawahanie w głosie brata.

- Nie będę strzelał ślepo. Może Kyle wymyśli coś, jak będzie.

- Dobrze, odezwę się jutro po spotkaniu.

 - Po kolacji - przypomniał jego brat, z drażniąco zadowolonym głosem.

 - Po spotkaniu, Brad. Dobrej nocy.

 Odpowiedział mu tylko stłumiony chichot , więc odłożył telefon. Kolacja. Może i by zrozumiał powód do śmiechu brata, gdyby sam tym powodem nie był. Brad łącznie z matką tylko czekali na to, kiedy Gerard znowu przyprowadzi na rodzinny obiad poważną przyszłą panią McGregorową. Ostatnia wyczyściła mu pół konta jeszcze przed ślubem... Nie zaprzątał sobie więc tym głowy. Gdy przyjdzie czas do ożenku, Gerard podejdzie do tematu racjonalnie. Jak do interesu.

No dobrze, zjedzą kolację, ale nadal będzie to spotkanie biznesowe. Kolacja biznesowa. Kiedy on ostatnio był z kimś na kolacji?


Lisie dołyWhere stories live. Discover now