2.3

1.7K 75 73
                                    

│█║▌║▌║ ║▌║▌║█│

FINN

Wróciłem do domu cały przemoczony, jednak najbardziej martwił mnie widok Rose. Po zerwaniu kilka dni było mi wstyd, że potraktowałem tak Rosie. Wciąż ją kochałem, jednak mnie zraniła.
Usiadłem na łóżku i zrzuciłem z siebie mokrą bluzę rzucając ją w kąt pokoju. Od paru tygodni panuje tu chaos. Bluzki leżą na oparciu fotela, spodnie na biurku, a skarpetki pod łóżkiem. Dziwię się, że mogłem doprowadzić mój pokój do takiego stanu. A wszystko przez utratę
Rosie.

ROSE

Siedziałam na zimnych kafelkach i trzymałam się za rękę z którą było już trochę lepiej. Wypatrywałam się w szafkę kuchenną naprzeciwko i nie myślałam o niczym. Miałam pustkę. Poddałam się znów uczuciom do Finn'a. Znów.
Do drzwi ktoś zapukał, więc automatycznie wstałam i wytarłam rozmazany tusz pod oczami, otrzepując ubranie.
- Hee... Boże Rosaline co ci się stało? - melodyjny głos Jack'a zmienił się w przerażony, a ja stałam i patrzyłam się na niego.
- Nic, nie martw się. - uśmiechnęłam się słabo.
- Przecież widzę. - chłopak zamknął za sobą drzwi na klucz, wziął mnie za rękę i poprowadził do salonu.
- Jack.. - odpowiedziałam cicho łamiącym się głosem.
- Rose co się stało? Dlaczego płakałaś? - przyjaciel usiadł naprzeciwko mnie i pogłaskał po policzku.
Nagle z moich oczu zaczęły lecieć niekontrolowane łzy, a ja sama opadłam z bezsilności na chłopaka.
- No..
- Co się stało?
- Finn.
- Rose, przerabialiśmy ten temat tak? - Jack wziął moją twarz w ręce i otarł łzy kciukiem.
- Mhm. - przytaknęłam głową i spojrzałam się mu w oczy.
- Wiem, że trudno o nim zapomnieć, ale może jak poznasz kogoś to zmieni się twoje nastawienie do niego, tak?
- Mhm.
- I pomogę ci w tym. - Jack wziął mnie w swoje ramiona i przytulił mocno. - Nie płacz już, nie warto. - dodał cicho. - A teraz, obiecaj mi że nie będziesz już płakała.
- Mhm.
- Pinky promise?
- Pinky promise. - uśmiechnęłam się i uścisnęłam jeszcze raz.

NASTĘPNEGO DNIA

Godzina wychowawcza. Super, kolejna godzina do spania.
Dziś w nocy nie zmrużyłam oka, po rozmowie z chłopakiem dużo myślałam i tak wyszło, że zadzwonił budzik. Miałam dziś o dziwo dobry humor, który mogła popsuć tylko jedna osoba, jednak nie zjawiła się w szkole.

- Dobrze klaso, a więc w naszej szkole odbędzie się szkoła zimowa. Będzie to wycieczka na 2 tygodnie, także miejsca są ograniczone, więc proszę na jutro dać zgodę rodzica lub opiekuna prawnego, którą dziś dostaniecie. Odbędzie się ona od 2 do 15 grudnia włącznie.

Ja z Sadie od razu skrzyżowałyśmy ze sobą wzrok i wiedziałam, że musimy na to jechać. Błagała mnie o to cały rok, bo z powodu jej kontuzji rok temu, nie mogła jechać, a z racji że nie chciałam zostawać sama, spędziłam z nią 2 tygodnie.

Siedziałam z Jack'iem, który odwrócił się do kolegów i też zaczął coś z nimi ustalać. Mam nadzieję, że nikt nie zniszczy tego wyjazdu.
Cały dzień spędziliśmy na rozmowach o wyjeździe. Byliśmy strasznie podekscytowani, bo zostało do niej prawie 3 tygodnie. Byłam pewna, że moi rodzice się zgodzą, także cieszyłam się dwa razy bardziej. Nauczyciele mówili, że jutro po 7 lekcji wywieszą listy kto pojedzie. Ustaliłam z Sadie, że weźmiemy pokój z Jack'iem i Caleb'em. Nasz wychowawca był na tyle miły, że pozwał brać pokoje z chłopakami. Wyjazd był w Góry Kaskadowe do Kanady, a że nigdy nie byłam w Kanadzie byłam bardziej podekscytowana. Sadie już ustalała co kto bierze, a ja śmiałam się z niej z Jack'iem.
- Z czego się śmiejecie? - dziewczyna ustała i założyła ręce na biodra.
- Bo przeżywasz ten wyjazd bardziej niż ktokolwiek z nas.
- Ugh, z wami nie da się normalnie porozmawiać.
- Przystopuj. - odpowiedział Caleb, próbujący powstrzymać się od śmiechu.
- Wiecie co? Zaraz was zostawię i pójdę do Vanessy.
- Wątpię. Dziewczyna wygląda jakby uciekła z zakładu poprawczego. - powiedział Jack biorąc łyka wody.
- Ok, macie rację.
- Mówiłem.

Dzień minął mi bardzo dobrze, z czego się cieszyłam. Po szkole klasycznie poszłam spać i dziękowałam, że nie śnił mi się żaden sen.

FINN

Przez całą noc nie spałem. Siedziałem na balkonie i patrzyłem się w gwiazdy.
Może zbyt ostro ją potraktowałem?
Może zbyt mocno ją zraniłem?
Co jeżeli coś sobie zrobi? Nie wybaczyłbym sobie tego.
Powinienem z nią porozmawiać.

Moja mama dostała dziś telefon od dyrektora, że nie poszedłem do szkoły. Skoro i tak wychodzi o 7 to nie widzi czy idę czy nie, więc zbytnio nie interesuje mnie to. Dowiedziałem się dziś o wycieczce do Kanady, na którą muszę pojechać. Chociażby, żeby zobaczyć tatę. Wiedziałem, że mogę spotkać dawnych znajomych bo też jeżdżą na wycieczki tam co roku, ale ważniejsza w tym momencie była dla mnie relacja z ojcem.
Cały dzień spędziłem na pisaniu tekstów. Rano pisałem z Aylą, jednak nauczycielka zabrała jej telefon przez co nie mamy kontaktu do końca lekcji. Nazwałem tę piosenkę ,,Blame" potrzebowałem jeszcze kogokolwiek opinii na ten temat, więc poprosiłem dziewczynę, żeby przyszła do mnie jutro po szkole i żeby ją oceniła. Dostałem weny po 4 w nocy, więc zaczęłem pisać i oto co powstało. Mam nadzieję, że będzie w porządku.

NASTĘPNEGO DNIA

ROSE

Piątek, czyli dzień wywieszenia list. Cały dzień czekałam z niecierpliwością. A wczoraj wybłagałam Patricie, aby podpisała mi dokumenty. W końcu powiedziała okej, a rodzice od razu się zgodzili.
Dzwonek.
Wybiegłam z Sadie, mało nie wywalając się ze schodów. Ustaliśmy przed pokojem nauczycielskim przed którymi były wywieszone kartki z nazwiskami.
Zaczęłam palcem szukać naszych nazwisk i krzyknęłam.
- Wilson,
Sink,
Grazer,
Mclaughlin,
Wol..
Przeczytałam pół nazwiska, odsunęłam się i wiedziałam, że ta wycieczka będzie porażką.

│█║▌║▌║ ║▌║▌║█│

𝐜 𝐢 𝐭 𝐲  𝐛 𝐨 𝐲 | 𝐟 𝐢 𝐧 𝐧  𝐰.Where stories live. Discover now