III

29 6 9
                                    

― No to wymień mi... zasługi Rodogoga III Możnego!

― Założył twierdzę w dolinie w Danii na początku XI wieku, obronił wioskę przed atakiem smoka, użył zaklęcia pozwalającego zapomnieć mugolom o tym wszystkim i wynalazł klątwę żywego żołądka. Uznawany za jednego z prekursorów badań nad zaklęciami czyszczącymi pamięć.

― Wow...

― W podręczniku znajdował się na stronie numer 273, na rycinie z epoki miał brodę, takie śmieszne sztywne wąsy na boki, w jednej ręce szablę, a w drugiej różdżkę.

― Na gacie Merlina. ― Już tym razem Michael spojrzał na swojego przyjaciela, Jerry'ego jakby zobaczył ducha, zamknął z hukiem podręcznik i pokręcił szybko głową. ― To są jakieś czary. Nie nauczyłeś się tego wszystkiego od tak, tego materiału było... tyle! Mi już paruje mózg i liczę tylko na to, żeby to zaliczyć minimalną ilością punktów, a ty recytujesz mi ustęp za ustępem, jakby to tobie ktoś wyczyścił pamięć, żeby ją zastąpić tym nudziarstwem. Nie powiesz mi chyba, że jakimś cudem zacząłeś słuchać Binnsa, stary!

― Po prostu poświęciłem na to dużo czasu, całe mnóstwo nauki i skupienia...

― Kity mi wkręcasz, Jerry, widziałem cię jak wczoraj cały wieczór grałeś z Mikiem Douglasem w gargulki i wpieprzałeś słodycze, kiedy niby miałbyś się tego uczyć?

To był mimo wszystko trafny strzał, Michael zresztą jak zawsze nie przebierał w słowach. Jerry'emu zrzedła nieco pewna siebie mina, ale z uwagi na to, że obaj rozmawiali w korytarzu pod salą historii magii, musiał przynajmniej udawać, że to wszystko, co mówi, to szczera prawda. Niemal czuł, jak pomarańczowa ampułka rozrywa go od środka nadmiarem wiedzy, energii i pozytywnych wibracji, a mimo to musiał zachowywać się jakby nigdy nic. Vernie urwałby mu przecież głowę, gdyby zdradził cokolwiek w takim gronie uczniów, wśród tylu ciekawskich uszu. Nie było zresztą na to nawet czasu. Drzwi do sali same się otworzyły, jak zwykle, i chcąc nie chcąc, pierwsi uczniowie zaczęli wpływać do środka, definitywnie ucinając ostatnie powtórki przed testem.

― Potem ci wyjaśnię ― rzucił Jerry, niewiele myśląc. Michael rzucił mu powątpiewające spojrzenie, ale już tylko pokręcił głową, burknął pod nosem coś o tym, jak niesprawiedliwy jest świat i jak bardzo uwali ten test, po czym obaj dołączyli do reszty, zamykając za sobą drzwi.

Dokładnie tak jak Jerry się spodziewał ― żadne pytanie go nie zaskoczyło. Skończył jako pierwszy, nawet mimo tego, że celowo trochę się obijał z wpisywaniem odpowiedzi na pergaminie, żeby nie wyglądało to aż tak podejrzanie. Kiedy podniósł głowę, reszta uczniów nadal wbijała posępne spojrzenia w swoje testy, niektórzy coś jeszcze pisali, ale niektórzy wyglądali na całkiem zrezygnowanych. Michael gryzł beznamiętnie końcówkę pióra, co jakiś czas dodając chyba tylko przecinki do swoich wypocin. Czy to serio było takie trudne? Jerry nie bardzo był w ogóle w stanie to ocenić, dla niego każde z tych pytań wydawało się banalne, dopóki czuł działanie swojego tajnego wspomagacza. A potem? Cóż, potem to już w ogóle nie będzie istotne.

Profesor Binns jak zwykle wisiał smętnie za swoim biurkiem, a jedyna różna polegała dziś na tym, że zamiast prowadzić swój usypiający monolog, przesuwał niewidzącym wzrokiem po klasie, jak gdyby rzeczywiście sprawdzał, czy ktoś przypadkiem nie ściąga.

― A niby jak miałbym ściągać? ― wybuchł Michael, kiedy wszyscy w ponurym nastroju wychodzili już z powrotem na korytarz, oddawszy swoje testy. ― Ten materiał obejmował jakieś sto stron tekstu o niczym, jakichś bzdurnych detali! Nie szczerz się tak głupio, Jerry, bo słowo honoru, obiję ci japę po lekcjach.

― Wcale się nie śmieję! Um, chodź.

Michael fuknął gniewnie, ale nie protestował, kiedy przyjaciel wciągnął go w jakiś zaułek, akurat żeby mogli siąść pod posągiem jakiegoś sędziwego czarodzieja. Jeszcze przez chwilę Jerry rozglądał się jak tajniak, a kiedy tylko korytarz stał się trochę bardziej pusty, nachylił się i zaczął ostrożnie:

Fart w ampułkach | HogwartWhere stories live. Discover now