Rozdział 6 / cz.3

3.6K 210 11
                                    

- O czym ty mówisz? - zapytał zszokowany Setr. Czuł jakby jego serce, które już od dawna było w rozsypce, zostało całkowicie starte na proch. Przetarł twarz dłonią i odwrócił wzrok od zatroskanej twarzy Urary. Nie mógł w to uwierzyć. Po raz kolejny cały jego świat zaczynał się walić. - Nie wierzę ci. Żartujesz, prawda?

- Setr - zaczęła - Wiem, że proszę cię o zbyt wiele. Tyle mi pomogłeś, a ja zrzucam na ciebie jeszcze więcej. - Choć mówiła spokojnie, po jej policzkach spłynęły łzy. - Teraz gdy straciłam nogi, nie będę mogła zająć się Ravem tak jak powinna matka. Mój organizm jest kompletnie wyniszczony, nawet jeśli dożyje jego pierwszych urodzin, będzie to szczyt moich możliwości. - Z każdym jej słowem czuł, jak jego żołądek kurczy się jeszcze bardziej. - Dlatego proszę cię, abyś zaopiekował się Ravem, gdy mnie zabraknie. Nie mogę prosić nikogo innego. Nawet Sareki. Niedługo sama zostanie matką, nie chcę dodatkowo obciążać jej i Wodza. Nikt inny nie zechce zająć się hybrydą.

Setr wstał z łóżka i podszedł do kołyski. Rave nie spał. W ciszy przypatrywał się otaczającemu go światu. Kiedy tylko padł na niego cień ogromnego Dragona, roześmiał się wesoło. Widok tego chłopca rozczulił go całkowicie. W zmęczonych oczach wezbrały łzy, a gardło ścisnął żal. Teraz mógł przyznać się przed samym sobą, że liczył na to, iż stworzy z Urarą coś na wzór rodziny. To nie tak, że był w niej zakochany. Romantycznym uczuciem darzył tylko swoją zmarłą przeznaczoną. Jednak teraz gdy wizja samotnego wychowywania pierwszej w historii hybrydy Dragona i Bestii dotarła do niego... zawahał się. Jednak trwało to tylko krótką chwilę. Ostrożnie wyjął dziecko z łóżeczka i zaniósł matce. Młoda mama odebrała swoje maleństwo i przystawiła do piersi. Nie wstydziła się karmić w obecności Setra. Był to naturalny odruch. Mężczyzna usiadł na fotelu w kącie izby i zadumał się na kilka chwil. Nie wyobrażał sobie, że Urara mogłaby umrzeć. Była taka pełna życia, nawet teraz, kilka godzin po porodzie. Jednak straciła czucie w nogach, a to prawie wyrok śmierci. Skoro nie będzie mogła swobodni poruszać się, nie będzie też mogła dbać o dziecko, gdy te stanie się ruchliwe. Nie będzie też mogła pracować. Zajęcia domowe staną się czymś nierealnym. Ktoś będzie musiał się nią opiekować. I tym kimś będę musiał zostać ja. Pomyślał. Wiedział, że wiąże się z tym ogromna odpowiedzialność, jednak patrząc na tę dwójkę, nie mógł się nie zgodzić.

- Urara - zaczął, zwracając na siebie jej uwagę - zaopiekuje się wami.  

Kobieta uśmiechnęła się przez łzy ulgi, które powoli zaczęły spływać po jej policzkach. 

- Przepraszam i dziękuję. 


______________________

Ugh. Nie dość że rozdział spóźniony to jeszcze krótki i tak jakoś drętwo. No nic. Przynajmniej jest. Mam nadzieję, że nie macie do mnie żalu i nie ostrzycie noży.  

Inna RasaWhere stories live. Discover now