v e i n t i c i n c o

2.3K 94 41
                                    

Co łączyło Leo Messiego, Gerarda Pique, Ter Stegena i Sergi Roberto?

To, że byli moimi przyjaciółmi.
Przyjaciółmi, dla których naprawdę się liczyłam i dla których byłam naprawdę ważna, dlatego nie obyło się od ponad godzinnej reprymendy od tej czwórki.

— Jak mogliście to przed nami ukrywać?! — denerwował się Lio, chodząc w szatni od jednej ściany do drugiej.

Piłkarz z tej złości zrobił się cały czerwony. Nie dziwiłam się wcale widząc jego zachowanie. Dwójka mu najbliższych przyjaciół była ze sobą, a nawet goo tym nie poinformowała. Zupełnie tak, jakby nie był ważny.

Ale Lionel Messi był ważny i zawsze będzie czy to dla mnie czy Neymara.
Obydwoje traktowaliśmy go, jak starszego brata, więc jego złość w tamtyn wypadku była w pełni uzasadniona.

Obtoczeni na około zaniepokoijonymi wzrokami piłkarzy siedzieliśmy nie mając szansy na jakąkolwiek obronę, ponieważ żaden z nich nie dawał nam dochodzić do głosu.

Krzyk i śmiech, to jedyne ich reakcje na to, czego się przed chwilą dowiedzieli.

Oczywiście naczelnym śmieszkiem był Pique, który z nas żartował.

Jedynie Sergi został w tym wszystkim neutralny.

— Jeżeli jesteście razem szczęśliwi to nam nic do tego. — powiedział, patrząc na nas lekkim uśmiechem, co odwzajemniłam.

Jego słowa niemniej jednak nie spotkały się z aprobatą pozostałych chłopców. Nie spodobało im się to, że staną po naszej stronie, a Neymaraowi nie spodobało się to, że nikt po niej nie był.

Czułam, jak mocniej ściskał moją dłoń, którą miał na swoim kolanie. Był na skraju wybuchu i w sumie mu się nie dziwiłam, bo przecież to było nasze życie, a oni mimo to, że są naszymi przyjaciółmi nie powinni tak się na nas rzucać.

Atmosfera nie była miła.
W powietrzu wisiał zapach kłótni.
Coraz gorzej z tym funkcjonowałam.

Od zawsze byłam typem osoby, która rozwiązywała wszystkie konflikty z bliskimi w pokojowy sposób.
Nigdy nie krzyczałam, obrażałam czy w inny negatywny sposób pokazywałam swoje emocje.

Ja tego nienawidziłam, a znalazłam się w sytuacji, w której nie było innego wyjścia, niż krzyk, który przedrze się przez ten narastający z minuty na minutę chaos.

Nie chciałam być tą osobą.
Przecież to Neyamr powiedział, że będzie się tłumaczył, więc nie rozumiałam, dlaczego wciąż niczego nie powiedział. Pozwalał, żeby wylewano na nas całą swoją złość.

Miałam dość.

Spojrzałam na Brazylijczyka wymownie. Odsunełam się od niego, a następnie wstałam z zamiarem wyjścia.

Niestety.

— O nie, nie moja panno. Siadasz i słuchasz nas do końca. — zatrzymał mnie Andre, lekko popychając w stronę miejsca, gdzie siedziałam.

— Nie uważasz, że już wystarczająco się nasłuchałam? — sarknęłam, na co ten prychnął. — Może w końcu dacie nam coś powiedzieć? — bo najlepiej jest oceniać.

— Jasne, mów. — machnął ręką Messi, wciąż nie ustając w miejscu.

Wzięłam kilka wdechów, przymykając przy tym oczy.

Westchnęłam.

Minęła chwila, aż w końcu otworzyłam  usta, które i tak zamknęłam, ponieważ to Neyamr zaczął mówić.

NEIGHBORS ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz