Zimna woda na moim ciele wybudziła mnie z lekkiego snu i podniosłam się do siadu, co wywołało u mnie jęk bólu. Otworzyłam leniwie oczy i spojrzałam w górę, chociaż światło na początku mnie oślepiło.
- Wstawaj, muszę ogarnąć pokój, a ty mi tu przeszkadzasz - oschły głos rozbrzmiał w moich uszach, a ja miałam wrażenie, że poznałam coś gorszego od kaca. Podniosłam się ostrożnie, chociaż i tak nie uniknęłam bólu - No już, nie ociągaj się i wyłaź - popchnął mnie w stronę wyjścia i rzucił we mnie moimi ubraniami - I nie zapomnij się porządnie wyszorować, bo śmierdzisz - rzucił z przekąsem.
Nie wiedziałam, że moje życie może zmienić się w coś takiego. Nigdy nie narzekałam na to, jak żyję. Byłam zadowolona z tego co miałam i jak mi się powodziło. Lecz wszystko zmieniło się z dniem, gdy podpisałam tą cholerną umowę. Mam okropne wrażenie, że nigdy nie wyjdę stąd taka, jaka byłam. O ile w ogóle mnie stąd wypuszczą.
Usłyszałam za sobą trzask drzwi i podskoczyłam w miejscu, przestraszona. Nawet już nie czułam wstydu, stojąc naga na korytarzu. Prawie każdy w tym domu posuwał mnie jak chciał, więc nie było już przed kim się wstydzić. Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam ubrania w kąt. Od razu moje kroki skierowałam do łazienki, chcąc zmyć z siebie brudy ostatniej nocy. Jestem okropna, dobrze o tym wiem.
Myślę, że już nigdy nie pozwolę zbliżyć się do siebie żadnemu mężczyźnie, ponieważ ból związany z tym co tu się dzieje, zawsze będzie mi towarzyszył. Zniszczyli mnie i wiedzą o tym doskonale. Nie będę potrafiła już żyć normalnie.
Siedząc w wannie pełnej gorącej wody, rozpłakałam się, bo nic innego już mi nie zostało, jak wylewać łzy. Usłyszałam pukanie do drzwi pokoju, lecz nie miałam zamiaru się odzywać. Chciałam swoją chwilę samotności przedłużyć tak najdłużej jak się dało, ale gdy usłyszałam, jak intruz wszedł do pokoju, wiedziałam, że nie będę mogła posiedzieć z samą sobą.
- Lena, jesteś tam? - usłyszałam głos Jimina za drzwiami, dzielącymi łazienkę od pokoju.
- Może tak, może nie - rzuciłam obojętnie i odwróciłam głowę w stronę kafelek, zanurzając się bardziej w wodzie.
- Mogę wejść? - zapytał, chociaż i tak wszedłby do środka, nawet gdybym powiedziała, że nie. Brak mojej odpowiedzi oznaczał dla niego zgodę, więc otworzył drzwi i wszedł powoli do środka, przy okazji wpuszczając trochę chłodnego powietrza.
- Co chcesz? - odparłam beznamiętnie, bo nie miałam zamiaru na siłę udawać miłej. Na pewno wszyscy wiedzieli, co wczoraj mnie spotkało.
- Chciałem się zapytać jak się czujesz.. - ugryzł się w wargę i usiadł na zamkniętej klapie od toalety.
- Tak jak zawsze - zamknęłam oczy, przemyślając teraz intensywnie, czy może przypadkiem nie utopić się w tej wannie.
- Jest mi tak bardzo przykro, nie wiem co w niego wstąpiło. Obiecał nam wszystkim, że nie doprowadzi kolejnej dziewczyny do.. - urwał, przełykając ciężko ślinę, a ja otworzyłam trochę oczy, spoglądając na niego.
- Do? - ponagliłam go, a on przeniósł swój wzrok z podłogi na mnie.
- Do śmierci - odparł, jakby brzydząc się tymi słowami. Przez pewien czas miałam wrażenie, że się przesłyszałam, ale on tak naprawdę powiedział. Patrzył na mnie wyczekująco, a ja dopiero teraz uświadomiłam sobie, że jakimś cudem uszłam z życiem spod ręki mordercy.
- Co ty powiedziałeś? - uniosłam brew i obserwowałam jego zmieniającą się mimikę twarzy.
- Nic, jakby co o niczym nie wiesz - rzucił oschle i zacisnął dłonie w pięści.
- Skoro zabił niewinną osobę, to dlaczego nie siedzi w więzieniu? - zapytałam nieco głośniej, podnosząc się do siadu. Jimin spojrzał na mnie ostrym wzrokiem i podszedł do mnie, łapiąc mnie za szczękę.
- O niczym do cholery nie wiesz, rozumiemy się? - uniósł jedną brew i patrzył na mnie wyczekująco.
- Wszyscy jesteście tacy sami. Myślicie tylko kutasami i ludzkie życie jest dla was zwykłym gównem. Gardzę wami z całego serca i życzę wam, abyście smażyli się w piekle - wysyczałam mu wprost w usta, które były tak blisko tych moich. Spodziewałam się, że mnie spoliczkuje, zacznie podduszać w wodzie, albo bez opamiętania wepchnie się pomiędzy moje nogi, lecz zamiast tego wszystkiego, wpił się delikatnie w moje suche oraz popękane wargi. Nie odwzajemniłam pocałunku, co w ogóle nie przeszkadzało starszemu w wepchnięciu swojego języka do mojej buzi. Byłam kompletnie zmieszana, a gdy oparł swoje czoło o te moje, nabieraliśmy ciężkie oddechy.
- Cała nasza siódemka będzie się smażyć w piekle, a ty włącznie z nami - otworzył oczy, patrząc groźnie w te moje.
- Jestem w całym tym burdelu niewinna, wy mnie w to wciągnęliście i nie mam zamiaru odpokutować za wasze grzechy - mówię nazbyt spokojnym głosem i czekam dłuższą chwilę na jego odpowiedź.
- A to, że twoja kochana przyjaciółka wpadła w depresję i popełniła samobójstwo nie jest twoją winą? - uniósł brew, ewidentnie rozbawiony, jakby właśnie powiedział najśmieszniejszy żart.
- C-Co..? - zapytałam kompletnie zdezorientowana - Niby kiedy coś takiego się stało?
- Teraz udajesz, że nic nie wiesz? - zaśmiał się i wyprostował, puszczając moją twarz - Oj, kochanie. Odbiłaś chłopaka swojej przyjaciółce, która jakiś czas później wyjechała i powiesiła się. Nie czujesz się winna? - założył ręce na klatce piersiowej, patrząc na moją przerażoną twarz.
- Sabina..? Sabina nie żyje? Bredzisz! Ona nie zrobiła czegoś takiego! - uniosłam się, wychodząc z wanny i popchnęłam go do tyłu. Śmiech Jimina całkowicie wybił mnie z tropu.
- Owszem, zrobiła. Wszystkim dookoła mówiła, że jest w porządku, że nie jest na ciebie zła i że w końcu może jechać na wymarzoną wycieczkę, lecz tak naprawdę jechała się zabić. Jak czujesz się z tym faktem... morderczyni? - splunął mi na stopy - Jesteś taka sama jak my wszyscy - rzucił tylko, zanim oberwał z otwartej dłoni w twarz.
- Nie mów tak! Ona żyje! - mówiłam panicznie, nie wierząc w to, co mówi starszy.
- Och, Lena. Nie przejmuj się. Dopóki będziesz grzeczna, to nikt się nie dowie - uśmiechnął się cwanie i ucałował mnie w mokry od łez policzek - Chyba wiesz, że dziś jest moja kolej, hmm?
Spojrzałam na niego zaszklonymi oczyma. Nie potrafiłam uwierzyć w jego słowa, które coraz bardziej mnie dobijały.
To ja powinnam była umrzeć za nią.
CZYTASZ
HAJIMA
Fanfiction- Dlaczego ty mi to robisz? Dobrze wiesz, że tego nie chcę! - krzyczałam szamotając się pod nim - Bo za ciebie płacę, w sumie jak i reszta - czułam jego usta na swojej szyi, obrzydzało mnie to, chciałam go uderzyć - Przestań!* Proszę.. - błagałam go...