Olałam budzik. Nastawiałam go ot tak, dla zasady, żeby poczuć przyjemność, że nie muszę wstawać. Ricky oczywiście walił w drzwi.
- Wstawaj! - ryczał
- Oj, odwal się! - warknęłam na tyle głośno, by przebić się przez walenie.
- Do szkoły! JUŻ! Zaraz tam wejdę!
- Nie możesz! Jestem naga i robię sobie dobrze! - wrzasnęłam - Nie chcesz tego widzieć!
- Casie! - syknął
Nie byłam naga i powiedziałam to tylko by go zirytować. Drzwi lekko się uchyliły. Chyba nie był pewny czy nie mówię prawdy. Posłałam mu kwaśny uśmiech.
- Zawiozę cię do szkoły w drodze do warsztatu - mruknął pojednawczo - jest trochę mokro, nie chcę abyś jechała rowerem.
Podniosłam rękę i pokazałam mu środkowy palec.
- KURWA! - ryknął wpadając do pokoju.
Była szansa na małe manto. Zamknęłam oczy. Jednak uniósł mnie tylko za ramiona i z mocą postawił na ziemi. Tu powinno być ostre pierdolnięcie, jednak Ricky zacisnął tylko mocno zęby.
- No, walnij mnie! - powiedziałam spokojnie - Przecież tego chcesz.
Zazgrzytał zębami.
- Nie prowokuj mnie! - ryknął - I idziesz do szkoły!!! Zawiozę cię tam czy będziesz gotowa czy nie!!!
Wzruszyłam ramionami.
- Zrobiłem tosty - wysyczał - I kakao.
Matko. Miał mnie za ośmioletnią dziewczynkę? Czego uczyli go na tych kursach panowania nad sobą?
- Ubierz się albo zawlekę cię do kuchni tak, jak stoisz! - syknął.
Z doświadczenia wiedziałam, że jest gotowy to zrobić. Pokazałam mu język i wskazałam drzwi, aby wyszedł.
- Trzy minuty - ryknął, trzaskając drzwiami.
Ubrałam się szybko w ulubione bojówki, koszulę w czerwono-czarną kratkę i Vansy. To był mój standardowy strój. Nigdy nie używałam makijażu, stawiając na naturalne piękno.
A tak na serio, jedyna próba pomalowania sobie rzęs jaką podjęłam, skończyła się wepchnięciem szczoteczki do oczu i masywnym zapaleniem spojówek. Trudno. Nie będę kobieca i seksowna. Z resztą trudno się wylaszczyć jak człowiek ma tylko pięć minut na ubranie się i przygotowanie do wyjścia. Umyłam więc tylko zęby, przemyłam twarz i rozczesałam moje gęste, rudawe włosy, wiążąc je w kucyk.
Kiedy zeszłam na dół, poczułam zapach kawy i tostów z serem. Ślinka napłynęła mi do ust.
Rick stał przy kuchence i obracał bekon. Miał już na sobie strój roboczy ze swojego warsztatu: Ricky & Son. Żadnego syna nie było, ale mój ojciec twierdził, że taka nazwa wzbudza większe zaufanie.
Mój ojciec był wysoki i raczej szczupły, choć miał wyraźnie zarysowany brzuszek. Może dlatego, że za najlepszy sport świata uważał wędkowanie, które uprawiał czynnie oraz koszykówkę, którą śledził z perspektywy fotela. Taaa, Rickiemu zdecydowanie przydałoby się więcej ruchu.
I mniej bekonu. Odwrócił się teraz w moją stronę.
- Zjedz coś - powiedział, wskazując na talerz pełen tostów.
Zrobił ich stanowczo zbyt dużo jak na śniadanie dla dwóch osób. Od niechcenia wzięłam jeden z nich.
- Bekonu? - zapytał
![](https://img.wattpad.com/cover/201557242-288-k425276.jpg)
YOU ARE READING
Zaszeptując Wicher
General FictionCatie ma 17 lat i równie dużo pomysłów na sekundę. Jest pełna emocji. Raz płacze, raz się śmieje, ale najczęściej się po prostu wścieka. Jej ojciec nie umie jej okiełznać. Catie jest jak Wicher, który niszczy na swojej drodze wszystko, i rani innyc...