Jest wściekły.
- CO TO, KURWA, JEST?! - warczy - Tniesz się???
Zagryzam wargi aby się nie rozbeczeć jak dziecko. Próbuję zakryć rany ręką. Jack bezceremonialnie wykręca mi nadgarstek.
- Tniesz się! - stwierdza - i to w dodatku od dłuższego czasu! - warczy - Odsłoń obie ręce!
- Co? - szepczę.
- Pokaż ręce!
Kręcę głową.
Nie chcę aby na to patrzył.
Nie chcę aby widział.Próbuję się wyszarpać. Wciąż trzyma mnie za koszulę. Uderzam go zwiniętą pięścią w tors, ale nawet go to nie wzrusza. Jest piekielnie silny. Jakby chciałby mi coś zrobić, mój opór zdałby się na nic. Zaczynam go bić na oślep, a on to wytrzymuje, zupełnie niewzruszony. W końcu słabnę i wtedy on z pewną dozą siły łapie mnie za brodę i unosi moją twarz.
- Ktoś o tym wie? - pyta ostro
Chcę mu powiedzieć, żeby się odwalił, że jestem prawie dorosła i wszystko kontroluję. I wtedy zaczynam spazmatycznie płakać. Chcę się schować, ale on przyciąga mnie do siebie i obejmuje ramionami.
- Już dobrze - mówi cicho, prosto do mojego ucha.
Przytula mnie w niedźwiedzim uścisku. Robię wszystko by się wyszarpać, ale trzyma mnie tak mocno, jakby panował nad wszystkim. Łzy płyną nieprzerwanie, a jego koszula staje się coraz bardziej mokra. Lekko kołysze mnie na boki. W końcu poddaję się jego sile i rozluźniam się w jego objęciach. Pachnie...sama nie wiem czym. Delikatna woń potu, żel pod prysznic, ściółka leśna, coś wędzonego w drewnie... Czy jest myśliwym?
- Przepraszam, że się wkurzyłem - mówi szeptem
Przełykam łzy. Tak mi dobrze. Nikt nie przytulał mnie od...lat. Uświadamiam to sobie z bólem. Maureen była jedyną osobą, która mnie dotykała odkąd mama odeszła. Łzy znów zaczynają płynąć. Była najbliższą mi osobą. Jak to się stało, że ten nieznajomy mężczyzna, o którym nie wiem nic zbliżył się do mnie tak bardzo? Że dałam mu się dotknąć? Widocznie bardzo potrzebowałam przytulenia.
Powoli mnie puszcza. Już jestem spokojna. Czerwone od płaczu oczy kieruję w dół, wstydząc się tej niespodziewanej bliskości, która zaszła między nami. Jack sięga po nożyczki, którymi chwilę temu ciął gaziki.
- Nie chcę cię zmuszać do rozbierania - mówi - więc zrobię to w ten sposób.
I tak nie lubię tej bluzki. Mężczyzna sprawnie odcina rękawy. Ogląda najpierw moją lewą, a potem prawą rękę.
- Nie chciałaś, żeby ktoś o tym wiedział - mruczy oglądając blizny - Robisz to regularnie. Codziennie, albo prawie codziennie.
Prostuje się.
- Gdzieś jeszcze? - pyta
Kręcę głową.
- Uda, brzuch? - dopytuje
Znów zaprzeczam.
- Jak gdzieś znajdę, to się wkurzę. Lepiej sama powiedz - mruczy.
Zastanawiam się nad jego słowami. Zamierza mnie rozbierać?
Znów kręcę głową. Faktycznie tylko tu się tnę. Jakby Ricky je odkrył, miałabym jesień średniowiecza w domu. Wątpię aby wtedy metody z kursów, na które chodzi, cokolwiek mu pomogły.
- Masz więcej tego nie robić - mówi Jack. - Zrozumiałaś?
Łapie mnie za brodę i nakierowuje swoje spojrzenie prosto w moje oczy.
YOU ARE READING
Zaszeptując Wicher
General FictionCatie ma 17 lat i równie dużo pomysłów na sekundę. Jest pełna emocji. Raz płacze, raz się śmieje, ale najczęściej się po prostu wścieka. Jej ojciec nie umie jej okiełznać. Catie jest jak Wicher, który niszczy na swojej drodze wszystko, i rani innyc...