Rozdział 28

3.4K 150 18
                                    

Rozdział zawiera sceny erotyczne nie odpowiednie dla osób poniżej 18 roku życia. Czytasz na własną odpowiedzialność.

*następnego dnia*

*oczami Holly*

- Ale ty się wleczesz. - powiedziała Chloe, kiedy byłyśmy na naszych wspólnych zakupach spożywczych. Dzisiaj byłam tak wykończona, że zgodziłam się na posadę koszykowego. Padałam z nóg po wczorajszym wieczorze. Moje współlokatorki musiały mnie prawie siłą wyciągać z łóżka. Nie wiem czy opłacało im się brać ledwo kontaktującą osobę. Cały czas oparta łokciami o metalowy wózek, podążałam za nimi i tylko kiwałam głową jak coś do mnie mówiły.

Alex też pomimo swojego obecnego stanu trzymała się całkiem nieźle. Co ja gadam, trzymała się znakomicie. Ta załamana dziewczyna z przed paru dni, ustąpiła miejsce radosnej, podskakującej kobiecie, która była szczęśliwa, że za parę miesięcy zostanie matką. Podziwiam jej entuzjazm w tej sytuacji, bo ja bym dostała szału i popadłabym w jakieś najgorsze stadium depresji. Oczywiście wiedziałabym, że np. Harry by mnie opuścił i tak dalej, ale manie dziecka w tak młodym wieku to jest straszne ograniczenie. Jeszcze oni są ze sobą tak krótko...

Nie wypytywałyśmy, jak to się stało. Oni powinni to wiedzieć i nam to do szczęścia nie jest potrzebne. Cieszyłam się razem z Chloe, że zostaniemy ciociami i dzielnie podnosiłyśmy na duchu naszą przyjaciółkę.

Wreszcie moja sklepowa udręka się skończyła i mogłyśmy ruszyć do kasy. Oczywiście jak to w sklepach bywa, kolejki ciągnęły się prawie na połowę sklepu. Po odczekaniu ponad 20 minut, zapakowałyśmy zakupy do małego, białego Volkswagen'a Up'a Chloe i ruszyłyśmy do naszego mieszkania. Droga minęła mi bardzo szybko. Może dlatego, że gdzieś w połowie korku, ucięłam sobie małą drzemkę.

- Wstawaj śpiąca królewno. - zaśmiała się Alex. Popatrzyłam na nią i mruknęłam coś pod nosem i wyszłam z auta. Wzięłam swoją "porcję" siatek i ruszyłam za dziewczynami po schodach do mieszkania. Dziewczyną żwawo to szło, a ja gramoliłam się na tyłach.

- Jestem w ciąży, a w chodzę szybciej od ciebie. - Alex pokręciła niedowierzająco głową.

- Ja jestem w wiecznej ciąży. - odparłam i potruchtałam kilka schodków. Jeszcze jedno piętro...

- Moja babcia chodzi szybciej po schodach. - wywróciła oczami Chloe. - Radzę Ci wziąć emeryturę.

- Skorzystam z tej propozycji. - mruknęłam.

Doszłyśmy do półpiętra i na szczytu schodów zobaczyłyśmy Niall'a i Harry'ego.

- Ile można iść? - zapytał blondyn.

- To przez Holly, naszą wieczną ciężarną. - odezwała się brunetka. No tak, najlepiej zwalić na mnie winę. - Młoda, szukaj kluczy.

- Tylko nie młoda, stara. - wywróciłam oczami i dałam siatki loczkowi, a sama zaczęłam szukać kluczy w torebce. - Jesteś pewna, że ja zamykałam drzwi? - potrząsnęłam torebką, ale nie słyszałam dźwięku odbijającego się od siebie metalu. Założyłam torebkę na ramie i zaczęłam szperać w kieszeniach płaszcza. - Oo.. Tu są. - powiedziałam i zaczęłam szukać odpowiedniego klucza. Otworzyłam drzwi i wpuściłam wszystkich do środka, kłócąc się chwile z chłopakami, którzy chcieli i tak mnie przepuścić, chociaż byli obładowani siatkami.

- A drzwi zamkniecie chwytnym ogonem. Dosyć tych uprzejmości. Dalej wchodzić. - lekko popchnęłam ich w kierunku drzwi i zakończając automatycznie ich opór. Rzuciłam w mieszkaniu klucze na białą szafkę z butami i rozebrałam się w ubrań wierzchnich.

Odwróciłam się, żeby zawiesić płaszcz na haczyku. Poczułam jak czyjeś ramiona obejmują mnie od tyłu w tali.

- Jak tam, młoda? - usłyszałam zachrypnięty głos.

• Charm •  || H.S.Where stories live. Discover now