Rozdział :6

53 5 0
                                    

Tryb ewakuacja wdrożony.

Było jeszcze wcześnie rano, a cała nasza piątka stała na przystanku MZK.
- Za ile bemędzie ten sa***ny autobus? - zapytał z oburzeniem Iron.
- Nie, wiem Żelazo za ile będzie autobus. - odparłam zaspanym głosem.
Wszyscy się na mnie popatrzyli po czy wybóchli śmiechem.
Na jakiś czas zapadła cisza.
- To jaki jest paln Tyson?-zapytał Nico.
- Plan jest taki. Wsiadamy do busa jedziemy do obozu, i tam zostajemy. - odpowiedział chłopam.
- To brzmi jak jakaś katorga. ,,Obóz Herosów", co to w ogule za nazwa? - Nicholas zaczoł się coraz bardziej denerwować.
- A, to przypadkiem nie ten autobus? - spytałam.
W naszą strone jechał jakiś automus MZK.
- Tak, to ten! - krzyknął radośnie Will- Chdźcie.
Blondyn chwycił Nico i mnie za rece i popedził do otwuerających się drzwi.
Tyson i Żelazko weszli za nami. Znaleźliśmy cztery wolne miejsca. Tyson stwierdził, że sobie postoji. Usiedliśmy na miejscach. Will i Nico usiedli obok siebie, więc Ja byłam zmuszona usiąść obok Nicholasa.
Ruszyliśmy. Na początku wszystko było dobrze wszyscy śmialiśmy się, rozmawialośmy. Ale na pewnym przystanku do busa wszedł jakiś wysoki, umięśniony mężczyzna i usiadł niedaleko nas.
- Ej, Skarlet - szepnął do mnie Tyson. - Tobie też tytaj czymś śmierdzi?
- No, coś strasznie capi. - odparłam zadykając nos.
- To pewnie od tego faceta. - dodał Nicholas. - To, on tak capi.
- Zamknij się! Nie wiesz, że możesz zranić tym jego uczucia. - burknełam.
- To potwór on nie ma uczuć! - krzyknął na mnie Iron poczym wrócił do słuchania muzyki na słuchawkach.
-,, To potwór on nie ma uczuć! " o,co mu chodziło? - myślałam.

Po jakimś czasie w autobusie była tylko nasza piątka, kierowca i TEN FACET.
Autobus zatrzymał się.
- Ostatni przystanek, proszę wysiąść. - rozbrzmiał w mikrofonie głos kierowcy.
Wszyscy wyśiedli. Staliśmy na totalnym zadupiu. Najbliżej nas był tylko las.
- Co teraz? - zapytał Iron dając mi z liścia w potylice.
- Zakopiemy ciebie żywcem, w lesie! - odparłam- Nikt nie zauważy, że cię nie ma.
Zaczeliśmy się kłócić.
- Ej. - zaczął Will.
-Co?! - odpowiedzieliśmy jednocześnie.
Mążczysna(tak to ten z busa) który stał pięć metrów od nas zaczoł się do nas zbliżać. (Stał teraz jakieś 2 metrów).
Więdz my odważni herosi....

zaczeliśmy uciekać w las.

Trzy Światy [ZAKOŃCZONE] Onde histórias criam vida. Descubra agora