Rozdział XXII

4.9K 137 18
                                    

Co tu się właśnie stało? Co to miało być? Co on zrobił? Czy on mnie pocałował w czoło? Czemu? Co tu się dzieje? Chyba mu coś odwaliło. Usłyszałam nagle dźwięk przychodzącej wiadomości. Nadal zszokowana tym co przed chwilą się wydarzyło chwyciłam telefon.

Od Daniel:

- Śpisz? 

Szybko odpisałam mu, że nie. Ciekawe czemu on nie śpi. Jest już około północy. Po chwili dostałam kolejną wiadomość. Tym razem spytał się mnie co robię i jak się czuję. 

                                ~•~

Jest już piętnaście minut po północy, a chłopak stwierdził, że pójdzie już spać. Pożegnaliśmy się i położyłam telefon obok mnie. Nadal nie mogę przestać myśleć o Evansie. Czemu on to zrobił? Niby to tylko niewinny całus w czoło, ale jednak coś mi tu śmierdzi. Daniel napisał mi, żebym się trzymała od niego z daleka, a ja tylko odpisałam, że postaram się. Nie mogłam mu przecież napisać, że jestem sobie teraz u niego w domu i jeszcze oglądaliśmy razem film, a do tego pocałował mnie w czoło. Nie mam pojęcia dlaczego to zrobił, ale będę się trzymać od niego z daleka, tak jak powiedział Daniel. Pociągnęłam nosem. O nie. Chusteczki są w salonie. Zdołowana wstałam z łóżka i po cichu wyszłam z sypialni. Oby nie było go w salonie. Na szczęście usłyszałam dźwięk wody z łazienki. Niech tam zostanie aż nie wrócę z powrotem. Szybko, ale cicho zeszłam na dół. Poszłam do salonu i zobaczyłam mój cel na stole. Wzięłam je, a następnie z prędkością światła wróciłam się do sypialni. Przechodząc obok łazienki nagle otworzyły się drzwi, a w nich stanął Evans, który miał na sobie tylko dresy. Mogłam teraz zobaczyć jego umięśniony brzuch i ramiona z bliska. O rany. On jest prawie nagi. Szybko zakryłam oczy dłońmi, przez co wypadły mi chusteczki.

- Już nie musisz zakrywać oczu - powiedział rozbawiony. Powoli zabrałam dłonie. Mężczyzna miał już na sobie czarną koszulkę. W pewnym momencie schylił się i podniósł chusteczki, które po chwili mi podał.

- Znowu masz gorączkę? Jesteś cała czerwona - podszedł do mnie i chciał mi przyłożyć dłoń do czoła.

- Nie mam! - krzyknęłam i szybko go wyminęłam, po czym pobiegłam do pokoju. Co ja wyprawiam? Wydmuchałam nos, a następnie przykryłam się kołdrą. Rano wezmę swoje rzeczy i idę od niego jak najdalej.

                              ~•~

Obudziły mnie promienie słońca, które aktualnie świeciły mi w twarz. Leniwie przetarłam oczy i spojrzałam na godzinę w telefonie. Dopiero ósma piętnaście. Zeszłam na dół ziewając. Wchodząc do kuchni momentalnie poczułam zapach naleśników.

- O Rose, właśnie chciałem Ci zanieść śniadanie. Jak się spało? - spytał Evans ubrany w granatowe dresy i szarą bluzę z kapturem.

- Dobrze - odpowiedziałam półprzytomnie siadając przy wyspie kuchennej. Mężczyzna postawił przede mną talerz naleśników. Wzięłam gryza. Przepyszne. Jak ja dawno nie jadłam naleśników. Jakie dobre. Chwila, ja nie mogę się teraz zachwycać naleśnikami, muszę wrócić do domu i to jak najszybciej. W między czasie mężczyzna gdzieś poszedł, ale po paru minutach wrócił.

- Kontaktowałaś się ze swoją mamą? - zapytał siadając obok mnie. No i humor zniszczony. Teraz to ja dopiero się rozbudziłam.

- Z mamą? Napisałam jej SMS'a, że się przeziębiłam - opowiedziałam szybko, po czym wzięłam kolejny kawałek naleśnika.

- Czy coś się dzieje? - spytał przyglądając się mi.

- Nie. A co ma się dziać? - przęknęłam  głośno śline. Czy on już zna prawdę? Na bank już coś podejrzewa.

- Na pewno?

- Wszystko jest w porządku. Kiedy bym mogła już wrócić do domu? - po co ja się to pytam. Już dawno powinnam zabrać rzeczy i wiać.

- Kiedy tylko chcesz. Pójdę się przebrać, a ty w tym czasie możesz wziąść prysznic, jeśli chcesz. Twoje ubrania są na łóżku -  powiedział, a ja błyskawicznie skierowałam się do sypialni, w której spędziłam ostatnią noc. Weszłam do pokoju i zobaczyłam moje wyprane ubrania, poskładane ma łóżku. No to się popisał. Wzięłam ciuchy, po czym poszłam do łazienki.

                             ~•~

Po skończonym prysznicu wyszłam z łazienki ubrania w czyste ubrania. Zabrałam swoje rzeczy z sypialni i razem z plecakiem zeszłam na dół. W salonie zastałam matematyka siedzącego na kanapie, przeglądającego coś na telefonie.

- Gotowa? - wstał, jednocześnie chowając telefon do kieszeni. Miał teraz na sobie jeansy i elegancki, czarny golf.

- Chyba tak - zaśmiałam się nerwowo.

- W takim razie chodźmy - powiedział i skierował się do wyjścia, a ja zaraz za nim.

Droga minęła w trochę niezręcznej jak dla mnie ciszy. W pewnym momencie mężczyzna włączył radio, a w samochodzie rozbrzmiało ,,No reply'' od The Beatles. Zamknęłam oczy i wsuchałam się w dobrze znaną mi piosenkę. Po jakimś czasie otworzyłam oczy i akurat podjechaliśmy pod mój dom. Co teraz? Co powiedzieć? Podziękować?

- Dziękuję za opiekę - powiedziałam i odepnęłam pas.

- Nie ma za co - odpowiedział. Jak się czujesz? - dodał po chwili.

- Lepiej, niż wczoraj - chwyciłam za uchwyt.

- Pamiętaj, że jeśli masz jakiś problem to możesz mi powiedzieć - powiedział z przejęciem w oczach. Chyba zaczynam coraz gorzej widzieć, przez te moje nocne maratony filmowe.

- Dobrze. Do widzenia - powiedziałam i szybko wyszłam z samochodu, żeby nie mógł mnie więcej zatrzymać. Ja już chcę do domu. Otworzyłam drzwi, po czym wręcz wbiegłam do mojego ukochanego domu. Rzuciłam plecak i od razu poszłam do swojej sypialni. Nie wiem jak ja wytrzymałam z nim te prawie dwa dni. To teraz trzeba trzymać się planu i się zbliżać do niego najmniej, jak to tylko możliwe.
Wydmuchałam nos i położyłam się na łóżku. Owinęłam się w kołdrę, po czym leżałam tak kilka minut. Nie wiem co ze sobą teraz zrobić. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk, który oznaczał, że telefon ma piętnaście procent baterii. Szybko podłączyłam urządzenie do ładowania i zeszłam na dół. Włączyłam telewizor, a następnie usiadłam wygodnie na kanapie.

.
.
.

Wiem, że rozdział miał być dawno. Niestety nie miałam czasu go napisać, przez to, że w tamtym tygodniu miałam wyjątkowo dużo rzeczy do zrobienia.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Do (mam nadzieję) jutra lub czwartku ❤

Nowy NauczycielWhere stories live. Discover now