Rozdział 30.

69 4 0
                                    

- Hej, mała! - usłyszałam jakiś dzwięk zza siebie gdy próbowałam wybrać odpowiednią kawę w automacie w bibliotece na kampusie. Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętego Igora.

- Nie strasz mnie. - szepnęłam, by bibliotekarka nie zwróciła mi uwagi, że zbyt głośno się zachowuję.

- Przepraszam. - uśmiechnął się również i wybrał kawę tuż po tym jak automat zakomunikował mi, że mogę odebrać swoją. Poczekałam na niego, bo niezręcznie było odejść.

- Czytasz coś? Prezentacja? - spytał cicho gdy już szliśmy oboje przez dział z czasopismami, aby dojść do tej części czytelni gdzie już można było być głośniej.

- Właściwie to po prostu mam okienko. Czekam na ćwiczenia. A Ty?

- Piszę pracę. - uśmiechnął się. - Słabo idzie, ale małymi kroczkami do przodu. Promotor mnie gania.

- Nawet nie wiedziałam, że już piszesz magisterkę.

- Powinienem napisać ją już rok temu, ale miałem dziekański. Z resztą... O dziekańskim Ci mówiłem, słabe czasy.

- Wspominałeś, fakt.

- Co u Ciebie? Strasznie dawno Cię nie wiedziałem. Pewnie prawie trzy tygodnie. Od momentu gdy pozwoliłem Ci ot tak sobie odejść.

- Możliwe. - westchnęłam. Minęliśmy próg czytelni i już mogliśmy rozmawiać głośniej. Po drodze zwinęłam z regału pierwszą lepszą gazetę nie patrząc nawet na jej tytuł i skierowałam się do miejsca gdzie były pufy w kącie.

- Mam z Tobą nie siadać? Nie przeszkadzać?

- Nie no... Możesz powiedzieć ze mną. Ja i tak za godzinę się zbieram do innego budynku na zajęcia to będziesz mógł się zająć pisaniem. Jak idzie?

- Słabo. Licencjat jeszcze jakoś podszedł. Ale teraz jest dramat. I jeszcze łączenie tego z pracą. Sam nie wierzę w to jaki jestem tym wykończony. Nie ma czasu i chęci na życie.

- Co nie? Na szczęście ja ostatnio trochę sobie farbowałam jedno i drugie.

- Dałem szansę dziewczynie z pracy. - powiedział nagle.

- I?

- Pracuje w finansach. Od początku do mnie zagadywała. Postanowiłem dać szansę i zaprosiłem ją na kolację. Byliśmy wczoraj. Wiem jak głupio Ci z tym, że Ci to mówię, ale jesteś jedyną osobą do której mogę mówić i wiem że rozumie. Zarówno Daniel jak i Mat mnie prawie wyśmiali. Obaj mi powiedzieli, że życie to nie bajka i żebym przestał świrować. - przekręcił oczami.

- Niezręcznie, ale mów.

- Po prostu nic a nic nie pykło. Każdy kieliszek wina był jak katorga. Jakbym miał wyrzuty sumienia, że w ogóle daje jej niejasne komunikaty. Jest ładna... Jest sympatyczna... Na tym koniec. Nie będę na nią patrzył w żaden inny sposób. Nie obchodzi mnie. Czuję się jak potwór bo powinienem teraz jej to jakoś delikatnie powiedzieć, a nie umiem i gdy spytała o następne wyjście to po prostu powiedziałem, że do niej napiszę. Jak kretyn.

- Jeśli chcesz dla niej dobrze to nie dawaj jej szansy jeśli nie czujesz, że to naprawdę może wypalić. - bąknęłam cicho. - Serio, najgorzej jak można ją potraktować to męczyć się przy niej i udawać że jest w porządku.

- Domyślam się. - westchnął. - Chora sytuacja. Ja chyba chciałem po prostu odreagować. Spróbować inaczej. I już nie chcę. Wolę tkwić w tym wszystkim sam.

- Czuję się źle z tym co mówisz...

- Przepraszam, utknąłem w chorej sytuacji. Wiem, że jesteś już zajęta... Ale jesteś naprawdę jedyną osobą która nie patrzy na mnie jak na młodszego brata Norberta. Naprawdę. Dla nich obu jestem jedynie jego młodszym bratem i czuję to na każdym kroku. Ostatnio dotarło do mnie bardziej, że przez te lata nie znalazłem nawet własnych przyjaciół i teraz nie miałem z kim pogadać gdy było mi naprawdę źle. Nie miałem pojęcia że tak bardzo mi w życiu nie wyszło, naprawdę.

Wszystkie nasze noce 2.Where stories live. Discover now