Rozdział 38.

70 4 0
                                    

Okropnie żałowałam tego, że jestem już trzeźwa. Byłoby łatwiej, gdyby teraz był na mnie po prostu zły, gdybym się przyznała wczoraj w nocy. Ale on nic nie wiedział, a ja nie miałam odwagi powiedzieć. Patrzyłam na jego naglą klatkę piersiową unoszącą się delikatnie i opadającą w rytm tego jak oddychał przez sen. Zakryty do pasa kołdrą, niemal nieruchomo. Przekręciłam się nerwowo na bok. Miałam na sobie tylko jego koszulkę. Nawet nie czułam się głupio z myślą o nocy i o tym, że kochaliśmy się pierwszy raz od bardzo dawna. Czułam się jedynie źle z tym, że go okłamuję. Nie przyznałam się mu do tego, a było to równoznaczne z kłamstwem. Zdradziłam.

- Która godzina? - szepnął mrużąc jedno oko.

- Dziesiąta. - odpowiedziałam. Wstałam na nogi mocno zaciągając w dół jego koszulkę, by sięgała mi do połowy ud i podeszłam do mojej torby poszukać czegoś do ubrania się. Leżał więc i mi się przyglądał z ręką za głową.

- Podasz coś i dla mnie? - spytał w pewnym momencie. Rozejrzałam się po pokoju za jakąś jego torbą. Leżała na krześle więc podeszłam i ją otworzyłam.

- Co chcesz?

- Bokserki. Nic na sobie nie mam. - odparł. Stanęłam więc prosto podpierając się pod boki i uśmiechnęłam szeroko.

- To sobie po nie sam przyjdź.

- Trochę się jednak wstydzę. - zaśmiał się.

Odszukałam jakieś w jego torbie i rzuciłam w jego wesołą twarz.

- Jak podnosisz ręce to Ci się koszulka wysoko zadziera. - wyszczerzył się. Znów pociągnęłam ją w dół i usiadłam na łóżku by się prowizorycznie ubrać zanim wyjdę na korytarz by iść do łazienki.

...

Nie musiałam robić śniadania. Patryk zajął się robieniem nam jajecznicy, więc jedynie zalałam po herbacie dla siebie i dla niego i siedziałam na kanapie w salonie patrząc jak on pracuje w aneksie kuchennym. Nie mogłam wytrzymać ze swoimi myślami. Bałam się, że muszę mu powiedzieć o tym szybko, zanim dowie się z innego źródła. Skoro wiedzieli gdzie jesteśmy to pewnie zrobili temu zdjęcie. Pewnie będą mnie szantażować dalej, że je wyślą, albo po prostu od razu to zrobią. Musiałam pilnować jego telefonu. Im dalej tak myślałam, tym bardziej czułam się jak suka. Zrobiłam coś takiego tylko dlatego, że ktoś obcy mi kazał. Ale z drugiej strony okropnie bałam się konsekwencji. Tych w jedną stronę, jak i w drugą. Bałam się co zrobią, jeśli nie wykonam rozkazu... ale bałam się też co się stanie jeśli go wykonam. W pewnym momencie z tarasu wszedł Sławek i Igor w stronę kuchni. Sławek się przywitał ze mną i Patrykiem, a Igor jedynie na mnie spojrzał i odwrócił wzrok. Podszedł do lodówki i wyciągnął z niej jakiś kefir.

- Jak noc? - spytał mnie w końcu.

- W porządku – odparłam. Patryk w tym czasie obejrzał się do mnie z uśmieszkiem na twarzy. - A u Ciebie?

- Okropny kac mnie męczy. Głowa ciśnie na milion sposobów. Skończyliśmy pić dopiero nad ranem. Przegiąłem bardziej niż przedwczoraj.

- Przynajmniej jak wrócimy do codzienności to będziemy mieli dość alkoholu na długi czas. - wzruszył ramionami mój chłopak nakładając jedzenie na talerze. - Ktoś chce trochę? Zrobiłem za dużo.

- Ja z chęcią trochę przygarnę. - zerwał się z kanapy Igor idąc w jego stronę.

Tak więc siedzieliśmy chwilę we trójkę z udawaną uprzejmością między sobą mimo że było mi aż niedobrze od myśli w mojej głowie. Ciągle zerkałam na telefon jednego, albo drugiego z nich by patrzeć czy nie migają jakieś diody oznaczające że dostali wiadomość.

Wszystkie nasze noce 2.Where stories live. Discover now