Pierwszy etap został zakończony. Wraz z Shoto pokonaliśmy grupkę ludków w piżamach, dzięki czemu szybko mogliśmy przejść do miejsca, gdzie mieliśmy poczekać na pozostałych. W czasie drogi żadne słowa nie zagościły na naszych ustach. Jedynym dźwiękiem przerywającym niezręczną ciszę był odgłos kroków roznoszący się nieznośnie na około. Przez sposób, w jaki mnie potraktował, poczułam się bardzo źle. Chłód bijący z pięknych oczu mroził me serce i ciało, a ciepło, którym zazwyczaj mnie obdarzał, wydawało się odległe. Normalnie przycisnęłabym go, aby wyjawił, w czym tkwi problem. Jednak nie potrafiłam zmusić go do czegokolwiek, więc najzwyczajniej w świecie z uniesioną głową znosiłam ten ból. Wszedłszy do pomieszczenia, każdy z nas poszedł w swoją stronę. To było smutne a wręcz przygnębiające... Przynajmniej dla mnie.
Todoroki, powiedz mi, kurczę! Co ja ci takiego strasznego zrobiłam?!
– O! Li już jesteś! Kum – zerknęłam ukosem na Asui-chan, posyłając jej wymuszony uśmiech – Todoroki-kun, też już jest. Dlaczego nie jesteś z nim? – Zapytała, przykładając palec do ust.
Westchnęłam, zaciskając usta w cienką linię. Spojrzałam na Tsuyu, widząc spore zaciekawienie w jej wielgaśnych oczach.
– Nie mam pojęcia, Tsuyu-chan – oparłam brodę na dłoni, spojrzawszy w kierunku heterochromika – Jestem głupia, wiesz?
– Kum – zielonowłosa zamrugała kilkakrotnie, przekrzywiając głowę na bok. – Skąd takie wnioski?
Dalej patrzyłam na kolorowo-okiego rozmawiającego z Shoji'nem, Momo-chan i Jiro kilka metrów dalej. Czułam się jeszcze bardziej samotna niż zwykle. Serio. Właśnie w takich momentach tęskniłam za Polską i moją rodziną. Za moim pokojem i pierogami babci (tej co jeszcze żyje w razie czego XD) i za wszystkim, co musiałam zostawić, by znaleźć tego zjebanego niedojeba mózgowego, zwanego moim bratem.
– Masz może czasem tak, że chcesz dobrze, a wychodzi jak zawsze, czyli źle? – Zwróciłam się w jej stronę, a jej mina wskazywała na to, że podłapała temat.
– Pokłóciliście się? Kum– Przysiadła koło mnie na kanapie.
– W sumie nie mam pojęcia – mruknęłam beznamiętnie. – Wiesz co Tsuyu-chan, tęsknie za domem...
Nastała dziwaczna cisza, która spowodowana była moją bezsensowną wypowiedzią wyrwaną prosto z kontekstu.
♠♡♠
Drugi etap jako tako wydawał się jeszcze bardziej prostszy niż poprzedni. I był! Przynajmniej na początku. Polegał na ewakuowaniu ludzi z katastrofy. W tym miałam jakieś małe obeznanie, więc od raz gdy ruszyłam do akcji, poczułam się jak ryba w wodzie. Biegałam pomiędzy grupą moich znajomych a innymi nieznanymi mi ludźmi. W między czasie ani razu nie miałam okazji spotkać Todoroki'ego. Może to i lepiej. Sądzę, że na razie nie powinnam naciskać na niego. Po egzaminie dopadnę go i zmuszę do gadania.
Aktualnie biegłam przy Izuku-kun'ie, pomagając mu przemieścić jak najwięcej osób do "strefy ratowniczej". Gdy nagle po całym polu rozszedł się odgłos głośnego wybuchu. Zerknęłam w kierunku źródła dźwięku, dostrzegając coś na kształt armii.
– W bliżej nieznanym mieście złoczyńcy rozpoczęli atak terrorystyczny! Przypomnijcie sobie scenariusz tych ćwiczeń! – Upomniał Midoriya, a ja musiałam przyznać mu rację. Czekał na nas ciężki orzech do zgryzienia.
– Nie wierzę! – Krzyknął zirytowany brunet, którego udało mi się zobaczyć przelotem wcześniej.
– Czy oni... – Młoda dziewczyna rozglądała się na boki ze zdezorientowaniem.
![](https://img.wattpad.com/cover/201345129-288-k243800.jpg)
YOU ARE READING
Play With Fire | Todoroki x OC
FanfictionStawianie poprzeczki zbyt wysoko było u mnie normalne, przez co nie raz potrafiłam wywalić się w nieodpowiednim momencie. Dodatkowo otoczenie zawsze ogromnie na mnie naciskało, abym startowała na profil bohaterski. Szczerze, w przeciwieństwie do inn...