35.

198 7 0
                                    

Obudziłam się dosyć późno ,ponieważ wczoraj nie mogłam zasnąć przez ból głowy. Na szczęście dzisiaj czułam się już lepiej. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić zaczęłam wpatrywać się w pierścionek, znajdujący się na moim palcu.

- Widzę, że ci się podoba - usłyszałam głos mojego ukochanego.

- Jest cudowny - wtuliłam się w chłopaka.

- Zapomniałem ci powiedzieć, że moi rodzice chcą cię poznać i zaprosili nas dzisiaj obiad.

- Serio? Czyli jedziemy to twojego rodzinnego miasta? - uśmiechnęłam się szeroko.

- Tak, w końcu poznasz swoich przyszłych teściów - ucałował moje czoło.

Na słowo "teściów" mina mi zrzedła, a mała łza spłynęła po moim policzku.

- Hej kochanie, co jest? Nie chcesz jechać?

- Oczywiście, że chce jechać, ale chciałabym, żebyś ty też poznał mojego ojca, tylko wiesz, że...to jest niemożliwe - przytuliłam go mocno.

- Wiem skarbie - objął mnie ramieniem.

- Szykujemy się? - zmieniłam temat, żeby się za bardzo nie rozklejać.

- Jasne.

Wstałam i podeszłam do szafy, aby wybrać strój na dziś. Stwierdziłam, że skoro mam poznać rodziców mojego narzeczonego, to ubiorę się w miarę stosownie do okazji. Założyłam wcześniej wybrane ciuchy na siebie i udałam się do łazienki, by wykonać makijaż. Gotowa do wyjścia uśmiechnęłam się, jeszcze do siebie i ruszyłam w kierunku kuchni, gdzie znajdował się Jungkookie. Usiadłam przy stole i zaczęłam wpatrywać się w ruchy chłopaka.

- Co chcesz na śniadanie? - zapytał odwracając się w moją stronę.

- Jest coś kwaśnego? - zapytałam.

- Może i jest, ale kwaśne na śniadanie? - zapytał zdziwiony.

- Mam ochotę na cokolwiek, byleby było kwaśne - wzruszyłam ramionami.

- Już się robi - uśmiechnął się i zabrał się za przygotowywanie śniadania.

Po zjedzonym śniadaniu, posprzątałam naczynia i razem z Jungkookiem udaliśmy się w drogę do Busan. W połowie jazdy zaczęłam się trochę stresować, tym że jego rodzice mogą mnie nie zaakceptować, w końcu nie byłam Koreanką.

- Zaczynasz się stresować - mruknął Jungkook.

- Skąd wiesz? - zapytałam zdziwiona.

- Cały czas gnieciesz tą sukienkę w rękach - zaśmiał się.

- Boję się, że mnie nie polubią, przecież nie jestem Koreanką.

- Daj spokój, Koreanka czy nie, ważne jaka jesteś w środku, a nie na zewnątrz - pogładził lekko moją dłoń.

- Może i masz rację.

- Zawsze mam rację - uśmiechnął się - Jak chcesz to się zdrzemnij, mamy jeszcze trochę czasu zanim dojedziemy na miejsce.

Posłuchałam chłopaka i oparłam głowę o szybę. Wsłuchiwałam się w rytm muzyki, która grała z radia. Za wszelką cenę chciałam zasnąć, ale mi się nie udało, bo zaczął mnie boleć brzuch. Pomyślałam, że to z nerwów, więc nie zawracałam sobie tym głowy.

- No i jesteśmy na miejscu - odezwał się Jungkookie, po prawie godzinie jazdy.

- Jak dobrze - wysiadłam z samochodu i rozciągnęłam się.

You are my everything [j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz