Rozdział 35.

514 35 4
                                    

Elizabeth - obecnie

Dreszcz niepokoju wyrwał mnie z głębokiego snu. Uniosłam zaspane powieki i zamrugałam kilkakrotnie zanim obraz przed mymi oczami się wyostrzył. Ujrzałam błękitną otchłań. Intensywne spojrzenie Nasha odczuwałam każdą komórką swojego ciała. Wzdrygnęłam się.

- Co robisz? - zapytałam lekko schrypnietym głosem. Nadal spowijały mnie resztki snu i mój umysł nie działał jeszcze na pełnych obrotach.

- Podziwiam noc. - rzucił szeptem, uśmiechając się nieco zuchwale.

Głowę miał wspartą na przedramieniu, włosy w nieładzie, niebieskie oczy wypełniał psotny błysk, a policzki pokrywał kilkudniowy zarost.
W pierwszym momencie byłam w stanie wydedukować tylko tyle, że mężczyzna wygląda oszałamiająco i niezwykle seksownie. Dopiero po chwili zastanowiłam się nad sensem jego wypowiedzi. Rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam promienie słońca wpadające do sypialni przez ciężkie zasłony. Jaka noc? Przecież jest już dzień.

Minęło kolejnych kilkanaście sekund nim pojęłam jego słowa. Wspomnienia przeszłości zagościły w mojej podświadomości, wywołując ucisk w klatce piersiowej.

Zrozumiałam.

- Noc już minęła. Jest niepocieszona, bo złamałeś złożoną przed laty obietnicę. - odparłam nieco gniewnie nim zdążyłam ugryźć się w język.

Mówi sie, że czas leczy rany. W naszym przypadku minęło go już całkiem sporo, a mimo to na wspomnienie niespełnionych obietnic wciąż czuję ból w sercu. Bez względu na to jak potoczą się nasze dalsze losy, już teraz wiem, że na zawsze pozostanie we mnie żal i gorycz. Takich rzeczy się nie zapomina.

W jednej chwili uleciały mi z głowy wszystkie frywolne myśli związane z faktem, że znajduję się w łóżku z przystojnym mężczyzną.
Wygrzebałam się z pościeli czym prędzej, na szczęście byłam w ubraniu.
Nie jestem w stanie nawet określić, w którym momencie wczoraj odpłynęłam do krainy Morfeusza, pamiętam za to swoją ostatnią myśl przed zaśnięciem i nie jestem nią zachwycona.
Kocham Nasha, to prawda, której nie mogę zaprzeczać. Mogę natomiast zadbać o tę cienką skorupkę chroniącą moje zmaltretowane serce, by więcej nie dać się skrzywdzić.

- Elizabeth, ja... - urwał dostrzegając mój wyraz twarzy. Choć nie widzę swego odbicia to jestem przekonana, że nie jest to moja popisowa mina.

- Lepiej pójdę wziąć prysznic. - boso ruszyłam do łazienki, by przerwać tę krępującą ciszę.

Zamknęłam białe drzwi z cichym łoskotem i oparłam się o zimną umywalkę. Spuściłam głowę, by nie patrzeć w lustro. Bałam się spojrzeć sobie w oczy. Obawiałam się uczuć, które można z nich wyczytać.

Miałam walczyć. Miałam być wojowniczką, panią swego losu. Miałam...

Tylko skąd brać na to siły? Ledwo wzeszło słońce a ja już mam ochotę skryć się w blasku nocy i schować przed całym światem. Osunęłam się na równie chłodne płytki podłogowe i zwinęłam w kłębek. Czułam się taka mała, taka nic nieznacząca.
Chciałabym zniknąć, opuścić ciało i wzlecieć ku niebu. Pofrunąć w przestworza i dryfować na wietrze jak piórko albo liść. Ale nie jak motyl. Motyle są żywe. A ja znowu czuję się martwa.

Nash - obecnie

Kolejny raz zjebałem. Co mi strzeliło do łba, żeby rozdrapywać stare rany? Ckliwość nigdy nie leżała w mojej naturze, więc skąd mi się to nagle wzięło?

Cierpienie w lazurowych oczach Elizabeth było dla mnie jak cios prosto w żołądek. Od tego bólu cała jego zawartość podeszła mi do gardła. Próbowałem opanować mdłości oddychając głęboko, ale na nic się to zdało. Przełykałem ślinę raz za razem, a i tak zbierało mi się na wymioty. Zerwałem się z łóżka i pognałem do toalety. W ostatniej chwili zdążyłem chwycić zimną krawędź kibla nim cała wczorajsza "impreza" zdążyła popłynąć. Torsje szarpały mym ciałem bez żadnej litości, choć nawet na to nie liczyłem, gdy poczułem odór procentów opuszczających mój układ pokarmowy.
Wyczerpany opadłem na płytki by zaczerpnąć chaust powietrza i dotarło do mnie, że nie słyszę szumu wody. A przecież Elizabeth miała brać prysznic. Odwróciłem się w stronę kabiny i nic. Powędrowałem wzrokiem do stojącej przy przeciwległej ścianie umywalki i nagle moje serce stanęło.

Promise Me No Promises (cz.3.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz