"Prawda"

749 42 13
                                    

- Czego chcesz? - Warknęła, mężczyzna z pożaru utykał na prawą nogę, miał kilka opatrunków i bandaży.

- Alicjo! Wyrosłaś na przepiękną kobietę! - Mówił tak, bo nie widział dziewczyny kilka lat. Oboje się zmienili. On posiwiał na skroniach, doszło mu kilka zmarszczek w kącikach ust, nie wyglądał staro a dojrzale, dojrzalej niż kiedy widziała go ostatnim razem.

- Przestań pieprzyc! Co tutaj robisz? Czego chcesz? - coraz bardziej irytował ją widok jej ojca. Nie chciała mieć z nim już nigdy kontaktu. Jego obecność bardzo komplikowała jej życie.

- Córeczko...

- Nie mów tak do mnie!!!! - wrzasnęła - Nie masz prawa! Nie jesteś już moim ojcem!

- Alicjo... proszę. - wydawał się niewzruszony, wręcz jakby nie słyszał,  bądź nie rozumiał jej słów. - Jestem taki szczęśliwy, że cię znalazłem. Znów możemy być rodziną! - chciał dotknąć dziewczyny, ale ta się szybko odsunęła.

- Nie! Nie znalazłeś! Zapomnij, że mnie widziałeś, zapomnij, że mnie znasz. Zapomnij najlepiej o tym co się stało i żyj dalej swoim nędznym życiem. - zdenerwowana odwróciła się, na podjeździe czekali Kelly i Matt. Wiedziała, że teraz musi powiedzieć prawdę, nie tylko im. Podeszła do strażaków, mając nadzieję że intruz odejdzie - Wszystko wyjaśnię, tylko najpierw chciałabym porozmawiać z Bodenem,  jestem mu to winna.

Cała rozmowa trwałą dobrą godzinę. Alice wyjaśniła komendantowi kim jest mężczyzna, którego uratowała, wspomniała o zdjęciach w jego schowku i o tym, że właśnie z nim rozmawiała. Powiedziała o swoich obawach i tym dlaczego nie chce go znać. Szef był wstrząśnięty, ale i urażony. Powinna powiedzieć mu wcześniej. Nie wytknął jej jednak tego, a obiecał pomóc w zamian za szczerość w przyszłości.

Cała jej zmiana była już w domu, kiedy opuszczała remizę. Wiedziała, że gdzieś tam czeka na nią Casey. Będzie chciał odwieźć ja do domu, a po drodze zada milion pytań. Potem na te same będzie musiała odpowiedzieć Severidowi. Nie miała na to ochoty ani siły. Postanowiła wymknąć się tylnym wyjściem. Do Matta napisała tylko SMS'a o treści "Spotkamy się o szóstej w Molly's. Na razie nie mogę rozmawiać."  Nie dostała odpowiedzi. Pomyślała, że Matt jest zły na nią,  miałby rację. Sama jest na siebie zła. To wszystko, jej marzenia, nadzieje mogą legnąć w gruzach przez przeszłość.

Wybiła godzina prawdy. W barze nie było zbyt wiele osób. Poprosiła Kidd o piwo i usiadłam przy stoliku pod ścianą.

- Hej! - Stella postawiła butelkę przed nią - Wszystko w porządku? - wszyscy w remizie czuli, że Alice będzie mieć kłopoty, o ile już ich nie ma. Bardzo ja lubili i chcieli dla niej jak najlepiej.

- Tak. Jest okay. Dziękuję Stella. - barmanka uśmiechnęła się i wróciła do pracy.

Po piętnastu minutach do baru wszedł Severide. Zamówił gestem coś do picia i usiadł naprzeciw dziewczyny.

- Co powiedział Boden? - zapytał, zdejmując kurtkę.

- Możemy poczekać na Matta? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, Kelly widział jak bardzo przybita jest Alice, a on i Casey miał jej jeszcze dołożyć zmartwień. Uzgodnili to wcześniej.


Gdy Alice zniknęła za drzwiami remizy obaj byli w szoku. Mężczyzna, który napastował ich koleżankę zniknął, zostali bez odpowiedzi.

-Musimy jej powiedzieć. - wypalił nagle Kelly

- Nie teraz. Nie wiemy o co chodzi z tym facetem. - Matt zmieszany starał się nie pokazywać przyjacielowi jak bardzo martwi się o Alice

Chicago Fire- Exchange girlDonde viven las historias. Descúbrelo ahora