1

6.7K 343 89
                                    

Kochani, napisałam pierwszy rozdział na próbę. Chcę zobaczyć czy komuś przypadnie to do gustu. Niestety będzie o wiele wolniej pisane niż „Moje miejsce" ze względu na sytuacje życiową, ale rozdziały będą pokazywać się raz w tygodniu, regularnie. Czy jest lepszy czas by zacząć nową przygodę z Harry'm i Severusem niż Halloween? Dajcie znać co myślicie w komentarzach, proszę...

Harry Potter, wybawca czarodziejskiego świata, zwany niegdyś Chłopcem Który Przeżył, obecnie szanowany i lubiany nauczyciel w Hogwarcie Szkole Magii i Czarodziejstwa zakończył właśnie ostatnią lekcje w tym roku. Opadł cieżko na krzesło przy biurku, ze smutnym uśmiechem obserwując jak uczniowie opuszczają salę. Westchnął ciężko z sentymentem myśląc o minionym roku szkolnym, odkąd pokonał Voldemorta, dziesięć lat temu, uczniowie stali się jeszcze bardziej niesforni. Brak widma szaleńca pragnącego przejąć władzę na światem spowodował, że wszyscy w końcu odetchnęli z ulgą pełną piersią. Potter był teraz dwudziesto ośmio letnim, młodym mężczyzną, w towarzystwie uchodził za przystojnego, zdolnego i niezwykle potężnego czarodzieja. Teraz, gdy uwolnił się spod władzy swojej toksycznej rodziny, zdrowo się odżywiał, nabrał nieco masy mięśniowej, jego oczy błyszczały niesamowicie przepiękną zielenią spod starannie przyciętych czarnych, wciąż niesfornych włosów. Pozbył się okularów z poprzedniej dekady, zmieniając je na proste bez typowych oprawek szkła. Za namową swojej przyjaciółki zmienił garderobę, ku niezadowoleniu Dyrektorki, postanowił sprzeciwiać się obowiązującej modzie i nosił się po mugolsku. Podkreślające jego wyrzeźbione treningami Quidditcha nogi, czarne dżinsy ładnie opinały się na jego zgrabne pośladki, powodując rumieńce u uczennic. Spodni zawsze dobierał swetry lub koszule w kolorach podkreślających jego tęczówki. Minerva wywalczyła sobie jednak by na zajęcia zakładał, mimo wszystko, szatę aby chroniła go przed niesfornością uczniów. Wbrew wszelkim oczekiwaniom jego przyjaciół Harry nie został Aurorem, nie chciał wciąż walczyć, ścigać i zabijać, dość już zrobił by uratować świat. Zamiast tego postanowił się kształcić, stając się najlepszy w swojej dziedzinie, na przekór temu co wszyscy uważali. Harry w zasadzie okazał się uzdolniony w wielu dziedzinach, jednak upodobał sobie jedną, specyficzną. Udowodnił po raz kolejny, że potrafi, jego upór i determinacja sprawił, że w wieku dwudziestu dwóch lat stał się Mistrzem, kolejne dwa poświecił na rozkręcanie własnego interesu, który teraz prosperował świetnie. Po tym czasie powrócił do swojego domu, do Hogwartu, by wesprzeć Minervę i uczyć. Pomimo tych wszystkich osiągnięć nadal pozostał Harry'm, ciepłym i miłych choć teraz już dojrzalszym i spokojniejszym.
Wstał i machnięciem różdżki usunął bałagan, który zrobili uczniowie podczas ostatnich zajęć, starł tablice i pozbierał dokumenty, popatrzył w zaczarowane okno i uśmiechnął się smutno.
- Profesorze Potter?- usłyszał cichy, chłopięcy głos za sobą. Odwrócił się i uśmiechnął ciepło do pierwszorocznego Puchona, który patrzył na niego przestraszony.
- Słucham Cię Aleks. Czy coś się stało?- zapytał łagodnie.
- Bo...- zaczął brunet uderzając czubkiem buta w kamienną posadzkę.
- Tak?- zachęcił go mężczyzna ciepłym uśmiechem starając się zajrzeć w oczy dziecka ale ten uparcie nie podnosił głowy.
- Bo starsi uczniowie mówią, że pan nie wróci w przyszłym roku.- wyrzucił z siebie a Harry zamrugał zdziwiony.- Mówią, że nie będzie już pan nas uczył, ale my nie chcemy innego Mistrza Eliksirów! Pan jest najlepszy!- powiedział z desperacją w głosie chłopak czerwieniąc się po same czubki uszu.- Harry uśmiechnął się delikatnie i położył dłoń na ramieniu młodzieńca zmuszając by spojrzał w jego oczy.
- Jeszcze nie wiem Aleks, wszystko zależy od tego czy w końcu znajdę to czego szukam.- powiedział spokojnie.- I od tego jak ułożą się sprawy w dalszej kolejności.- poklepał chłopca widząc smutek w jego oczach.
- To takie niesprawiedliwe. Starsze roczniki miały z panem więcej zajęć.- mruknął cicho.
- Puki co, wciąż ja uczę Eliksirów wiec nie masz się co martwić.- mrugnął z uśmiechem.- Ciesz się wakacjami, czas pokaże co nas czeka w przyszłym roku.- obrócił młodzieńca w miejscu i lekko pchnął w stronę drzwi.- Żadnej nauki w wakacje! Macie odpoczywać.- odwrócił się by zabezpieczyć kredens z ingrediencjami.
- Profesorze Potter?- znów usłyszał ten niepewny głos. Odwrócił się ponownie z ciepłym uśmiechem na twarzy.- Mam nadzieje, że znajdzie pan to czego pan szuka.- powiedział Aleks z determinacją wypisaną na twarzy na co Harry uśmiechnął się łagodnie i skinął mu głową.
- Dziękuję.- drzwi skrzypnęły cicho zamykając się za dzieckiem i Potter został sam w swojej sali w lochach. Wciągnął w nozdrza ten znajomy zapcha i poszedł do składziku ze składnikami. Postanowił zrobić spis brakujących i niezbędnych na przyszły rok ingrediencji, nim opuści zamek Minerva będzie miała pełne rozeznanie. Rozejrzał się po pomieszczeniu, wszystko było tu poukładane tak jak za czasów jego Mistrza Eliksirów. Owszem Horacy ucząc przez te lata po Snape'ie, a przed Harry'm wprowadził w to miejsce swój artystyczny nieład z którym młody Gryfon walczył przez długi czas po zajęciu jego stanowiska. Jednak Potter uznał, że porządek Snape'a miał swoje funkcjonalne zastosowanie wiec wprowadził go na nowo. Szybko przestudiował szufladki i przegródki zapisując braki, po czym wrócił do sali by przejść do swojego biura. Usiadł za biurkiem Snape'a, wciąż nie myślał o nim jak o swoim, i zamówił sobie herbatę, wiedział,że musi przepisać swoje bazgroły inaczej dyrektorka nie zamówi połowy niezbędnych składników. Czasem żałowała, że nie może dać mu za to szlabanu. Tak, biuro również wyglądało jak za czasów Starego Nietoperza, Harry przywrócił mu dawny wygląd czując się w ten sposób bezpieczniej. Jedyną rzeczą różną od Snape'owego gabinetu były zdjęcia. Severus nie miał żadnych, za to Harry miał ich sporo. Na fotografiach byli jego przyjaciele i ich rodziny. Wziął do ręki jedną z ramek na którym uśmiechali się do niego Ron i Hermiona trzymająca małą Rose, jego Chrześniaczkę. Westchnął cieżko na myśl o tym, że po raz kolejny będzie musiał stoczyć tę samą batalię ze swoimi przyjaciółmi. Luna i Nev machali do niego z kolejnej, w następnej ramce Tonks całowała Lupina w policzek a ten robił zawstydzoną minę. Harry delikatnie dotknął dłonią tego zdjęcia czując ogromny ból w sercu na myśl o stracie tej dwójki. Na kolejnym zdjęciu Ginny wraz z Deanem kręcili się w kółko i śmiali sie radośnie. Tak, młoda pani Thomas ostatecznie zostawiła go na rzecz przyjaciela, ale Harry był szczęśliwy mogąc odwiedzać ich od czasu do czasu i porywać kumpla na piwo. Zwłaszcza gdy poczuł pociąg do przedstawicieli tej samej płci. Tak wiele rzeczy zmieniło się przez te dziesięć lat a jednocześnie tak niewiele zostało zrobione. Mężczyzna ocknął się ze swoich myśli i spojrzał na zegarek, który właśnie wybijał  godzinę siedemnastą. Powinien się spakować a następnie udać do Minervy, potarł zmęczone oczy pod szkłami i wstał z krzesła.

To była już niemal ich tradycja, ostatni drink przed opuszczeniem Hogwartu, robili to od pierwszego roku gdy Harry zaczął nauczać. Kiedy wszedł po spiralnych schodach i uniósł dłoń by zapukać w dębowe drzwi gabinetu dyrektora Hogwartu, one ustąpiły natychmiast wpuszczając go do środka.
- Witaj Harry.- przywitała się ciepło kobieta wstając zza biurka i wskazując mu dwa fotele na przeciw kominka. Potter z rozbawieniem pokręcił głową i zamknął drzwi.
- Kto by pomyślał, że byłaś głową domu Gryffindora, wciąż chodzisz w szmaragdowej zieleni.- popatrzył znacząco na jej piękną szatę. Po czym uśmiechnął się do portretu Albusa a ten odpowiedział mu swoimi roziskrzonymi oczami.
- Nic na to nie poradzę, że to mój ulubiony kolor.- mruknęła i podeszła do niego wręczając mu szklankę z alkoholem. Tym samym co roku i jak co roku mężczyzna przyjął ją z wdzięcznością. Rozsiedli się w fotelach i nastała chwila błogiej, niczym nie zmąconej ciszy podczas której oboje cieszyli się swoim towarzystwem.
- Mam coś dla Ciebie.- Potter wyjął z kieszeni kobaltowej koszuli złożony pergamin. Minerva popatrzyła na niego pytająco a ten tylko puścił jej oczko.- To nie moja rezygnacja.- zaśmiał się widząc jej minę.- Jeszcze.-  wyszczerzył się a kobieta przewróciła oczami i odebrała ostrożnie listę składników z rąk pracownika.
- Przepisałeś ją.- zaśmiała się w głos.
- Wolałbym tym razem nie dostąpić zaszczytu  nadzorowania pierwszych szlabanów.- posłał jej oskarżycielskie spojrzenie.
- Oboje wiemy, że w Twoim wykonaniu to nie są szlabany a uczniowie je uwielbiają.- powiedziała z lekką przyganą ale jej oczy błyszczały radośnie.
- Cóż...- odpowiedział jej bezczelnym uśmiechem.- O szlabanach wiem wszystko, profesor Snape o to zadbał.- puścił jej oczko.
- Harry...- westchnęła nagle poważniejąc i spojrzała w swoją szklankę by zamieszać lekko trunkiem.
- Wiem o co chcesz zapytać i odpowiedź jak co roku brzmi TAK.- powiedział z westchnieniem.- W tym roku też będę szukał Snape'a.
- A czy przez Twój genialny umysł przeszła choć raz myśl, że Severus nie chce być odnaleziony?- zapytała patrząc na niego twardo.- Wzgardzony, wygnany, ograbiony z magii i pozbawiony różdżki może nie chęć wracać? Może lepiej zostawić sprawy tak jak są i zająć się własnym życiem?- coś ciepłego migotało w jej oczach, nadzieja, że może tym razem przemówi temu mężczyźnie do rozumu. Choć Harry bardzo zmienił się przez te lata, wydoroślał, zmądrzał to nadal był bardzo uparty.
- Może masz racje...- westchnął cieżko odstawiając szklankę na stolik.- Ale nie mogę tak tego zostawić. Muszę go odnaleźć, podziękować, przeprosić...- wstał i podszedł do okna by spojrzeć na ukochane błonia.
- Przeprosić?- zapytała zaskoczona kobieta.
- Tak.- powiedział opierając się o wnękę okienną plecami.- Przeprosić, że go nie broniłem.
- Harry...- wstała by do niego podejść ale zatrzymał ją unosząc dłoń.
- To już ostatni raz, ostatni raz wyruszę by go odnaleźć.- spojrzała na niego sceptycznie ale nie powiedziała ani słowa.- Dałem słowo Hermionie dziesięć lat temu, że jeśli go nie znajdę w przeciągu tego czasu zrezygnuje.- Dyrektorka skinęła głową dając mu mówić, Harry odwrócił się by spojrzeć przez okno.- On musi wiedzieć, że ja wiem, że jestem wdzięczny za to co zrobił. Za to, że tak bardzo się poświecił dla mnie, dla nas wszystkich.
- Co zrobisz potem?- zapytała cicho a chłopak odwrócił sie w jej stronę z pustym wyrazem twarzy.
- Nie wiem.- powiedział szczerze.- Rozkręciłem interes aby mieć pieniądze na poszukiwania, na detektywów a kiedy one się zakończą... Nigdy o tym nie myślałem.- wzruszył ramionami. Przygryzł wargę po czym uśmiechnął się blado do staruszki.- Pomyślę, mam jeszcze przeszło dwa miesiące. Nie martw się, nie zostawię cię z dnia na dzień bez Mistrza Eliksirów.
- Przecież wiesz, że nie o to chodzi...- skarciła go delikatnie.
- Wiem, to taki kiepski żart. Zawsze byłaś dla mnie, byłaś przy mnie.- w jego oczach pojawiło się coś ciepłego co rozgrzało na chwilę serce starszej kobiety.
- Taka rola Opiekuna Domu.- westchnęła i odpowiedziała skromnie a chłopak pokręcił głową.
- To coś więcej, zawsze byłaś dla mnie czymś więcej. Byłaś rodziną, nadal nią jesteś i zawsze nią będziesz.- podszedł do niej i objął delikatnie a ona mu się odwzajemniła.
- Dość tego Potter, muszę być surową i poważną dyrektorką a nie rozklejającą się babcią.- powiedziała podchodząc do fotela i siadając w nim, ale ocierając zdradziecką łzę z policzka. Miała wrażenie, że Gryfon tak naprawdę się z nią żegna i nie wróci już w te bezpieczne mury.
- Chyba drapieżną kocicą.- parsknął czarodziej a ona spojrzała na niego znad swoich okularów kręcąc głową.
- Tylko tobie coś takiego uchodzi na sucho.- powiedziała zła.
- I Snape'owi.- wtrącił z rozbawieniem.
- Harry... Nie bądź jak Severus.- smutek pojawił się w jej oczach.- Nie odcinaj się od wszystkich, nie zamykaj na świat.
- Za bardzo lubię uczyć i kiepsko warczę.- zadrwił starając się znów nadać ich rozmowie odpowiedni nastrój. Kobieta delikatnie się uśmiechnęła ale ból pozostał w jej oczach.
- Co teraz?
- Teraz na Grimmauld Płace dwanaście.- powiedział z uśmiechem i stanął na baczność,  jakby meldował się dowódcy.
- Zatem powodzenia z panią minister.- powiedziała poważnie kobieta.

OpiumWhere stories live. Discover now