66

1.9K 155 55
                                    

Ogarnia Was czasem uczucie beznadziejności? Całkowitej bezsilności i wydawałoby się, że bezgranicznego smutku i strachu? Hm... Daje Wam rozdział dziś. Nastepny gdzieś w przyszłym tygodniu.

Harry czuł się szczęśliwy. Po raz pierwszy, od bardzo dawna osiągnął taki stan, że był pewien, iż może wszystko. Teraz gdy mieli tydzień wolnego, rozpoczęli przygotowania do przeprowadzki Severusa do ich wspólnego domu. Pierwszy dzień świat spędzili u Kiena. Mężczyzna był niesamowicie szczęśliwy, widząc ich obu razem i do tego uśmiechniętych. Jego żona okazała się niesamowicie przemiłą osobą, pełną podziwu i szacunku do przyjaciół męża.
Snape poprosił Pottera, by zabrał jego książki, które jak się okazało, były również w miejscach, do których Czech nie zajrzał, kiedy wysyłał je Severusowi.
Zabrał wszystkie swoje rzeczy z tego małego domku, z Mir tym samym przypieczętowując swoje odejście z tego miasteczka.
Dom został podarowany Kienowi i jego żonie. Obiecali po nowym roku, odwiedzić Brytyjczyków w ich wspólnym gniazdku.

Dzień przed sylwestrem Severus rozpakowywał zakupy w kuchni, gdy w domu pojawił się Potter z kolejną torbą rzeczy Mistrza Eliksirów.
- Ile rzeczy może mieć jeden mężczyzna? – zapytał, posyłając rzeczy wprost na górę do sypialni.
- I kto o to pyta? - Snape uniósł brew z drwiącym prychnięciem - Chłopak, którego buty potrzebują osobnej szafy - Mruknął.
- Słucham? - Gryfon podszedł do niego i pocałował w policzek.
- Stwierdziłem, że Malfoy byłby dumny - prychnął uszczypliwie.
- Dupek - zaśmiał się młodzieniec, po czym ukradł jabłko, które Snape właśnie wykładał do miski, stojącej na wyspie kuchennej. Harry wskoczył na blat obok mężczyzny i ugryzł piękny, czerwony owoc.
- Nie siedź na stole –Warknął - Czy nikt nie nauczył Cię kultury? - zapytał Ślizgon złowieszczo.
- Oho! - zaśmiał się Potter - Weszliśmy w tryb nauczania - ugryzł jabłko z głośnym chrupnięciem.
- Na litość Boga Harry! - syknął mężczyzna. Gryfon wiedział, że Severus tego nie lubi, ale miał ochotę go podrażnić, licząc na stosowną lekcję kultury przy stole.
Chłopak odłożył jabłko, po czym położył dłonie na blacie i rozłożył uda prowokacyjnie z perwersyjnym uśmieszkiem.
- Chyba zasługuje na karę... - powiedział niskim głosem.
- Nie jestem twoim rodzicem, tylko partnerem - fuknął mężczyzna, ale podszedł do kochanka tak, że zajął pozycje miedzy jego nogami.
- Myślę, że dziś mógłbyś być moim tatuśkiem... – mruknął, prowokacyjnie ruszając biodrami - A ja zasłużyłem na porządnego klapsa...
- Ty nienasycony bachorze... - pomimo karcącego tonu, smukłe dłonie ruszyły w górę, delikatnie muskając odziane w jeansy uda - Postawiłeś sobie za punkt honoru kochać się ze mną, na każdym meblu w tym domu? - ręce podążały w górę przez biodra, potem połaskotał boki, wywołując cichy chichot.
- A kto mówi o seksie? Ja tu mówię o karaniu... - wymruczał chłopak, pochylając się do ust partnera.
- Ściągaj spodnie - warknął Snape, uciekając przed pocałunkiem. Potter zaśmiał się, usuwając swoje ubrania jednym, niewerbalnym zaklęciem - Powiedziałem spodnie, a nie wszystko.
- Ups... - Gryfon zrobił niewinną minkę, po czym ponownie zanurkował do ust profesora.
Tym razem udało mu się na moment złączyć ich wargi. Przyjemny dreszcz przeszedł po plecach chłopaka, kiedy gorąco tych warg rozeszło się w jego wnętrzu. Uwielbiał pocałunki Severusa, jego smak, zapach, dotyk. Zatracił się w doznaniach, całkowicie zapominając o ich małej grze. Właśnie dlatego niemal krzyknął z zaskoczenia, kiedy mężczyzna odsunął się. Prawie brutalnie chwycił go za nogę i przekręcił na brzuch, eksponując zgrabne pośladki młodzieńca.
- Jaki gorliwy... - mruknął mężczyzna z aprobatą, gdy kochanek lekko wypiął się w jego kierunku.
Gorący głos sprawił, że Pottera przeszedł prąd, a westchnienie przyjemności wyrwało się z jego ust. Delikatna dłoń przesunęła się po jego ciele, badając jego krzywiznę. Westchnął z przyjemności na ten chłodny dotyk, ujarzmiający płomień wewnątrz. Po chwili poczuł mocne uderzenie otwartej dłoni, o jego skórę. Syknął cicho, a iskry podniecenia zeszły niżej wprost do jego członka.
- Mocniej - jęknął i powiercił się wyczekująco. Kiedy drugie uderzenie spadło na niego znienacka, uniósł się na łokciach i kolanach z głośnym krzykiem przyjemności – Mocniej - zażądał. Kiedy usłyszał szczęk odpinanej klamry od skórzanego paska, poczuł gęsią skórkę na całym ciele. Ekscytacja spowodowała, że nie słyszał nic, poza biciem swojego serca.
Mocne uderzenie paska wywołało okrzyk, najpierw zaskoczenia, a potem przyjemności. Piekący ból przerodził się w czystą, dziką satysfakcję spływającą falami w dół jego ciała, do twardniejącego penisa. Severus karał go wybornie, wywołując jęki, krzyki i ciche westchnienia. Kiedy pasek upadł na podłogę, Harry myślał, że pragnienie i podniecenie rozerwie go na strzępy, a gdy delikatne usta dotknęły zaczerwienionej i obolałej skóry niemal spadł z blatu, szukając intensywniejszego kontaktu.
- Gotowy na kolejny etap karania? - zapytał gorący, mroczny głos za nim. Harry mógł jedynie zaskomleć żałośnie. Czując, jak ogień trawi go od środka, wypełniając żyły. Czuł, jak żądza w nim pulsuje, odbierając zmysły. Mógł jedynie pragnąć spełnienia i błagać o nie kochanka.
- Och proszę... - ich Imperio zadziałało jak zwykle bezbłędnie. Silne dłonie chwyciły go w biodrach i ściągnęły jego tyłek brutalnie z blatu.
Jeden płynny, mocy ruch lędźwi mężczyzny i Harry czuł, że zaraz umrze z rozkoszy. Był teraz całkowicie wypełniony, uwięziony między silnym ciałem a twardym meblem. Jego członek ocierał się niemal boleśnie o krawędź drewna. Szybkie, mocne i głębokie ruchy jego kochanka sprawiły, że świat stał się niemal czarny.
Dłonie Gryfona rozsunęły się w poszukiwaniu krawędzi blatu, aby dać lepsze podparcie, przez co potrącił koszyk z owocami. Piękne, czerwone jabłka potoczyły się po drewnianym blacie i z miękkim, głuchym uderzeniem spadały na podłogę. Palce Gryfona zacisnęły się na meblu, a paznokcie znaczyły blat, dając świadectwo przyjemności. Krzyczał. Wiedział, że krzyczy, gdy Severus brał go w ten sposób. Nie mógł już dłużej wytrzymać tej słodkiej tortury, która zdawała się nie mieć końca.
Czuł, że rozpada się na miliony kawałków, gdy w końcu przyszło spełnienie, jęknął gardłowo i rozkosznie zacisnął mięśnie, dając tym samym błogą wolność kochankowi. Mięśnie Harry'ego obróciły się w wodę, gdy tylko orgazm dobiegł końca. Leżał na blacie wyczerpany, spełniony i szczęśliwy. Mógł jedynie cicho jęczeć i sapać.
Kochał Severusa, uwielbiał jego kreatywność w seksie i fakt, że podejmował wszelkie jego gierki bez skrępowania. Mężczyzna przylgnął do jego pleców. Złożył delikatne pocałunki na jego karku.
- Jesteś niemożliwy - powiedział z gorącym zgrzytem.
- A Ty niesamowity – powiedział, szczerząc się jak dureń.
Kiedy Ślizgon z niego wyszedł, poczuł okropne uczucie pustki. Delikatne palce przebiegły po czerwonej, piekącej skórze. Zasyczał lekko.
- Skrzywdziłem cię... - powiedział przerażonym głosem jego kochanek.
Harry podniósł się z blatu i obrócił do mężczyzny. Złapał jego palce i przyciągnął do twarzy, całując delikatnie.
- Nie... - powiedział łagodnie, wciąż subtelnie pieszcząc wargami opuszki - Chciałem tego. Bardzo chciałem tego spróbować – powiedział, spoglądając pewnie na Severusa, z wyrazem miłości na twarzy - Dziękuję, że mi na to pozwoliłeś - wyszeptał.
- Posmaruje Cię maścią - westchnął Ślizgon - Przywołaj ją, proszę – polecił, co Gryfon też od razu zrobił. Snape pomógł mu wejść z powrotem na blat tak, że teraz pół leżał na nim bokiem.
Mistrz Eliksirów nabrał chłodnej białej maści na pace i bardzo ostrożnie, niemal figlarnie nacierał ją Harry'ego.
- Uważaj... - ostrzegł go chłopak, wciągając powietrze. Maść była cudowna, gasiła pożar na skórze, który wywołał pas i ich miłosna zabawa. Natomiast delikatny dotyk kochanka powodował, że Potter znów się podniecał.
- Jak? – zapytał, widząc drgający członek.
- To ty tak na mnie działasz... - powiedział chłopak z błyszczącymi oczami. W chwilę później poczuł niebo na swoich wargach w postaci cudownego, zmysłowego pocałunku.
***
Siedzieli teraz w salonie Severusa, pakując jego książki. Harry spoglądał co jakiś czas na postać po przeciwnej stronie regału, która układała pozycje w kartonie.
- O co chodzi? - zapytał Snape, nie podnosząc wzroku.
- Chciałbym, oddać Ci Twoją magię - powiedział nagle Potter.
- Harry... - westchnął Severus, kiedy fala obaw znów w niego uderzyła.
- Od tygodnia nie bierzesz Eliksirów blokujących receptory opioidowe. Jesteś zdrowy – powiedział chłopak, podchodząc powoli do mężczyzny z pewnością wypisaną na twarzy.
- A jeśli... - zaczął Snape, ale chłopak mu nie pozwolił.
- Nic się nie stanie. Będę przy tobie. Będę o ciebie dbał i pilnował. Już na zawsze - zapewnił młodzieniec, chwytając smukłe palce w swoją dłoń. Mężczyzna niechętnie skinął głową, po czym przełknął ciężko. Bał się tej chwili tak samo, jak wyczekiwał jej z niecierpliwością. Jeśli Harry odda mu jego magię i różdżkę, znów stanie się kompletny, będzie wolny i niezależny.
- Dobrze, daj mi jednak jeszcze miesiąc. Chcę być pewien - Potter powoli skinął głową, a drobna dłoń dotknęła policzka Mistrza Eliksirów.
- Kocham Cię - powiedział, przytulając się do szczupłego ciała odzianego w tradycyjną czerń.
- Ja Ciebie też i dlatego, tak bardzo przeraża mnie perspektywa odzyskania mocy - powiedział Snape, przytulając policzek do włosów Gryfona.
- Nie skrzywdzisz mnie - powiedział chłopak, a jego dłonie zacisnęły się na cudownie miękkim materiale swetra Severusa.
- Tak bardzo chciałbym w to wierzyć - odparł nagle Mistrz Eliksirów nabrzmiałym od emocji głosem.
Nic co dobre, w jego życiu nie trwało wiecznie. Przyjemność, radość czy spokój zawsze miały słodko- słony smak łez. Zawsze przychodził czas zapłaty. Zadrżał lekko w objęciach młodzieńca, bał się, że coś się stanie. Fakt, że to on mógł skrzywdzić osobę, którą kochał najbardziej na świecie, odbierał mu oddech. Teraz, pomimo braku magii i cierpienia, jakie to ze sobą niosło, miał pewność, że jego partner jest bezpieczny. Nie wiedział co się stanie, kiedy odzyska moc, czy na powrót stanie się całością, czy też może jego ciało zacznie się buntować, nie będąc w stanie utrzymać w ryzach tak wielkiego ciężaru. Zastanawiał się też, czy będzie musiał na nowo uczyć się posługiwania magią. Nie chciał być nieporadny, jak małe dziecko, które dopiero co zaczyna swoją przygodę z różdżką. Tyle rzeczy było jedną, wielką niewiadomą i napawało go strachem, że ponownie przeszedł go zimny dreszcz. Wtedy, silne, ciepłe ramiona zacisnęły się lekko, niosąc jego skołatanemu sercu odrobinę ukojenia. Był bezpieczny.
- Moja wiara wystarczy dla nas obu - powiedział w końcu chłopak.
Snape zamknął oczy, czując drżenie wewnątrz siebie. Wszystko nagle stało się takie małe, nic niewarte i nieważne, w porównaniu z tym, kogo trzymał w swoich ramionach.
***
- Możesz mi wyjaśnić jedną rzecz? - zapytał przy obiedzie Snape. Dziś serwował spaghetti po bolońsku, Harry je uwielbiał. Przewrócił oczami z rozbawieniem, widząc, jak młody Gryfon unosi twarz nieco pobrudzoną pomidorowym sosem. Potter zakrył usta dłonią, przełknął resztkę potrawy i patrzył wyczekująco na pytanie - Dlaczego nie wypróbowałeś jeszcze nowej miotły? - zielone oczy zrobiły się większe z zaskoczenia. Takiego pytania się nie spodziewał po swoim kochanku.
- Ja... - wydusił z siebie. Miotła stała w sypialni Severusa, odesłana przez Hermionę. W natłoku zajęć, pakowania i przeprowadzki Harry nie miał, kiedy nawet wziąć jej do ręki. Stała wiec dumnie oparta o komodę czekając.
- Kupiłem Ci ją po to, byś latał, a nie na nią patrzył - powiedział poważnie Mistrz Eliksirów.
Policzki chłopaka natychmiast pokryły się czerwienią, jakby został przyłapany na podglądaniu nagich ciał. Musiał przyznać, że uwielbiał patrzeć na swój prezent od Severusa. Miotła była cudowna, pięknie wykonana, z najlepszych materiałów, dopracowana w każdym calu, niczym dzieło sztuki.
- Przecież wiesz, że nie mamy czasu... - jęknął chłopak, broniąc się.
- W twoim napiętym grafiku, nie znajdzie się nawet godzina na to, aby polatać z przyjaciółmi? - zapytał, niewinnie unosząc brew.
- Nie rób tak, bo zaraz napnie się coś, czego nie chcemy - zażartował Gryfon.
- Na litość Boga, Potter ty mała bestio! - zaśmiał się mężczyzna, ale posłał mu gorące spojrzenie - Jakbyś nie zauważył, ja mam już swoje lata i potrzebuję odpoczynku. Czasem...- mimo wszystko wstał od stołu, zostawiając swój talerz i podszedł do młodego kochanka.
Serce Harry'ego zaczęło bić szybciej. Czuł, jak jego ciało rozgrzewa się, pod bacznym spojrzeniem tych pięknych, czarnych tęczówek. Niemal jęknął, gdy poczuł jak smukłe, utalentowane palce Severusa przebiegają po jego własnej dłoni, w bardzo subtelnej pieszczocie. Nabrał ze świstem powietrza w płuca, starając się ze wszystkich sił, powstrzymać pożądanie, ale dłoń w miejscu, gdzie dotykały jej smukłe palce, już mrowiła, wysyłając impulsy w głąb ciała.
Nie rozumiał co się z nim dzieje, jakby nie mógł się nacieszyć drugim mężczyzną. Wciąż pragnął więcej. Uwielbiał obnażać to wciąż szczupłe ciało. Kochał dotykać połaci jasnej skory znaczonej siecią blizn. Słodkie jęki i westchnienia, jakie wydawał z siebie jego kochanek, podczas tych chwil zbliżenia stały się tak uzależniające, że mógł ich słuchać na okrągło.
- Severusie... – jęknął, gdy palce po jego przedramieniu sunęły w górę, muskając łagodnie przez materiał, jednocześnie rozpalając żar w sercu.
Trzy palce złapały jego podbródek i uniosły lekko w górę. Mistrz Eliksirów zajrzał w zielone oczy, a Harry poczuł, że rozpływa się pod wpływem tego cudownego, pożądliwego wzroku.
- Dzisiaj, za dwie godziny jesteś umówiony z Ronaldem i resztą tej bandy. Idziecie polatać – powiedział, z wyższością patrząc na młodzieńca.
- Umówiłeś mnie z Gryfonami? - zapytał z niedowierzaniem chłopak.
- Z Ronaldem on zrobił resztę - Snape wzruszył nonszalancko ramionami.
- Ale dlaczego? - zapytał chłopak, wciąż powalając się trzymać w ten intymny sposób.
- Bo chcę żyć- parsknął - Sport i dyscyplina pozwolą zapanować nad Twoim rozszalałym libido - Gryfon spojrzał z powątpiewaniem, ale nie kłócił się.
Dobrze wiedział, że nie chodziło wcale o nadmiar seksu. Jego partner chciał, aby robił wszystko, na co tylko miał ochotę. Chciał, aby czerpał z życia pełnymi garściami, a ta myśl ogrzała jego wnętrze. Mistrz Eliksirów pochylił się nad nim, a serce chłopaka znów stanęło na moment, w słodkiej torturze oczekiwania. Jednak nie został wciągnięty w pocałunek. Wąskie wargi, a potem ciepły język dotknęły kącika jego ust. Zadrżał z przyjemności, jęcząc cichutko.
- Miałeś sos - powiedział spokojnie, jakby to wszytko wyjaśniało.
- Mogłeś mi powiedzieć - powiedział lekko drżącym głosem Harry. Jego wzrok był teraz całkowicie skupiony na wąskich, poruszających się wargach, które wygięły się we wrednym uśmieszku - A tak masz problem...
- Uwielbiam z ciebie jeść... - mruknął sugestywnie mężczyzna, pochylając się ponownie i tym razem całując zachłannie młodego kochanka.

Harry stał w przedpokoju w kompletnym stroju do Quidditcha z miotłą w ręku. Severus oparty o framugę mierzył chłopka głodnym wzrokiem.
- Czuję się jak kawałek mięsa - powiedział urażony Gryfon.
- Witaj w moim świecie - zadrwił Snape, odrywając się od drewna i podchodząc do partnera - Uważaj na siebie - powiedział niskim głosem, a jego dłoń wsunęła się pod szatę. Delikatnym ruchem przemknęła na tył ciała chłopaka, gdy dosięgła celu, ścisnęła lekko jego pośladek - Nie chciałbym, abyś uszkodził sobie swój doskonały tyłek.
- Znowu to robisz... - jęknął chłopak. Mistrz Eliksirów wzruszył ramionami i uśmiechnął się wrednie.
- Chcę, abyś szybko wrócił do domu - pochylił się do ucha Pottera i wyszeptał tuż przy nim gorącym głosem - Będę tu na ciebie czekał... Nagi... - złapał czerwony teraz płatek zębami, a chłopak zachłysnął się powietrzem.
- Dupek - warknął pożądliwie, po czym obrócił się i wpił w wargi mężczyzny. Severus nigdy nie przypuszczał, że całowanie może przynosić tyle przyjemności, że można je odbierać tyloma zmysłami i może być tak głębokim doznaniem. Nic, co wcześniej przeżył, nie mogło sie równać ciepłym wargom Gryfona ani jego słodkim, zachłannym pocałunkom. Jakby tymi pieszczotami, wciąż i wciąż wyciskał piętno na mężczyźnie, znacząc go jako swojego.
- Idź, bo się spóźnisz – mruknął, gdy oderwał usta.
- Może napisze mi pan zwolnienie profesorze? - zapytał z figlarnym uśmiechem chłopak, kradnąc kolejny szybki pocałunek.
- Idź leniu – warknął, ale jakby nie mógł się oderwać, od ciągłego całowania skory przed sobą - Wróć szybko.
- Kocham Cię - powiedział w końcu chłopak, puszczając swojego partnera i pospiesznie wyszedł przez drzwi.
- Ja Ciebie też - powiedział Snape, kręcąc głową. Już miał się odwrócić, by iść do sypialni pakować pozostałe rzeczy, gdy usłyszał pukanie do drzwi - Czego zapomniałeś? Głowy... – zaczął, gdy zamaszystym ruchem otworzył stojącej za drzwiami osobie. Zamilkł, po czym przełknął, mierząc przybysza lodowatym wzrokiem.
- Witaj Severusie - rozległ się znajomy, przymilny głos.
- Witaj Diwis - lodowaty ton przeciął powietrze.
- Chcę z tobą porozmawiać. Chyba nie chcesz tego robić przez próg? - Snape niechętnie skinął głową, po czym czarna postać usunęła się w drzwiach, wpuszczając Czecha do środka.

OpiumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz