twenty three ; one black night

134 19 24
                                    

Seoho przyjechał wcześnie rano. już wcześniej zaplanowali sobie ten dzień co do minuty, ale kiedy zobaczyli się na dworcu i omal nie przewrócili próbując się przytulić, zapomnieli o wszystkim. całą drogę do domu przeszli pieszo, nieśmiało trzymając się ręce. Youngjo cały czas coś mówił, a młodszy tylko przytakiwał.

przytulili się jeszcze raz po zamknięciu drzwi i ostatecznie upadli na kanapę. śmiali się i unikali kontaktu wzrokowego. jasne, to było trochę niezręczne, ale przypominało również powiew świeżego powietrza. oboje potrzebowali choćby krótkiej przerwy od rzeczywistości, góry papierów wypełnianych przy rażącym świetle i stresu.

przez wielką szybę patrzyli na spory ogród starszego i chyba myśleli o tym samym. trawa przeplatana stokrotkami niemal zapraszała. „zbierzcie się, drogie dzieci, dzisiejszej nocy macie okazję zobaczyć deszcz meteorytów!”

– a tak serio...kawy? herbaty? wyciągnąć ciasto? – brunet całkiem wczuł się w rolę gospodarza.

herbata…

– wiesz, mogę pomóc zrobić nam herbatę.

z trudem wstali i zawlekli się do przestronnej oświetlonej kuchni. na blacie leżały puste opakowania po kawie rozpuszczalnej, trzy termosy i rozsypany cukier.

„jestem tylko zmęczonym studentem” mówił wzrok Youngjo, który na ten widok po prostu wzruszył ramionami.

Seoho ostatecznie udało się znaleźć pośród tego syfu zwykłą herbatę owocową. uderzył drugiego w rękę, gdy zobaczył, że ma zamiar wlać w siebie kofeinę.

– serce ci się od tego zatrzyma.

– już zatrzymało od nadmiaru ciebie.

och.

znów się w niego wtulił, tym razem mocniej i na dłużej. lekko nim kołysał, chowając swoją głowę w zagłębieniu jego szyi. w którymś momencie zaczął mruczeć jak kot i Seoho nie mógł powstrzymać śmiechu. delikatnie pocałował go w ucho (na co nie był ani trochę gotowy) i zaproponował, żeby wypili na tarasie.

zaczynało się lato i coraz ładniejsza pogoda. w głowie młodszego pojawiały się wizje ich dwójki na dzikich plażach, oglądających zachód słońca i pijących jakiś fikuśny mrożony napój, czy…

– no i zrobiłeś sobie tę kawę! Kim Youngjo!

w odpowiedzi tylko wsypał do kubka aż trzy łyżeczki cukru, pokazując język.

×××

Seoho poczuł pod policzkiem nieco gryzący materiał przypominający sweter. przetarł oczy i zorientował się, że to był sweter.

na komputerze przed nimi kończył się właśnie jeden z odcinków popularnego ostatnio produce 101. musieli zasnąć w trakcie.

(może to nawet była część planu?...)

leżeli na łóżku w sypialni. niższy jak zwykle skończył na drugim, tym razem wtulony w jego klatkę piersiową i z jego ręką na brzuchu. nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego cały dzień tak się do siebie kleili.

nie żeby mu to przeszkadzało, oczywiście.

zauważył że włosy starszego nieco się rozwaliły i że uroczo wydął usta. nie chciał przez przypadek go obudzić, więc najdelikatniej jak umiał nachylił się i zamknął laptop.

„śnisz o mnie?”

pomyślał, że to byłby świetny moment, żeby go pocałować. jego wnętrzności zrobiły fikołka na tę myśl.

– śpiący królewiczu. – lekko musnął jego wargi i położył się z drugiej strony łóżka, próbując się uspokoić.

×××

niebo jak na złość było tamtej nocy puste. ani jednej gwiazdy tam na górze, jedynie dwie na dole. świecące tylko dla siebie.

z zostawionego w salonie odtwarzacza leciała muzyka, a konkretniej ulubiony album wonder girls Seoho, który zdjął z półki i naraził na zniszczenie w torbie specjalnie na tę okazję. tak właśnie wyobrażał sobie idealnie spędzony czas, chociaż nieco drażniło go wpatrywanie się w nicość. co za złośliwość losu!

podziwiał mężczyznę obok siebie. jego miękkie policzki, włosy nadal w nieładzie, uśmiech. odwrócił głowę i spojrzeli sobie prosto w oczy. to musiał być ten deszcz meteorytów, o którym szeptały stokrotki rano. niesamowity blask, czułość i przeczucie, że on po prostu wie.

- one black night, huh? to by się zgadzało.

młodszy był pewien, że zaraz palnie coś głupiego i zniszczy moment, więc po prostu mocniej ścisnął jego dłoń.

- wiesz…

bliżej, coraz bliżej, to niebezpieczne…

wybuch supernowej.

to było zbyt intensywne, nawet jeśli całował go bardzo powoli i delikatnie. był gotów przyznać, że to najbardziej intymna chwila w jego życiu, choć posuwał się już dalej i z, wydawało mu się, mocniejszym uczuciem. myśli znikały tak szybko, jak się pojawiały, nie umiał ich opanować.

- nie potrzebujesz może krótkiej przerwy?

nie wiedział już, co czuje.

- w sierpniu następny festiwal…

ciepło? to na pewno.

- nie chciałbyś zostać ze mną całe lato?

/☔
alicja you lazy bitch

dziękujemy za 1k wyświetleń! to znaczy dla nas naprawdę dużo, bo nawet jeśli na to nie wygląda (*cough*), to blue moon to nasze dziecko.

dziękujemy za 1k wyświetleń! to znaczy dla nas naprawdę dużo, bo nawet jeśli na to nie wygląda (*cough*), to blue moon to nasze dziecko

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


uptade: nienawidzę XD tego rozdziału

BLUE MOON. seojoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz