Seoho przyjechał wcześnie rano. już wcześniej zaplanowali sobie ten dzień co do minuty, ale kiedy zobaczyli się na dworcu i omal nie przewrócili próbując się przytulić, zapomnieli o wszystkim. całą drogę do domu przeszli pieszo, nieśmiało trzymając się ręce. Youngjo cały czas coś mówił, a młodszy tylko przytakiwał.
przytulili się jeszcze raz po zamknięciu drzwi i ostatecznie upadli na kanapę. śmiali się i unikali kontaktu wzrokowego. jasne, to było trochę niezręczne, ale przypominało również powiew świeżego powietrza. oboje potrzebowali choćby krótkiej przerwy od rzeczywistości, góry papierów wypełnianych przy rażącym świetle i stresu.
przez wielką szybę patrzyli na spory ogród starszego i chyba myśleli o tym samym. trawa przeplatana stokrotkami niemal zapraszała. „zbierzcie się, drogie dzieci, dzisiejszej nocy macie okazję zobaczyć deszcz meteorytów!”
– a tak serio...kawy? herbaty? wyciągnąć ciasto? – brunet całkiem wczuł się w rolę gospodarza.
herbata…
– wiesz, mogę pomóc zrobić nam herbatę.
z trudem wstali i zawlekli się do przestronnej oświetlonej kuchni. na blacie leżały puste opakowania po kawie rozpuszczalnej, trzy termosy i rozsypany cukier.
„jestem tylko zmęczonym studentem” mówił wzrok Youngjo, który na ten widok po prostu wzruszył ramionami.
Seoho ostatecznie udało się znaleźć pośród tego syfu zwykłą herbatę owocową. uderzył drugiego w rękę, gdy zobaczył, że ma zamiar wlać w siebie kofeinę.
– serce ci się od tego zatrzyma.
– już zatrzymało od nadmiaru ciebie.
och.
znów się w niego wtulił, tym razem mocniej i na dłużej. lekko nim kołysał, chowając swoją głowę w zagłębieniu jego szyi. w którymś momencie zaczął mruczeć jak kot i Seoho nie mógł powstrzymać śmiechu. delikatnie pocałował go w ucho (na co nie był ani trochę gotowy) i zaproponował, żeby wypili na tarasie.
zaczynało się lato i coraz ładniejsza pogoda. w głowie młodszego pojawiały się wizje ich dwójki na dzikich plażach, oglądających zachód słońca i pijących jakiś fikuśny mrożony napój, czy…
– no i zrobiłeś sobie tę kawę! Kim Youngjo!
w odpowiedzi tylko wsypał do kubka aż trzy łyżeczki cukru, pokazując język.
×××
Seoho poczuł pod policzkiem nieco gryzący materiał przypominający sweter. przetarł oczy i zorientował się, że to był sweter.
na komputerze przed nimi kończył się właśnie jeden z odcinków popularnego ostatnio produce 101. musieli zasnąć w trakcie.
(może to nawet była część planu?...)
leżeli na łóżku w sypialni. niższy jak zwykle skończył na drugim, tym razem wtulony w jego klatkę piersiową i z jego ręką na brzuchu. nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego cały dzień tak się do siebie kleili.
nie żeby mu to przeszkadzało, oczywiście.
zauważył że włosy starszego nieco się rozwaliły i że uroczo wydął usta. nie chciał przez przypadek go obudzić, więc najdelikatniej jak umiał nachylił się i zamknął laptop.
„śnisz o mnie?”
pomyślał, że to byłby świetny moment, żeby go pocałować. jego wnętrzności zrobiły fikołka na tę myśl.
– śpiący królewiczu. – lekko musnął jego wargi i położył się z drugiej strony łóżka, próbując się uspokoić.
×××
niebo jak na złość było tamtej nocy puste. ani jednej gwiazdy tam na górze, jedynie dwie na dole. świecące tylko dla siebie.
z zostawionego w salonie odtwarzacza leciała muzyka, a konkretniej ulubiony album wonder girls Seoho, który zdjął z półki i naraził na zniszczenie w torbie specjalnie na tę okazję. tak właśnie wyobrażał sobie idealnie spędzony czas, chociaż nieco drażniło go wpatrywanie się w nicość. co za złośliwość losu!
podziwiał mężczyznę obok siebie. jego miękkie policzki, włosy nadal w nieładzie, uśmiech. odwrócił głowę i spojrzeli sobie prosto w oczy. to musiał być ten deszcz meteorytów, o którym szeptały stokrotki rano. niesamowity blask, czułość i przeczucie, że on po prostu wie.
- one black night, huh? to by się zgadzało.
młodszy był pewien, że zaraz palnie coś głupiego i zniszczy moment, więc po prostu mocniej ścisnął jego dłoń.
- wiesz…
bliżej, coraz bliżej, to niebezpieczne…
wybuch supernowej.
to było zbyt intensywne, nawet jeśli całował go bardzo powoli i delikatnie. był gotów przyznać, że to najbardziej intymna chwila w jego życiu, choć posuwał się już dalej i z, wydawało mu się, mocniejszym uczuciem. myśli znikały tak szybko, jak się pojawiały, nie umiał ich opanować.
- nie potrzebujesz może krótkiej przerwy?
nie wiedział już, co czuje.
- w sierpniu następny festiwal…
ciepło? to na pewno.
- nie chciałbyś zostać ze mną całe lato?
/☔
alicja you lazy bitchdziękujemy za 1k wyświetleń! to znaczy dla nas naprawdę dużo, bo nawet jeśli na to nie wygląda (*cough*), to blue moon to nasze dziecko.
uptade: nienawidzę XD tego rozdziału
CZYTASZ
BLUE MOON. seojo
Fanfiction❝zasunął rolety, pochylił się nad nim, a księżyc zdawał się opalizować na niebiesko❞ czyli Seoho i Youngjo nie do końca rozumieją swoją relację ¡rozpoczynamy chatfikem i przechodzimy w normalne rozdziały! instrukcja obsługi↷ ☔- rozdziały spod ręki @...