Rozdział 3

11.2K 519 34
                                    


- Cześć sąsiadko.

Czarny samochód zatrzymał się obok mnie, a przez okno mogłam zobaczyć twarz Iana.

Odetchnęłam głośno. Naprawdę nie miałam ochoty na jakiekolwiek towarzystwo, a tym bardziej na towarzystwie jego. Szłam dalej ignorując jego powitanie.

- Może Cię podwiozę?

Wyszczerzył się, kiedy na niego spojrzałam. Zaraz jednak pomyślałam o jednym:  Czemu się mnie uczepiłeś? Co we mnie widzisz? Przymknęłam na sekundę oczy i odpowiedziałam mu na odczepne: 

- Nie dziękuję. 

Ian zatrzymał samochód na poboczu i wysiadł z niego.

- Co ty robisz? - syknęłam.

Zrównał się ze mną. Dopiero teraz zauważyłam jak elegancko był ubrany.

- Odprowadzę Cię do domu - powiedział. - Chyba nie gniewasz się na to, co stało się rano?

- Skądże. Przecież tego nie zaplanowałeś.

Przewróciłam oczami.

- To cudownie - uśmiechnął się pokazując dołeczki-w takim razie nie będziesz mogła mi odmówić. Zapraszam Cię uroczyście na małą imprezkę. Będziesz mogła poznać otoczenie.

Zatrzymałam się, a po plecach przeszedł mnie zimny dreszcz. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam na jakiejś imprezie. Bałam się tego jak potraktuje mnie otoczenia. Byłam przerażona tym, że padnie pytanie o Charlesa.

Ale tutaj nikt Cię nie zna Alice - podpowiedział mi cichy głosik.

- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł. Prawie się nie znamy -  próbowałam się wymigać. W tym akurat byłam dobra.

Oplotłam się własnymi ramionami i odwróciłam wzrok. Ian podszedł dwa kroki bliżej i za pomocą dwóch palców skierował moją twarz bym patrzyła mu w oczy.

- Nigdy nie bój się spojrzeć mi w oczy, dobrze?

Pokiwałam głową. Zaskoczyła mnie jego delikatność. Prędko jednak zrobił krok do tyłu.

- Hej, Jo -  krzyknął do faceta, który szedł drugą stroną chodnika - możesz powiedzieć Alison , że nie jestem żadnym mordercą?

- Spokojnie dziewczyno jest całkowicie nieszkodliwy może czasami szczeka, ale nikogo nie ugryzie.

- O mój Boże - wyszeptałam.

- Widzisz?

Roześmiałam się nie mogąc uwierzyć, że naprawdę zaczepił tego starszego pana.

- Ale z ciebie kretyn-  powiedziałam.

- Widzimy się o ósmej?

Wygiął pytająco jedną ze swoich brwi.

- W porządku.

- Tak? - uśmiechnął się szeroko. 

- Tak!

Nie wierzę, że zgodziłam się na to szaleństwo.

Zostaw po sobie ślad! Zachęcam też do obserwowania profilu :* 

Koniec nowym początkiem ✔ ( Seria: BRACIA ANDERSON/ CZĘŚĆ I)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz