... 58...

444 23 4
                                    

Kilka kolejnych dni dla wszystkich było zbiorem myśli i obaw. YoonGi jak nikt inny obawiał się, że po ich występku przyjdzie mu zająć się dzieckiem. Był muzykiem i pewnie musiałby zrezygnować ze swoich planów biorąc odpowiedzialność za swoje nieodpowiedzialne zachowanie. Gdyby wiedział, że tak potoczy się tamta noc to zdecydowanie odmówiłby tej ostatniej butelki, którą opróżnił z Jinem i Sophie. Był jeszcze za młody, tak przynajmniej mu się wydawało. Jak miałby zająć się taką małą istotką gdy za niego wiele rzeczy robili inni? Był samowystarczalny ale nie kiedy chodziło o wychowanie dziecka. Nie potrafił niczego z tym związanego. Z resztą jego zdaniem on sam nie był wzorem do naśladowania...

-Przestań w końcu męczyć tego kurczaka. - warknął na rapara SeokJin. Nie po to starał się przy wczesnym obiedzie by teraz ktoś tak dewastował jego ciężką pracę.

-Wybacz... - mruknął jedynie i sprawdził telefon. Miał dzisiaj jechać po Sophie, która umówiona była na badanie u ginekologa by sprawa ciąży została w pełni wyjaśniona. Dziewczyna obiecała zadzwonić zaraz po dowiedzeniu się co i jak ale nadal nie dawała znaku życia.

-Daj jej czas. Wizyta nie trwa pięciu minut. - zauważył starszy i zaśmiał z reakcji przyjaciela. Tak się przejmował, że to było do niego aż nie podobne.

-Ale umówiona była na jedenastą, a jest przed dwunastą... - westchnął cicho i zaraz spojrzał na wyświetlacz gdzie widniała wiadomość od Sophie - Jadę po nią...

Jin nie zdążył nawet tego skomentować, a chłopaka nie było.

-Ten dzieciak wiele by go nauczył... - zaśmiał się sam do siebie.

°°°

W dormie w tym czasie nie można było normalnie wysiedzieć. Każdy się martwił a to tylko potęgowało smętną atmosferę.

Kook postanowił zabrać więc Kirę na drugie śniadanie do pobliskiej kawiarni. Chciał by przestała myśleć nieustannie o domniemanej ciąży i zajęła głowę czymś zupełnie innym. Nawet jeśli miałaby to być decyzja co do wyboru ciasta do kawy.

Tak błache tematy niezmiernie pasowały do ich relacji. Nie musieli rozmawiać o polityce czy kierunkach w sztuce by się rozumieć. Do szczęścia wystarczały im wzajemne śmiechy, ciche docinki czy posyłane wzajemnie buziaki w powietrzu gdy jedno robiło na przekór drugiemu. To takie chwile zbliżały ich do siebie jeszcze bardziej.

-Naprawdę muszę? - zapytała gdy wokalista naciągnął jej na głowę czapkę z daszkiem.

-Kira, teraz i Ty jesteś rozpoznawalna. Nie chcę byśmy przypadkiem wywołali burzę w mediach. Ludzie nadal mają Cię za dziewczynę NamJoona. - odpowiedział spokojnie i podał jej jeszcze czarną maseczkę.

-Jasne... - mruknęła i poprawiła włosy, by te ładnie opadły na jej ramiona przykryte koszulą i nałożoną na nią bluzą.

Jeon już tego nie komentował. Nachylił się jedynie i musnął jej usta, trzymając w palcach jej podbródek.

To był kolejny mały gest, który dla innych zwykły, dla nich był po prostu prawdziwym okazaniem sobie uczuć. Nie musieli co noc uprawiać seksu, czy obściskiwać dwadzieściacztery na dobę by wiedzieć co do siebie czują. Potrzebowali takich małych pieszczot, które subletnie i po woli mówiły same za siebie, emanując wręcz prostym przekazem "Kocham Cię".

Kiedy sam nałożył już czapkę i maseczkę ujął delikatnie jej dłoń i ruszył wolnym krokiem w stronę kawiarni. Nigdy nie było tam wielu klientów o tej porze, bo ruch zaczynał się dopiero gdy ludzie kończyli pracę. Dlatego też akurat ta chwila była idealna by ludzie nie chcąc zostać zauważonymi zjedli na spokojnie ciasto, pijąc w między czasie pyszną kawę.

-Zjesz tyle? - zapytał JungKook gdy Kira zamówiła aż cztery różne kawałki ciast.

-Zjem. - przewróciła oczami i uśmiechnęła lekko - Muszę wiedzieć które jest najlepsze!

Jej entuzjazm był aż zaraźliwy i chłopak zastanawiał się jakim cudem on sam nie ma jeszcze złożonego zamówienia na kolejnych dziesięć kawałków tych pyszności.

-Kookie... Czy ciasto ryżowe jest dobre? Za nic nie pamiętam jego smaku... - zapytała gdy czekali na swoje jedzenie.

Dopiero gdy zaczęła o tym myśleć dotarło do niej jak wielu rzeczy nie pamięta. Gdyby nie gotujący w dormie Jin, pewnie nie pamiętałaby smaku większości potraw. W Londynie nauczyła się gotować tak jak tam jadano. Nie było w końcu mowy by dostać oryginalne koreańskie produkty, a o dobrych zamiennikach można było najwyżej pomażyć.

-Jest bardzo dobre. Jednego razu Jimin przywiózł nam z jego... waszych... naszych rodzinnych stron. - poprawił się, przypominając, że przecież wszyscy troje są z Busan.

Kira wybuchnęła śmiechem na jego urocze zamotanie. Uśmiechnęła na samą myśl, że gdyby nie ich debiut mogliby się i tak poznać. Wolała jednak wszystko gdy było tak jak było. Gdy mogli na spokojnie wieść swoje życie, tylko czasami obawiając o to czy fanki chłopaka dadzą im choć chwilę dla siebie.

-Z naszych stron... - zamyśliła się i przypomniała o babci, która miała swój własny sklepik z ciastem ryżowym - A no tak! Oboje często bywaliśmy u naszej babci, to ona robiła ciasto ryżowe aż w trzydziestu smakach. Zawsze podkradaliśmy jej miodowe dla mnie i czekoladowe dla Chima...

-Oczy zaczęły Ci błyszczeć... - powiedział splatają ich palce na stoliku - Nie słyszałem jeszcze byś tak miło wspominała czasy przed wyjazdem z kraju.

-Nie ma tego zbyt wiele. - powiedziała spokojnie i uśmiechnęła gdy postawiono przed nimi zamówienie. Jak to dobrze, że poza nimi była tu tylko jedna kobieta i mogli od razu po wejściu zdjąć maseczki i czapki. Siedzenie w nich byłoby zdecydowanie zbyt uciążliwe. A jedzenie? Prawie nie możliwe.

°°°

Oboje siedzieli w samochodzie nie odzywając ani słowem. Min był zdziwiony zachowaniem dziewczyny, bo ta zaskoczyła nawet policjanta który na miejscu jej pilnował.

-Nadal nie rozumiem... - powiedział w końcu, zatrzymując się na parkingu przed jakąś kawiarnią - Co do cholery się tam stało, że pilnować musiał Cię funkcjonariusz? I dlaczego powiedział bym lepiej pilnował swojej dziewczyny?

-YoonGi, ja... No bo on powiedział, że test z krwi wyszedł pozytywnie. Wyszło, że naprawdę jestem w ciąży do cholery! To TO się stało! - spojrzała na niego gniewnie, ale zaraz spuściła wzrok na swoje dłonie.

-Że... Ale naprawdę...? - spytał skołowany. Spojrzał na nią, a widząc jak po jej policzkach płyną łzy zwyczajnie go zmroziło.

Dopiero teraz uświadomił sobie, że dziewczyna z którą nic do siebie przecież nie czują, właśnie nosi jego dziecko. Myślał tylko o tym co stanie się z nim i nie pomyślał jak poczuje się Sophia. Całkiem o tym zapomniał gdy nagle wszystko zwaliło mu się na głowę.

-Tak... Zdenerwowałam się i lekarz oberwał w nos. Nie wniósł skargi gdy naściemniałam, że to emocje, bo za wcześnie... Wezwał jednak policję bym nie zrobiła sobie krzywdy. Oczywiście od razu pytał o ojca dziecka, prosząc by przyjechał... - wyjaśniła i spojrzała na rapera.

-Sophie... - szepnął i otarł delikatnie jej policzki. Co miał zrobić? Jedyne co przyszło mu do głowy to lekki uśmiech. Nie sądził by teraz słowa "będzie dobrze" rzeczywiście zadziałały a pewnie jedynie pogorszyły ich sytuację.

-Słuchaj.. Jeżeli ono jest problemem to powiedz. Ja... No nie wiem wyjadę czy nawet usunę... - przy ostatnim słowie po jej policzkach spłynęły kolejne łzy. Bo mimo iż to dziecko było zwykłym przypadkiem, to miało prawo żyć. To nie ono było w końcu winne temu że oboje przecholowali z alkoholem i tej feralnej nocy skończyli akurat w kuchni, poddając się swoim zwierzęcym instynktom.

I to był ten moment gdy Min YoonGi, raper sławnego boysbendu, idol milionów nastolatek i artysta jakich mało, musiał podjąć jedną z najważniejszych i najbardziej dorosłych decyzji w swoim życiu.

Zostać tatusiem i połączyć to z pracą, czy złamać serce dziewczynie która nosi w sobie ICH dziecko?

But... She's my sister!Where stories live. Discover now