... 91...

347 22 4
                                    

Nie został jeszcze sprawdzony! Ale naprawdę ostatnio nie mam czasu, więc gdy go znajdę, to zajmę się poprawą...

°°°°°°

Kook siedział na fotelu w pokoju szpitalnym swojej narzeczonej, obserwując śpiącą dziewczynę. Nawet z przyklejonymi do czoła, mokrymi od potu włosami wyglądała po prostu idealnie. Wory pod oczami nawet nie odejmowały jej uroku

Przeciągnął się i spojrzał na kanapę pod oknem, uśmiechając na widok śpiących na niej swoich trzech przyjaciół. Jin, Nam i Min zostali z nimi do końca. Nie zostawili samych w szpitalu, będąc nawet przy samym porodzie. Co dziwne nie miał nic wbrew temu by oglądali Kirę w pozycji gdzie jej nogi skierowane były w dwie strony świata. Na szczęście dla nich, stali przy jej ramionach, widząc tyle, ile powinni. Położna... chyba jeszcze nigdy nie przeprowadzała zabiegu w obecności aż tylu mężczyzn. Gdy jednak prosiła by Ci wyszli, Kira dość wyraźnie zaznaczyła...

"-Jeżeli oni kurwa wyjdą, to będziesz słuchała jak przezywam Ciebie jak i wszystkie te pielęgniarki od najgorszych szmat. Nie chcesz wyganiać w takim momencie ojca i wujków tego małego... Aaaaaah! Wyjmijcie go już do cholery!!"

I nawet starsza kobieta bała się jej przeciwstawić, odziwo pozwalając zostać wszystkim czterem.

Aż słabo mu się robiło gdy przypomniał sobie, jakie" pieszczotliwe" określania padały w jego stronę. Był tandetnym kobieciarzem, guru zrzeszenia plemników, pandojebcą... Cokolwiek miało to znaczyć. Został nawet glonojadem, obszczymordą, cipojadem czy też zwykłym chujkiem. Jako iż w domu tego przezwiska często używała pewna czerwonowłosa matka, tak do tego był już przyzwyczajony. Ale reszta? Skąd u licha Kira wytrzasnęła te wszystkie dziwaczne epitety?

-Nie przeszkadzam? - zapytała cicho starsza pielęgniarka, wchodząc z tą szpitalną imitacją wózka dla noworodków.

Szybko zaprzeczył i zerwał się z miejsca. Cichutko podszedł do swojego maleństwa, uśmiechając szeroko na widok tej małej, lekko pomarszczonej piękności.

-Pora karmienia więc pomyślałam, że ojciec będzie chciał nakarmić małego... - powiedziała kobieta patrząc na młodego mężczyznę z pewną dozą czułości czy troski.

-Mogę? - zapytał od razu, nie będąc pewnym czy powinien ze szczęścia skakać czy płakać. Obie wersje były kuszące, jednak wolał nie robić z siebie głupka przed obcą kobietą. Jeszcze nie da mu MinHo jak uzna, że to wariat...

-Oczywiście. Mam butelkę z mlekiem, zaraz pokażę Panu jak to zrobić by małemu nie stała się krzywda...

Pokiwał posłusznie głową i cierpliwie wykonywał polecenia pielęgniarki. Usiadł wygodnie na fotelu i ze wstrzymanym oddechem wziął malca na ręce, starając trzymać tak, jak zasugerowała to kobieta.

Nawet pierwszy występ nie łączył w sobie tylu emocji, co trzymanie w dłoniach malutkiego dziecka, dziecka jego i Kiry. Kobiety którą szczerze kocha i dowód tej miłości właśnie ślini się, jakby wiedział że zaraz zostanie nakarmiony.

-Tylko nie za wysoko, sam musi pociągnąć mleko przez smoczek... - poleciła jeszcze kobieta nim podała mu butelkę z lekko ciepłym płynem.

Kolejny oddech który wziął, miał go uspokoić. Zdenerwował się jednak jeszcze bardziej i myśląc o tym, że kobieta przecież zwróci mu uwagę jeżeli zrobi to źle, w końcu przeszedł do działania. Ostrożnie zbliżył smoczek do ust synka i cierpliwie czekał aż ten zainteresuje się swoim jedzeniem.

Kurcze, uśmiech jaki wstąpił na jego twarz był w stanie topić największe  lodowce. Właśnie samodzielnie karmił swojego syna!

-Wiesz, pewnie mnie nie zrozumiesz... Ale kocham Cię... - powiedział cicho do dziecka i nachylił się by musnąć ustami czoło młodego Jeona.

-Teraz kiedy zjadł, musi go Pan delikatnie ułożyć tutaj... - położyła dłoń nieco niżej ramienia chłopaka. - I ostrożnie poklepać malca po plecach by mu się odbiło...

-A jak zwymiotuje? Czytałem, że wymiotują...

-To oznaka sympatii... - zaśmiała się kobieta rozczulona zachowaniem młodego ojca.

°°°°°

-Jestem młodą, piękną i rozrywkową kobietą. Mam przystojnego, utalentowanego i bogatego mężczyznę i cudowne, obdarzone pewnie talentem po tacie dziecko... Ale chcę do cholery jednego wieczoru na odreagowanie i napicie się nareszcie po tych dziewięciu miesiącach abstynencji.

JungGuk spojrzał na swoją narzeczoną i pokiwał powoli głową. Od tygodnia oboje razem z MinHo byli już w domu i odpoczywali. Przynajmniej próbowali, bo zarówno Kira jak i Kook mieli masę pracy którą starali się łączyć z opieką nad dzieckiem.

Mały raz siedział ze swoją mamą w studiu nagrań, smacznie śpiąc w wuzku czy nosidełku. Innym razem leżał sobie na kocach w sali tanecznej gdzie ćwiczył jego tata, zerkając jednak czy maluchowi nic się nie dzieje.

Ten tydzień był więc zwyczajnie trudny.

Kira zarwała każdą z tych nocy, mając w końcu ochotę zwyczajnie zostawić małego z tatusiem a samej udać się do sklepu po wino, które wypiłaby chyba na raz.

-Więc... Zgoda. - powiedział po chwili zastanowienia i spojrzał do łóżeczka, gdzie spało dziecko.
-Ze wzgląd na moje próby od rana, Ty cały czas wstawałaś na karmienie i przewijanie... Sądzę, że tą jedną noc zwalenie tego na moje barki, wcale nie zaszkodzi. - uśmiechnął się i podszedł do swojej narzeczonej obejmując ją w pasie i zaraz całując.

Oboje przez dłuższy czas trwali w tej pozycji, ciesząc chwilą ciszy i spokoju, której od kilku dni zwyczajnie potrzebowali.

Gdy nagle w pomieszczeniu rozbrzmiał płacz MinHo, Kook oderwał się od ukochanej i posłał jej uśmieszek, zaraz pchając ją do wyjścia z pokoju.

-Uciekaj po ten alkohol, ja się zajmę naszym synem.

-Jesteś kochany. - mruknęła, jeszcze ostatni raz musnęła jego wargi i wyskoczyła z sypialni, ciesząc na wieczór dla siebie.

But... She's my sister!Where stories live. Discover now