Tom
O dziesiątej rano byłem w swoim domu, malutka nie chciała mnie wypuścić, zgodziła się tylko dlatego że obiecałem wrócić. Za to jej mama najchętniej dała by mi kopa na drogę. Wcisnąłem jej mój numer przed wyjściem, dosłownie, do tylnej kieszeni spodni, za tak bliski kontakt mojej dłoni z jej tyłkiem prawie dostałem w twarz. Uratowała mnie Tara która przyszła się jeszcze raz upewnić że znów przyjdę. Z kuchni wyszedł mój brat.
- Gdzie byłeś do tej godziny? Nie masz kaca.- zauważył, to zabolało, ale nie byłem wzorem do naśladowania. Zazwyczaj wracałem koło czwartej śmierdząc alkoholem, papierosami i bzykankiem.
- Przenocowałem u koleżanki, ma problem a ja go odstraszam.- odpowiedziałem krótko.
- Szykować kasę na prezent? Będę drużbą?- zaczął się nabijać.
- Nie, ale pomożesz mi coś w sobotę skręcić.- do soboty powinni dostarczyć.
- Co?
- Plac zabaw.
Holly
W środę już miałam dość, ciągle pytała kiedy wujek się z nią pobawi. Jak go dorwę w pracy to zabije. Jestem mu wdzięczna za pomoc, dosłownie mnie uratował. Ale jego chęć dobrania się do mnie, utrudnia mi życie. Może to by rozwiązało sprawę? Dam mu to czego chce, a on da mi spokój. Malutka też za parę dni zapomni, poza tym ma wujka Leo z którym ma świetny kontakt.
- Mamusiu czemu jesteś smutna?- spytała stając przede mną.
- Nie jestem smutna tylko zamyślona. Może pójdziemy do sklepu piechotą? Weźmiesz swój rowerek.- Miałam nadzieję że po takiej wycieczce nie będzie mnie ciągnąć na podwórko.
- Dobrze, może jak przyjdzie wujek Tom to odkręci mi kółka i nauczy jeździć z dwoma?- Boże daj mi siłę.
- Pewnie tak kochanie- odpowiedziałam z sztucznym uśmiechem.
Tom
Kończyłem trening gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Chris zapomniał kluczy? Spojrzałem na zegarek, nie, za wcześnie na niego. Otworzyłem drzwi, dostawca cofnął się pół kroku. Spojrzał na adres w tablecie i na numer domu zamocowany obok drzwi.
- Pan Tom Forbes?- spytał zdziwiony.
- Tak, miał Pan być wczoraj.
- Przepraszam, mieliśmy opóźnienie. Gdzie wypakować?- założyłem buty i razem obeszliśmy dom. Wskazałem miejsce na przeciwko tarasu który był szklanymi drzwiami połączony z salonem. Z kuchni też będzie dobry widok na to miejsce. I najważniejsze niedaleko stała trzy osobowa huśtawka. Pomogłem przy rozładunku i podpisałem odbiór. Po kilkunastu minutach zrozumiałem że tego nie da się złożyć w pojedynkę. Usiadłem z instrukcją na schodach od tarasu, przynajmniej wiem że mam wszystko.
- Myślałem że żartujesz, zaliczyłeś wpadkę? Ono będzie miało pół metra i nie będzie chodzić przez pierwszy rok życia.- nie wiedziałem czy sobie żartuje czy mówi to serio.
- Nie, ale dziewczyna która mnie kręci ma córkę. I ona mnie olewa, dlatego próbuje się do niej zbliżyć przez Tare- ale ja jestem żałosny.
- Chcesz zaliczyć laskę która ma dziecko?- spytał zniesmaczony, nie dotarło do niego że to nie będzie jednorazowy numerek, wstałem wkurzony.
- Nie, chce z nią być.- zszokowałem go, ale się nie dziwię.- Choć mi pomóż.
Od pół godziny widzę że mój braciszek próbuje wykrztusić z siebie pytanie. Chyba nie wiedział jak je sformułować, żeby nie zabrzmiało jakby nazywał mnie męską dziwką.
- Nie wspominałeś że chcesz się ustatkować.- wykrztusił wreszcie.
- Bo nie interesowały mnie związki póki jej nie poznałem.
- Jaka jest?- spytał.
- Silna, twardą, ma trudną przeszłość tak jak my, jest mądra, troskliwa nawet gdy nie musi, bo ktoś ją wkurwił. Ciężko będzie zdobyć jej zaufanie, ale chyba trochę ją do siebie przekonałem.- Chris zachichotał.
- Wiesz że pierwszy raz opisałeś kobietę nie mówiąc o jej wyglądzie?
- Ha ha ha, trzymaj prosto bo źle przykręcę.
- Luz, drabinka i zjeżdżalnia wyszły nam prosto, część z huśtawką też będzie dobrze. To kiedy przyjdą?
- Jak ją do siebie przekonam, albo mała nie da jej żyć.
Holly
Denerwowałam się, miałam zamiar zrobić najgłupszą rzecz na jaką w swoim dwudziestotrzyletnim życiu wpadłam. Ale byłam zdeterminowana, chciałam znów mieć spokój. Okłamuje samą siebie, chciałam żeby stracił zainteresowanie mną, żebym nie zdążyła się w nim zakochać. Miał coś w sobie przez co nie mogłam przestać o nim myśleć. Ale teraz byłam odpowiedzialna za dziecko. Dasz radę przecież pamiętasz jak to się robi. Krążyłam po socjalnym, dziś byłam przypisana do widowni, czekaliśmy na informacje od ochrony że mamy gdzieś iść.
- Dobrze się czujesz?- spytała zaniepokojona Brook.
- Tak, po prostu jestem zestresowana.
- Boisz się że znów przyjdzie?- Nie
- Tak- skłamałam, nie powiem jej co chce zrobić. Poparła by pomysł, ale nie jego pobudki.
Tom
Nie walczyłem dzisiaj dlatego pod club podjechałem dopiero o trzeciej.
Powinienem załapać się na obejrzenie ostatniej walki. Minąłem szatnie i zajrzałem do zabiegowego, nie było jej. Czyli jest przydzielona do widowni, albo ma wolne. Schodami wszedłem na górę, skręciłem w prawo i zobaczyłem jak wchodzi do środka. Zauważyła mnie i cofnęła się na korytarz.
- Hej ptaszyno odwiozę cię do domu- powiedziałem podchodząc do niej. Zatrzymałem się naprzeciwko dziewczyny, stanęła na palcach i pocałowała mnie w usta.
- Może zabierzesz mnie do swojego domu?- przejechała dłonią po moim ramieniu. Złapałem ją za szczękę i zajrzałem w oczy. Nie była naćpana. Uwolniła swoją twarz- Kończę za dwadzieścia minut.- dodała i zniknęła za drzwiami. Co tu się kurwa stało?
CZYTASZ
Pragnę ją!
Romance"- Zalicz mnie i miejmy to z głowy. Ty tego chcesz i ja też.- zacisnąłem dłonie na jej udach, syknęła i próbowała je odepchnąć, ale na marne. - Ale ja nie chcę wziąć kawałka ciebie tylko całą. Więc może przestaniesz się bać i mi na to pozwolisz?" Wu...