Rozdział 25

510 18 0
                                    

Milena przez cały dzień myślała o niespodziance o ktorej mówił Kuba. Nie wiedziała czego się spodziewać. W nocy nie za bardzo mogła spać. Wierciła się z boku na bok aż w końcu Kuba się odezwał:
-Ej Milena co się tak kręcisz?
-Nie mogę jakoś spać...
-Jest 2 w nocy! Spróbuj zasnąć - Wolny przytulił mocno dziewczyne i zaczął chrapać
Milena pomyślała:
„No jeszcze to mi brakowało... chrapiącego koło mnie chłopaka. No super."
Jeszcze długo nie mogła spać. Usnęła gdzieś dopiero nad ranem.

___________________________
|8.30|
-Milena wstawaj! Jedziemy... - krzyczał Kuba z salonu
Dziewczyna przetarła oczy po nieprzespanej nocy.
-Coo?! Po co? Gdzie?!
-Za dużo pytań zadajesz... - Kuba już stał w drzwiach do pokoju dziewczyny.
-Która jest godzina?
-Około 8.30. A co?
-Daj mi jeszcze chwile...
-Trzeba było w nocy spać a nie teraz mi tu marudzić. No już raz raz wstajemy.
Kuba podszedł do dziewczyny u pociągnął ją za rękę.
-No dawaj śniadanie Ci zrobiłem...
-No dobra już ide ide...
-No i świetnie... -Kuba w podskokach zszedł do kuchni.
Milena rozczesała włosy, pomalowała rzęsy i ubrała czarne spodnie i szary milutki golf ponieważ na zewnątrz było dość chłodno.
Pod zejściu do kuchni zobaczyła że na stole jest śniadanie i krateczka.
„Jak zjesz to ubierz się i przyjdz do samochodu...❤️
                     Kuba"
-Jejku... co on znowu wymyślił...
Dziewczyna zjadła śniadanie i ubrała czarne botki i szary biały płaszcz i weszła do garażu...
-Dobra co kombinujesz... - zaczęła wchodząc do samochodu.
-Ja? Nic... Dobra zapinaj pasy u jedziemy. Czeka nas troche drogi...

Coraz bardziej się chmurzyło. Czarne kłębiaste chmury zebrały się na niebie a mgła troche opadla.
-O chyba będzie padać... - zaczął Kuba - może w Wiśle nie pada...
-Co tam mamroczesz? - zapytała Milenia
-Nie nic... mówie że chyba padac będzie.
-No to słyszałam a dalej.
-No że chmury się zbierają... - zrobił się cały czerwony.
-Dobra Wolny... do Wisły jedziemy?
-Nie... - przewrócił oczami.
-No jak to nie przecież słyszałam.
-Dobra nie umiem kłamać. Ale więcej Ci już nic nie powiem... - zrobił gest ręką zamykając buzie na kłódkę...
Milena zaśmiala się cicho i śledziła małe krople które już spływały po szybie samochodu.

Zastanawiał się chwilami. Po co jadą do Wisły? Ani skoków w październiku nie ma. Ani żadnej specjalnej okazji. Myślała nad tym większą część drogi.

————————————————————

Kiedy dojechali na miejsce lekko pruszył śnieg.
-Kuba... ale po co tu przyjechaliśmy - zapytała Milena ponownie.
-Jeszcze chwilke i zobaczysz... chodz - wziął Milene za rękę i zaprowadził do hotelu
-Ej byłam tu...
-Wiem... - zaśmiał się.
-Co ty wymyślasz?
-Nic nic...
Milena nie wiedziała co myśleć. Znowu nie wiedziała o co chodzi. Myślała że coś się stało... ale tu chodzi o coś innego.

-Zostaw te walizki... - powiedział Kuba chwytając dziewczyne za rękę - potrm jest rozpakujesz - chłopak wziął małe pudełeczko i włożył do kieszeni
-Co tam chowasz?
-Nie... nic... chodz już.

Wyszli z hotelu a Kuba prowadził Milene pod małą górkę. Przestał padać śnieg a na niebie pojawiło się słońce które powoli zachodziło za ciągnące się dookoła lasy.
-Chodz tam jest ławeczka... może usiądziemy? - zaproponował Kuba.
-Pamiętasz to miejsce? - uśmiechnęła się dziewczyna.
-Jesne że tak. To tutaj...
-Pocałowaliśmy się pierwszy raz... - przerwała.
Ich usta złączyły się na chwile i Kuba wyszeptał „Kocham Cie". Po czym uklęknął na jedno kolano wyjmując tajemnicze pudełko z kieszenie.
-Milena bardzo Cię kocham i chce spędzić z tobą reszte życia. Wyjdziesz za mnie? - spojrzał się jej głęboko w oczy.
Milena nie wiedziała co się dzieje. Nie spodziewała się tego ani troche.
Po chwili milczenia powiedziała...
-Tak... tak... wyjde za ciebie... - i rzuciła się Kubie na ramiona.

Uśmiech znaczy wiele...Where stories live. Discover now