Echo

564 28 1
                                    


Chłopak poprawił marynarkę i wyprostował się, gdy z jego ust uciekł ciężki oddech. Był spięty. W dalszym ciągu czuł stres i lekki dyskomfort przy kontakcie z mężczyzną, choć ich stosunki uległy diametralnej zmianie w przeciągu ostatnich lat. Cóż, ostatecznie wiele się wydarzyło... Pewnym krokiem przeszedł po elegancko zaprojektowanym korytarzu, którego ściany zdobiły lustra i wiszące donice z kolorowymi girlandami kwiatów. Wszedł na drewniane podwyższenie i przeczesał lokal wzrokiem. Kilka osób siedziało przy stolikach w głębi, ale nie zwróciło na niego uwagi, będąc pogrążonymi w towarzyskich rozmowach i rozkoszowaniu się zbawienną kawą. Kobieta za barem złapała kontakt wzrokowy i skinęła mu głową z uśmiechem, nie przerywając wycierania szkła białą szmatką. Ruszył na prawo do miejsca, w którym zawsze się spotykali. Wyszedł na do oszklonej w pełni części, która dawała złudzenie siedzenia na dworze. Stały tu jedynie trzy okrągłe stoliki, a każdy otoczony białymi kanapami oraz fotelami. Kawiarnia została urządzona gustownie - biel siedzisk, na niektórych futrzane narzuty, ciemne stoliki i blat barowy, kolorowe kwiaty i zielone drzewka w donicach rozstawione licznie i zastępujące miejscami parawany. Siedział w rogu w komfortowym fotelu, czytając książkę i popijając wolno czarną kawę. Chłopak nie musiał nikogo pytać, by wiedzieć, że kawa jest czarna na podwójnym espresso z jednym słodzikiem, a mężczyzna w rzeczywistości nie skupia się na książce. Był czujny i ciekawski. Stare nawyki. Podszedł i odchrząknął, siadając na kanapie po przekątnej. Założył nogę na nogę i splótł dłonie, opierając przedramię o podłokietnik. Mężczyzna zamknął książkę i odłożył na stolik. Blondyn zwilżył lekko wargi.

-Witaj, synu - odezwał się mężczyzna, a na jego twarzy na chwilę pojawił się niewielki uśmiech.

Blondyn kiwnął głową na powitanie. Szczerze, nie miał pojęcia, czemu ojciec pofatygował się aż tutaj i czekał na niego. Mężczyzna przeszedł na emeryturę, tak jakby. Prawda, oddał władzę w firmie w ręce syna, ale wciąż był udziałowcem i pełnił funkcję radcy w zarządzie głównym w razie kryzysu. Jego rola wciąż była ważna, choć bardziej pasywna. Wkraczał tylko w konieczności lub poproszony o to bezpośrednio. Dotychczas taka sytuacja miała miejsce jedynie raz. Na szczęście. Blondyn podziękował kelnerce za kawę i pochylił się nad stołem lekko, by posłodzić swoje cappuccino i upić łyk. Tak, dobrej kawy nie mógł im odmówić, choć nie przepadał za tutejszymi wege przekąskami. Zaskakująco wiele było ich w natarciu w karcie, ale inne szybkie dania były smaczne i zawsze świeże.

-Stało się coś? - odezwał się w końcu, po czym oparł wygodniej o oparcie i upił kolejny łyk, trzymając filiżankę.

Mężczyzna pokiwał lekko głową, marszcząc brwi przez moment wpatrywał się w chłopaka. Oho...

-Postanowiliśmy z Natalią się pobrać. Chciałbym, byś został moim drużbą - powiedział poważnym tonem i zastygł z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

W momencie, w którym słowa uderzyły w blondyna, jego ręka jakby na chwilę utraciła pełnię władzy w nadgarstku. Filiżanka zachybotała się niebezpiecznie, a kawa nadała nowy wzór na jego śnieżnobiałej koszuli z delikatnymi, kwiatowymi akcentami. Raptownie odstawił naczynie na stoliku i przyłożył do plam serwetkę. Przekleństwo wyrwało się cicho z jego ust. Westchnął głęboko i odłożył serwetkę, rezygnując.

-Nie mogę powiedzieć, że się tego zupełnie nie spodziewałem - odezwał się spokojnym i głębokim głosem, przenosząc swoje spojrzenie na ojca.

-Jednak, wydajesz się zaskoczony - odparł.

Chłopak wzruszył ramionami w odpowiedzi, na co lekki grymas przemknął przez twarz starszego mężczyzny.

Love in the cat's eyesWhere stories live. Discover now