8

79 13 2
                                    

Tom i Sara nadal pozostali przyjaciółmi.
Ich stosunki nie uległy jakiekolwiek zmianie. Dalej traktowali się tak jak przedtem i mieli do siebie zaufanie.
Postanowili, że nie będą mówić o tym co między nimi zaszło.

Był 31 grudnia dzień który dla Toma był bardzo ważnym. Nie były to jego urodziny nie były to imieniny, nie była to żadna rocznica. Była to data śmierci jego matki.
Chłopak raczej nie był otwarty na rozmowy o problemach i zawsze wolał wszystkie emocje które ukazują jego słabości tłumić w sobie i nie dzielić się nimi z innymi.
To też w dzień śmierci swojej matki postanowił, że odwiedzi jej grób ale będzie tam sam.
Nie chciał żeby kto kolwiek go wspierał i nikt nie musiał wiedzieć o tym co planuje

Teleportował się na cmentarz tuż przed jej grobem.
Był to wielki kopiec z piasku, bardzo zaniedbany i obrośnięty chwastami. Było widać, że nikt już od paru lat nie stara się w żadne sposób go oczyścić.
Tom również kiedy się zjawiał nie zajmował się tymi sprawami. Jego najważniejszym celem było patrzenie na grób i skupianie myśli na rozmowie z matą, chodź wiedział, że nigdy nie uzyska jej odpowiedzi.
Pogrążył się w myślach i odciął się od świata.
Przeszkodził mu szmer kroków kierujący się w jego stronę. Otworzył oczy aby ujrzeć kto zakłuca mu spokój. W kieszeni wymacał różdżkę w każdej chwili gotowy do ataku

-Tom to ty - usłyszał zachrypnięty głos

Był to głos którego nienawidził i zawsze by rozpoznał. Głos należący do osoby na której widok robiło się mu nie dobrze. Osoby która chętnie by zabił i to bez skrupułów.

-A patrzcie kogo moje stare oczy widzą Tom junior we własnej osobie. Plugawy pomiot Meropy. - śmiał się z kpiną

Tom przewrócił na niego oczami i pogrążył się w myślach. Nie miał zamiaru wysłuchiwać co ma do powiedzenia jego dziadek.
Marvolo Gaunt był ojcem jego matki. Tak jak on był czarodziejem. Mimo swojej niskiej pozycji majątkowej nosił się jak arystokrata z uniesioną głową, szczycąc się, iż ich ród zachował czystość krwi.
Nienawidził Toma ponieważ zrodził się ze związku jego córki z mugolem do których pajał nie nawiścią.

-skoro już tu jesteś to może pożyczył byś mi trochę kasy, nie mam za co żyć

Tom wyrwał się ze swojego sacrum
-Ja też nie mam za dużo  jakoś żyję
-odburknął

Marvolo pokręcił głową ukazując irytację
-Może mógł byś pożyczyć trochę rodzinie skoro już tu jesteś.

-Haha zaraz padnę-wymusił śmiech
-nikt mnie nigdy nie odwiedzał a ja mam być na tyle naiwny żeby pomóc?

-No ja nie chcę twoich odwiedzin, daj mi kasę i już mnie nie ma. - bełkotał

-No tak właśnie będzie  dam ci kasę i mi jej nie oddasz-mówił pod nosem

-Na pewno masz jakieś pieniądze

-To twój problem, że wszystko przepijasz, ja mam dla siebie. - odpowiedział stanowczo

-To udław się nimi skurwysynu! - krzyknął wściekły

Tom nawet z tej sytuacji potrafił wyciągnąć jakieś plusy. Rozwścieczył swojego dziadka co sprawiło mu olbrzymią radość 
-idź i daj mi spokój

-Wstyd mi, że mam taką rodzinę bezduszny chuj

Splunął mu pod nogi pokazując obrażę
-tyle sam wart co ta szmata

Tom wyciągnął różdżkę z kieszeni i przystawił mu do twarzy, wbijając koniec w brodę - szmatą to jesteś ty
Dziadek zaczął się głośno śmiać z zdenerwowania wnuka
- Boli cię że masz matkę kurwę ciulu nie myty.
Tylko wstyd mi przyniosła ladacznica.

Tom wbił ją jeszcze mocniej
- Zamknij się, jesteś moim dziadkiem a zachowujesz się jak  zjeb, sam sobie wstyd przynosisz.

-Wiem jaka była-nie dawał za wygraną i w chwili nie uwagi skierował swoją różdżkę na Toma.

Chłopak zauważył ruch Marvolo i poczuł się za żenowany, że nie wyczuł co planuje przeciwnik

-To jest moja matka a twoja córka, może używaj innych słów.

-Będę o niej mówił tak jak było a była zwykłą szmatą-powiedział patrząc mu prosto w oczy

-A ty jesteś zwykły pijak i chuj co nie chce mi pomóc tylko zabiera mi kasę.

Marvolo spojrzał na znicze które przyniósł ze sobą chłopak
-A na to kasę masz?

-A co cię to obchodzi - przewalił oczami coraz bardziej zirytowany

-Po co tu jeszcze stoisz-Nie rozumiał czego od niego oczekiwał.

-Bo przyszedłem ja odwiedzić

-Najpierw ją wyzywasz a teraz odwiedzasz - Nie potrafił pojąć jego myślenia ale stwierdził,że to nie jego sprawa i niech dziadek robi co chce.

Oboje schowali różdżki a Marvolo odszedł pozostawiając go samego. Tom też nie pozostał na długo. Skierował się w stronę wioski. Chciał obejrzeć okolice w której wychowała się jego matka. Przypomniał sobie, że postawił znicze ale ich nie podpalił więc przeniósł się z powrotem.
Kiedy ujrzał brak przedmiotów, które przed chwilą ustawił wiedział kto jest wszystkiemu winien.
Był to za pewne Marvolo.
Wściekły przeniósł się do jego mieszkania wbijając mu przy tym okna.
Marvolo spojrzał się okrutnym wzrokiem - Co?

-To ja się pytam po co to sprzedałeś? - szarpnął go jedną ręką

-Ja nic nie sprzedałem-zarzekał się mężczyzna

-Jasne tylko jakimś cudem wszystko znikło, może wyjaśnisz mi jak - uśmiechnął się przekornie.

Marvolo dobrze wiedział do czego wnuk jest zdolny więc wolał z nim nie zaczynać
-Dobra, tak to ja sprzedałem, ale co mam poradzić na to, że nie mam kasy.

-crucio - krzyknął Tom chcąc zadać mu ból
- Okradaj sobie inne groby ale nie ten. Bo jeszcze raz to zrobisz to ostrzegam cię, że użyję innego zakazanego czaru.

Dziadek długo nic nie odpowiadał tylko wył z bólu, a jego ciało wykrzywiało się we wszystkie strony.
-Teraz oddaj kasę

-Nie mam już-przestraszył się mężczyzna

-Nie interesuje mnie to, masz zrobić tak żebym miał ją z powrotem, zacznij się leczyć bo widzę, że już całkiem padło ci na głowę od tego picia-kopnął w butelki porozwalane po mieszkaniu

-Nie mam nic-wyciągnął kieszenie w drugą stronę aby udowodnić, że to prawda

-Więcej się  do mnie nie odzywaj łajzo i nie podchodzi jak mnie gdzieś widzisz bo nigdy ci nic nie  dam.

Zostawił dziadka na ziemi nie interesując się jego życiem  i przeniósł się do swojego mieszkania.
Wiedział, że kiedyś będzie musiał go zabić i zabrać jego duszę z tego świata.
Nie wiedział jeszcze kiedy to nastąpi ale był gotowy.

Usłyszał głośne dzwonienie do drzwi.
Nagini zasyczała i przyjęła pozycje bojową.
Tom odkręcił się do niej i pogłaskał ją po głowie aby się uspokoiła.
Podniósł się gwałtownie z miejsca i otworzył drzwi.
Kto w nich stanie nie musiał się nawet zastanawiać.To było oczywiste tak jak że po deszczu pojawia się tęcza czy po burzy słońce tak i w jego przypadku zawsze w drzwiach stawała ta sama osoba Sara.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 10, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Tylko ciebie kochamWhere stories live. Discover now