W mieszkaniu Sandora wyjmuję z torebki i kładę na stole stary, brązowy zeszyt.
- Co to jest? - dopytuje Sandor.
- Zobacz sam.
Najpierw przez chwilę przygląda się okładce, przechylając głowę na bok i mrużąc jedno oko. Potem dopiero ostrożnie otwiera zeszyt. Przegląda, kartkując powoli.
- To bardzo stare, spójrz na daty, lata dwudzieste, trzydzieste, potem czasy wojny. To unikat, pamiętnik z czasów okupacji! - ekscytuje się.
Uśmiecham się krzywo:
- Czyli udało mi się wystarczająco zaabsorbować pańska uwagę, profesorze? - podejmuje kokieteryjnie
- Skąd to masz? - dopytuje Sandor rzeczowo.
- Od Wiktorii. To pamiętnik jej matki. Dasz radę to przetłumaczyć? Wiktorii bardzo na tym zależy. Był pisany po francusku...
- Tyle widzę sam. Nie wiem, od lat praktycznie nie miałem kontaktu z językiem. Może Wiktoria powinna się z tym zwrócić do jakiegoś profesjonalnego tłumacza?
- Wiktoria wolałaby nie oddawać tego nikomu obcemu. To bardzo osobiste, prawdopodobnie niezbyt poprawne politycznie.
- A wcisnąć Żydowi wojenne wspomnienia jakiejś niemieckiej Frau to poprawne polityczne? Na dodatek wysługując się tobą jako kurierem – irytuje się Sandor.
- Sama chciała cię o to poprosić, ale podobno nie sposób się do ciebie dodzwonić – odpowiada z przekąsem.
- A, faktycznie, dzwoniła do mnie kilka tygodni temu – przypomina sobie. - Zbyłem ją, powiedziałem, że mam dużo pracy i obiecałem, że oddzwonię, myślałem, że chce mi suszyć głowę... no wiesz, o nasze sprawy.
- Jesteś tchórzem, Sandor – wypalam z zimną satysfakcją.
- Nigdy nie twierdziłem, że jestem odważny.
- Ale przecież uprawiałeś wspinaczkę, zimą, w trudnych warunkach...
- Sporty ekstremalne to żadna odwaga, Julio. To tylko adrenalina.
- Konfrontacja z teściową kochanki też może być ekscytująca – podsuwam kąśliwie.
- Daj sobie spokój z prowokowaniem mnie. Wiesz, że lubię i szanuję Wiktorię. Nie chcę jej sprawiać przykrości. Dobrze - mówi powoli. - Spróbuję to wstępnie ogarnąć. Poczekaj. Zrób sobie kawę, herbatę czy co tam chcesz. I daj mi piwo z lodówki.
- Wciąż nie masz porządnego ekspresu do kawy - skarżę się, przechodząc do kącika kuchennego.
Sandor mnie nie słucha:
- To przedwojenny język, pisane w pośpiechu, błędy, skróty, jakieś inicjały. Miejscami tekst tak wyblakł, że jest niemal nieczytelny. Skąd Wiktoria to wytrzasnęła? - odzywa się po chwili.
- Miała od lat.
- I nie pisnęła ani słowa? W sumie masz rację, dlaczego miałaby się nam zwierzać z posiadania pamiętnika własnej matki.
- W rodzinie mojego męża niechętnie mówi się o przeszłości – stwierdzam, podając mu butelkę piwa.
Sandor otwiera, popija i przez chwilę skupia się wyłącznie na czytaniu:
- O, tutaj pisze, że jest bardzo szczęśliwa – informuje.
- Obiecujące - mruczę sceptycznie.
- Mamy rok tysiąc dziewięćset czterdziesty trzeci. Większość jej rodaków nie wykazuje takiego optymizmu. Ile miała wtedy lat?
- Nie jestem pewna, musiała być w moim wieku – sugeruję, moszcząc się wygodnie obok niego, na sofie.
![](https://img.wattpad.com/cover/142347849-288-k440166.jpg)
YOU ARE READING
Ćmy
RomanceĆmy to opowieść o młodej kobiecie, Julii, na której życie położyła cień tragedia z dzieciństwa - samobójstwo matki. Kilka lat później w niewyjaśnionych okolicznościach ginie kolejna, bliska jej osoba. Jednak zanim to nastąpi, na jej drodze stanie i...