XXXIII

1.2K 54 3
                                    

Gdy weszłam do domu od razu udałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic i ubrałam czyste ciuchy. A włosy ponownie spięłam w kucyk na czubku głowy. Podłączyłem telefon do ładowania, a sama udałam się na śniadanie. W jadalni siedział mój ojciec, Izabella i Mike.

- Smacznego. - powiedziałam i weszłam do kuchni pi miskę, łyżkę, płatki i mleko.

Z tak przygotowanym śniadanie ruszyłam do reszty. Zajęłam miejsce obok Mike.

- Biegałaś? - zapytał ojciec.

- Tak. - odparłam jedząc płatki.

- W naszej okolicy podobno grasuje jakiś pedofil. Lili wiem, że to twój nawyk, ale proszę, żebyś przez moją nieobecność nie robiła tego.

- Tata spokojnie nic mi się nie stanie.

- Blacka poproszę, żeby biegał z Tobą. - wtrąciła kobieta. - Z tego co mi wiadomo on tez czasem lubi pobiegać. - posłała mi swój cudowny uśmiech, który z trudem odwzajemniłam i wróciłam wzrokiem do swojej miski.

Jak moje poranne treningi mają wyglądać jak dzisiejszy to ja podziękuje.

- I o wilku mowa. - usłyszałam radosny głos blondynki.

Spojrzałam w kierunku wejścia do pomieszczenia gdzie stał chłopak.

- Dzień dobry wszystkim. - powiedział zdyszany.

- Dzień dobry. - odpowiedział mój ojciec.

Black jednak nie zaszczycił nas swoją obecnością, ponieważ opuścił pomieszczenie.

- Ja będę się zbierać. - poinformowała kobieta i wstała od stołu zbierając brudne naczynia do zmywarki.

- Podwiozę Cię. - oznajmił mężczyzna.

- Nie trzeba. Jeszcze muszę podjechać do Betty. Do zobaczenia później. - odpowiedziała całując mojego ojca w policzek i opuściła dom.

- Tak właściwie to kiedy wyjeżdżacie? - zapytałam.

- Jutro z samego rana.

- Um... okey.

- Gdyby coś się działo to dzwoń. Masz też Blacka i Mike. Co prawda Mike Ci za wiele nie pomoże, ale możecie spędzić mile ten czas.

- Co racja to racja. - wtrącił chłopak. - Ja twoim ochroniarzem nie zostanę, ale Black owszem. - powiedział i opłacił pomieszczenie.

- To dobry pomysł porozmawiam o tym z Blackiem.

- Tato naprawdę nie trzeba. Nigdzie po nocach się nie włóczę, jak i z samego rana, a treningi spróbuje sobie odpuścić.

- Mam nadzieje, ale wole mieć pewność, że możesz być w nagłym wypadku pod czyjaś opieką. - odparł wstając od stało i odkładając swoje, jak i moje brata brudne naczynia do zmywarki.

I wszedł do pomieszczenia on. Z mokrymi włosami i czarnym podkoszulku opinającym jego mięśnie.

- Black mam z Tobą do pogadania. - usłyszałam głos taty przez co przewróciłam oczami.

Wstałam od stołu, z którego wzięłam miskę i podeszłam do blondyna.

- W dupie mam co Ci powie. - powiedziałam do niego szeptem i go wyminęłam.

Black:

Brunetka mnie wyminęłam, a ja nie miałem pojęcia o co chodzi jej staremu.

- Chodź może do salonu. - powiedział Alan, gdy nagle się obok mnie zjawił.

- Oczywiście. - próbowałem udawać miłego.

Nie nawidzę ludzi.

Liczy się tylko moja rodzina.

Nic i nikt więcej.

Zasiedliśmy w salonie. Ja na sofie, on w fotelu. Teraz w mojej głowie krążą myśli o co będzie mu chodzić.

- Więc mam do Ciebie prośbę. - zaczął.

- Naturalnie o co chodzi.

- Nie wiem czy zauważyłeś, ale Lili zdążą się biegać niekiedy w poranki.

- Tak zauważyłem.

Do czego on zmierza.

- W naszej okolicy podobno grasuje pedofil, niechciałbym, żeby jej się coś stało. Chciałbym Cię poprosić byś ją pilnował. Oczywiście nie dwadzieścia cztery na dobre, ale tak żeby po dwudziestej była już w domu. Mamy już prawie grudzień, a za oknem o tej porze jest już ciemno.

- Mam rozumieć, że prze te kilka tygodni mam być jej ochroniarzem? - zadałem pytanie by się upewnić.

- Jeśli można to tak nazwać.

- Oczywiście, rozumiem pański niepokój i podejmę się tego wyzwania.

- Wielkie dzięki i mam nadzieje, że się na Tobie nie zawiodę.

- Tez mam taka nadzieje.

Wymieniliśmy jeszcze kilka zdań, a następnie ja poszedłem coś zjeść do kuchni. Jak zwykle wybrałem najprostszy posiłek, jakim są płatki z mlekiem. I zasiadłem przy wysokie kuchennej.

W dupie mam co Ci powie. - w mojej głowie krążą jej słowa.

No to teraz wiem o co Ci chodziło.

Oj mała Williams teraz to dam Ci popalić.

Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang