XLVII

1K 49 3
                                    

- Jak ty jesteś ubrana? - w jednej chwili blondyn pojawił się obok mnie i siłą wciągną mnie do domu. - Gdzie ty masz rozum? Jest na minusie! - zaczął na mnie wrzeszczeć.

- Daj spokój to była tylko chwila.

- O chwile za dużo. A on co tu robił? - w jego oczach było widać furię.

- Przywiózł mnie, bo ktoś zapomniał mi wcześniej powiedzieć, że ma inne plany. - spokojnie wyjaśniłam.

- Pytałem czy dotrzesz sama.

- I dotarłam.

- Z nim.

- Black przesadzasz. Powiedz mi lepiej dlaczego Rachel Cię szantażuje.

- To nie twoja sprawa. - powiedział i mnie wyminął.

Nie dam za wygraną.

- Może będę w stanę Ci pomóc. - kontynuuje idąc za nim do kuchni.

- Temu nie da się pomóc.

***

Dziś wstałam wcześnie rano i posprzątałam cały dom. Mike i Black jeszcze spali, ale nawet hałas, który robiłam ich nie obudził. Jutro przyjeżdzają rodzice, a pojutrze dziadkowie i święta. Pierwszy raz zobaczę dziadków Blacka, przez co obawiam się tych świat. Starzy ludzi czasami mówią nie za miłe rzeczy. Z tego co mi wiadomo i o czym wspominała Iza to Black ma tylko dziadków od strony mamy, bo jego tata był w domu dziecka.

Postanowiłam, że dom udekoruje później, a teraz zajmę się robieniem listy zakupów i wyślę po nie chłopaków. Od czegoś w końcu tu są.

***

Dziś wigilia. W domu jest głośno. O wiele za głośno. Przyjechała siostra Blacka z rodziną i moi dziadkowie. Rodzice pani Izy są w drodze. Pod choinką leży masę prezentów. Nigdy jeszcze tyle tego u nas nie było. I nastąpił ten moment. W całym domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka.

- Babcia! Dziadek! - biegała po kuchni w prost do przedpokoju Maja.

- Powoli kochanie. - upomniał ją mój tata.

- Maja nasza kochana. - usłyszałam z korytarza damski głos.

- Dzień dobry państwu. - wyszłam z kuchni i przywitałam się z gośćmi.

- Dzień dobry kochanie. - powiedział starsza pani i mnie objęła. - I jest i mój wnusiu. - kobieta spojrzała na Blacka, który właśnie schodził ze schodów.

Wyglądał bardzo pociągająco w białej koszuli, czarnej muszce i spodniami od garnituru.

Po chwili wszyscy zajęli swoje miejsca przy stole w jadalni, oprócz niesfornej Mai, która biegała po pomieszczeniu. Zaczęło się wspólną modlitwą i łamaniem się opłatkiem. Cała kolacja minęła w bardzo dobre atmosferze, a ja czułam się jakbym znała tych ludzi całe życie.

- Black myślałeś już o studiach? - zaczął dziadek chłopaka.

- Dziadku mam jeszcze czas, ale wstępne plany już mam, o których nie chciałbym ma tą chwile rozmawiać.

- Jak zwykle tajemniczy. - zaśmiała się Betty.

- A ty Lili? W której tak właściwie jesteś klasie?

- Właściwie to niedawno zaczęłam liceum. Nie myślałam jeszcze o tym.

- To najwyższa pora drogie dziecko.

- Blackuś, a ty nie masz tam żadnej narzeczonej w tej szkole? - wtrąciła jego babcia, której w duchu dziękowałam przed przesłuchaniem.

- Jeszcze nie trafiła się ta odpowiednia.

- Jak to. Patrz na Lili jaka śliczna dziewczyna. Pewnie ma tak jakieś koleżanki.

- Babciu.

- Oh mamo daj mu spokój to jeszcze najwidoczniej nie jego czas ma takie sprawy. - powiedziała Iza wchodząc do pomieszczenia i zajmując swoje miejsce.

Rozmowa toczyła się kołem. Na szczęście moja babcia z dziadkiem są na tyle wyrozumiali, że nie pytają o chłopaka ani inne związane z tym sprawy.

- To może teraz czas na prezenty. - powiedział blondyn, a dziewczynka obok aż podskoczyła z radości.

- Tak presenti! - zapiszczała i w jednej chwili zniknęła z mojego pola widzenia.

- Black proszę usiądź jeszcze na chwile. - poprosiła go siostra, która wstała, a tuż po niej i Aleks. - Mamy dla was wiadomości. - powiedziała podekscytowana, a każdego wzrok został skupiony na niej.

- Coś się stało? - zapytała zaniepokojona Iza.

- Jestem w ciąży.

Wróg numer jeden [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now