Rozdział 16.

239 20 29
                                    


No to sobie trochę poczekaliście xd

Wybaczcie, ale wiecie, 21 lat to już starość 🤣

xxxxx

Zamarłem. To, co usłyszałem przed sekundą sprawiło, że moje serce po prostu się zatrzymało. W pierwszej chwili pomyślałem, że to Ed robi sobie żarty. Ale nie zrobiłby tego, nie kpiłby ze mnie i swojego brata. Otrząsnąłem się i podniosłem do siadu. Wiedziałem, że wychodząc teraz i zostawiając Zayna, zachowam się jak totalny dupek. Ale z drugiej strony...

-Idź- mruknął, sięgając po swoje ubrania. Widziałem ból w jego oczach i wiedziałem, że nie mogę.

-Daj spokój Zayn, nie zostawię cię.

-Twój mąż się odezwał- prychnął, ubierając koszulę.

-Myślisz, że to jest w stanie odciągnąć mnie od ciebie?- usiadłem na jego biodrach.

-Zawahałeś się.

-Bo jak sam zauważyłeś, to wciąż mój mąż.

-Więc czemu nie pójdziesz?

-Ponieważ jestem teraz we właściwym miejscu z właściwym facetem- spojrzał na mnie przenikliwie, ale zanim zdążył się odezwać, włączyła się ponownie sekretarka.

-Nie podchodź do telefonu. Ta wiadomość jest tylko nagrana i w żaden sposób nie poprowadzisz ze mną rozmowy. Nagrałem to dawno temu, na wypadek, gdyby coś mi się stało. Ed miał dopilnować, żeby to do ciebie trafiało. Więc Lou, jeśli mnie słyszysz teraz na sekretarce, to znaczy, że ja nie żyję, Chcę, żebyś pamiętał, że cię kocham. Chcę, żebyś ułożył sobie życie na nowo. Zapomnij o mnie. Przysporzyłem ci wielu problemów, czas, żebyś zaczął życie bez nich i beze mnie. Wszystko to co się wydarzyło, należy już do przeszłości, a Ty nie możesz w niej tkwić, więc rusz do przodu. Wierzę w ciebie. Zawsze będę przy tobie. Na zawsze twój. Harry.

Moje oczy zaszkliły się jakby automatycznie. Zagryzłem wargę, starając się, by żadna nie ujrzała światła dziennego. Zayn, widząc mój stan, od razu zgarnął mnie w ramiona. Szlochałem cicho w jego nagą skórę, zastanawiając się, dlaczego to wszystko tak wygląda.

Tęskniłem za Harrym bardzo. Ale nie tęskniłem zanim, jak za mężem. Tęskniłem za swoim przyjacielem. Wiedziałem jednak, że miał rację. To należy do przeszłości, a ja nie mogę patrzeć tylko w nią. Przecież nie rozpocznę czytania następnego rozdziału, jeśli nie skończę poprzedniego.

-Co robisz, gdy kończysz jakiś rozdział?- spojrzałem na Zayna przenikliwie, kiedy się odezwał- Zamykasz książkę i nigdy do niej nie wracasz?

-Zayn...

-Co chcesz, żeby powiedzieli, gdy cię już nie będzie?- westchnąłem- Że się poddałeś? Czy że szedłeś do przodu?

-Proszę cię- westchnąłem smutno.

-Słońce zachodzi i wschodzi. Świat nadal się kręci, bez względu na wszystko- zacisnąłem powieki- Jeśli to wszystko idzie źle...- mruknął, muskając moje wargi- Kochanie...

-...trzymaj się- dokończyliśmy razem.

-Sam to śpiewałeś, Loulou. Więc teraz, nieważne jak bardzo jest, było, czy będzie źle, nie poddasz się. Pamiętasz? Mama ci to kiedyś mówiła. Nie poddawaj się, możesz robić to każdego dnia. Śpiewasz te wszystkie mądre rzeczy w swoich piosenkach, a sam nie potrafisz się ich trzymać? Jesteś cudowny Lou. Jesteś niesamowitą osobą, jesteś silny i nie poddałeś się po śmierci mamy ani siostry. Więc nie poddawaj się po śmierci męża. Nie jesteś sam, Boo. Masz nas. Mnie, Liama, Nialla. Nawet Eda, do cholery, mimo że go nie cierpię.

Sprzedany|| L/ZDonde viven las historias. Descúbrelo ahora