Rozdział 2 (01.02.2020)

598 25 2
                                    

1940, marzec

*Pov. Rozalia*

Po parunastu minutach drogi spacerkiem dotarliśmy do kamienicy Alka. Chłopak przepuścił mnie w drzwiach po czym w ciszy weszliśmy na piętro, na którym mieściło się jego mieszkanie. Wchodząc do niego zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. Wszystko idealnie do siebie dopasowane. Moją pierwszą myślą było to, że albo mama Alka maczała w tym palce albo chłopak, którego poznałam ma niesamowite wyczucie do takich rzeczy.
Chłopak widząc moją reakcje w postaci rozglądania się na wszystkie strony świata powiedział

- widzę, że chyba Ci się podoba - powiedział lekko się do mnie uśmiechając - moja mama miała do tego smykałkę - dodał i na chwilę zamilkł wpatrując się w pomieszczenie

Po chwili Zaprowadził mnie do salonu po czym gestem ręki dał mi jasno do zrozumienia bym usiadła na kanapie. Tak tez uczyniłam.

- zaczekaj tu, zaraz wrócę - powiedział po czym wyszedł z pokoju

Po chwili Alek wrócił z rzeczami potrzebnymi do doprowadzenia mojej twarzy do pierwotnego stanu.

- dlaczego ten szkop cię gonił ? - zapytałam nie wytrzymując panującej między nami ciszy

- byłem w trakcie rozwieszania kartek, wiesz, takich z pewnymi hasłami - odpowiedział uśmiechając się szeroko przy wypowiadaniu dwóch ostatnich słów - i akurat wtedy się pojawił - dokończył

- nie wiem jak ci to powiedzieć, ale ja tez byłam w trakcie rozwieszania kartek z PEWNYMI HASŁAMI - powiedziałam z uśmiechem na twarzy kładąc nacisk na dwa ostatnie słowa - ale wtedy usłyszałam jak ten Niemiec zaczął krzyczeć i odruchowo się ukryłam

- czekaj, co, jesteś w harcerstwie ?! - powiedział wytrzeszczając oczy

- nie, ale bardzo bym chciała - odpowiedziałam - i odpowiadając na twoje kolejne pytanie, nie, nikt nie wie o tym co robię - powiedziałam uśmiechając się nie winie w stronę chłopaka

- czytasz w moich myśląc - odpowiedział lekko się do mnie uśmiechając - a tak się składa, że ja do harcerstwa należę - powiedział dumny jak paw

- NAPRAWDĘ ?!! Jeju, proszę, mógłbyś ... - zaczęłam gadać jak nakręcona jednak zanim skończyłam przerwał mi Alek :

- jasne ale pod warunkiem, że się uspokoisz - powiedział z bananem na twarzy na co ja tylko przytaknęłam również uśmiechając się tak mocno, że zaczęły bolec mnie policzki co było pewnie także spowodowane ranami i siniakami, jednak teraz nie było to ważne ! W końcu miałam okazje by dołączyć do harcerstwa na stałe !

Zaczął przemywać rany, a w momencie gdy kończył bandażować moją dłoń, która również okazała się być skaleczona ktoś dokładnie trzy razy zapukał do drzwi. Nie było to jednak zwykle pukanie do drzwi, lecz jak się domyślałam kod dzięki, któremu Alek wiedział, że to nie szkopy przyszły w odwiedziny.

Przepraszając mnie na moment wstał i ruszył w stronę drzwi. Salon znajdował się zaraz obok korytarza oraz drzwi wejściowych wiec bez problemu usłyszałam moment, w którym Alek otworzył drzwi a do domu wszedł najprawdopodobniej jego kolega, z którym odrazu się przywitał.
Zanim się obejrzałam zobaczyłam obcego chłopaka wchodzącego do salonu, w którym się znajdowałam. Ten widząc mnie uśmiechnął się i krzyknął do chłopaka, który akurat był w kuchni :

- oo Alek widzę, że masz towarzystwo - po czym podszedł do mnie i delikatnie biorąc moją dłoń by ją pocałować powiedział - witam panienkę, Jan Bytnar się kłania - po czym w zabawny sposób się ukłonił, na co ja cichutko się zaśmiałam - ale mówią na mnie Rudy - dokończył

- Rozalia - odpowiedziałam uśmiechając się wesoło w stronę chłopaka mimo tego, że nadal odczuwałam okropny ból na całej mojej twarzy

Chłopak w porównaniu do Alka nie był zbyt wysoki. Byłam od niego tylko troszkę niższa. Ale pomijając fakt wzrostu miał on blond włosy chociaż w nie których momentach miałam wrażenie, że są one Rude i zauważając to uświadomiłam sobie dlaczego ma pseudonim Rudy. Do tego mnóstwo piegów na twarzy i piękne oczy. W tym przypadku również nie mogę zaprzeczyć, że chłopak był zniewalająco przystojny.

Siadł na przeciwko mnie i zaczął mi się uważniej przyglądać z wyraźną troską - zauważył stan mojej twarzy - pomyślałam i zdałam sobie sprawę, że zaraz zada...

- jeśli mogę spytać, co się panience stało ?

...pytanie, na które tak bardzo nie chciałam odpowiadać w tym momencie.

- emm długa historia - odpowiedziałam z zakłopotaniem w głosie i starając się zmienić temat dodałam - proszę, nie mów mi na „pani" skoro już się poznaliśmy

W tym momencie do pokoju wszedł Alek z trzema kubkami w rękach najprawdopodobniej z herbatą. Siadł zraz obok mnie po czym zaczął szczegółowo opowiadać wszystko co się do tej pory wydarzyło. Uznałam, że po prostu usłyszał pytanie zadane przez Janka i moje zakłopotanie nim wywołane. Byłam mu za to wdzięczna.

Rudy słuchał tej historii z niesamowitym skupieniem wyrysowanym na jego twarzy przez cały ten czas. Czasami tylko wyrywał się z transu by uniknąć ciosu od Alka gdy ten przez cały ten czas wymachiwał rękami na wszystkie strony świata. Chłopak zakończył swoje opowiadanie słowami :

- ... aa i co najważniejsze Rozalia chce dołączyć do harcerstwa ! - zakończył łapiąc powietrze ze zmęczenia wywołanym ciągłym mówieniem i najpewniej wymachiwaniem rąk

Janek na te słowa jakby się ocknął i z uśmiechem na twarzy odpowiedział - świetnie ! Podejrzewam, że przyjmą Cię bez problemu po tym co zrobiłaś

Na co ja tylko wesoło się do niego uśmiechnęłam.

- to ja już będę się zbierać, nie będę się narzucać - powiedziałam pare minut później wstając z kanapy

Faktem było, że dziwnie się czułam siedząc z dwoma mężczyznami, którymi poznałam tego samego dnia do tego w mieszkaniu jednego z nich. Dlatego do tego momentu rozmawiali głównie Rudy i Alek ja natomiast siedziałam popijając herbatę i od czasu do czasu przytakując, któremuś z nich.

- może cię odprowadzę ?  - powiedział Rudy również wstając i wesoło się do mnie uśmiechając - nie przyjmuję odmowy

- ja też chętnie się przejdę - dodał Alek słysząc propozycje Rudego, przy tym wstając

Na co ja lekko się uśmiechnęłam dając im jasno do zrozumienia, że się zgadzam.

Szliśmy pare naście minut rozmawiając głównie na temat harcerstwa, po czym Rudy żegnając się z nami skręcił w prawo w stronę swojego miejsca zamieszkania. My natomiast szliśmy dalej, nadal przy tym rozmawiając. Faktem było iż wspólnych tematów mieliśmy naprawdę nie skończenie wiele.
Gdy dotarliśmy już pod moją klatkę chłopak zaproponował aby odprowadził mnie pod same drzwi, ja jednak grzecznie odmówiłam wiedząc, że w środku prawdopodobnie czeka na mnie mój brat, mamy nie ma w domu. Czyli najgorsze co mogło na mnie czekać po powrocie do domu. Miałam świadomość jak mogłaby wyglądać reakcja mojego brata na to, że spotkałam się z jakimś chłopakiem.
Nie było to spowodowane troską o mnie .. wręcz przeciwnie. Zazdrością. Kuba poprzez swój ohydny charakter już od dwóch lat nie mógł sobie znaleźć sympatii. Przez co wyżywał się na mnie i skutecznie doprowadzał do tego bym nie była w związku.
Oprócz tego chciałam jak naszybciej udać się do swojego pokoju by uniknąć pytań i podejrzeń ze strony Kuby związanych z moim wyglądem.

Alek odszedł po czym weszłam po schodach na piętro gdzie mieściło się moje mieszkanie. I modląc się w duchu by mojego brata jednak w domu nie było wyjęłam klucze i zaczęłam otwierać drzwi. Otwarłam je po czym prześwietliłam oczami całe mieszkanie. Na moje rzadkie szczęście Kuby w domu nie było dzięki czemu mogłam spokojnie spędzić następne kilka godzin.






Dzisiaj taki spokojny rozdział ale jeszcze będzie się działo, obiecuje :)

STONES ~ kns Where stories live. Discover now