Rozdział 6 (20.02.2020)

424 19 0
                                    

*Pov. Alek*

Gdy tylko zrozumiałem co się dzieje, zacząłem jak najszybciej biec za Pawłem, jednak odrazu zorientowałem się, że nie biegnie z nami Róża. Odrazu odwróciłem się i zobaczyłem coś co było ostatnia rzeczą jaką chciałbym wtedy zobaczyć.
Zobaczyłem Róże, która próbowała wyrwać się trzymającemu ją w talii szkopowi, drugi natomiast w tej chwili uderzył ją w twarz. Złość ze mnie kipiała. Odrazu zawróciłem by pomóc Rozalii. Jeden ze szkopów widząc to wyciągnął broń i zaczął strzelać w moją stronę. Wiedziałem, że jeśli mnie zastrzeli nie będę mógł pomoc Rozalii. Dlatego wbiegłem w pierwsza lepsza uliczkę. Bolało mnie to, że mimo wszystko ją tam zostawiłem, jednak wiedziałem, że sam nie dam rady dwóm uzbrojonym Niemcom, dlatego ruszyłem w stronę, w którą pobiegł Paweł.

Chwile później zobaczyłem Pawła, który szedł najprawdopodobniej w stronę domu Rudego tam gdzie czekała reszta harcerzy. Odrazu do niego podbiegłem.

- Gdzie Róża ?! - powiedział lekko zdziwiony tym, że nie ma jej przy mnie

- Mają ją szkopy... chciałem coś zrobić ale ... - mówiłem co chwile przerywając by nabrać do płuc powietrza po biegu - ... ale było ich dwóch i zaczęli do mnie strzelać, chodź musisz mi pomoc !- powiedziałem już normalnie, po czym pociągnąłem go za rękę i zaczęliśmy ponownie biec

*Pov. Róża*

... zaczął się do mnie zbliżać. Wiedziałam co chciał zrobić. Łzy same z siebie, zaczęły napływać mi do oczu, chociaż tego nie chciałam. Zaczęłam się wyrywać przez co znowu oberwałam. Coś okropnego i obrzydliwego w jednym. Nie kryłam już łez, leciały już strumieniami po moich policzkach.

Wtedy poczułam ulgę, oboje się ode mnie oderwali. Zobaczyłam Alka i Pawła, którzy przyszli mi z pomocą. Widziałam jak Alek zamachnął się po czym jeden z Niemców leżał już na ziemi, na co Alek schylił się by oddać jeszcze kilka ciosów. W tym czasie Paweł także uderzył szkopa jednak nie na tyle mocno by go powalić. Niemiec zamachnął się chcąc już uderzyć Pawła jednak ja widząc to podbiegłam do niego od tylu i chwyciłam za rękę, która zaraz miała wyładować na twarzy Pawła. Wykręciłam ją w taki sposób, że szkop krzyknął z bólu po czym dałam jasno do zrozumienia Pawłowi, że teraz jest jego chwila na to by oddał cios. Tak tez zrobił i po chwili oboje leżeli nie przytomni na ziemi.

Paweł rzucił się do zabierania Niemcom broni i noży, a ja w tym czasie starałam się ukryć swoją słabość wycierając rękawami policzki mokre od łez. Alek zauważając to podszedł do mnie i wyciągnął przed siebie ręce dając mi znak abym się przytuliła. Tak tez zrobiłam, rzuciłam się w jego ramiona po czym wtuliłam w jego tors. Łzy mimowolnie zaczęły skapywać po moich policzkach.

- spokojnie mała, już dobrze - powiedział z troską w głosie

Na co ja odkleiłam się od niego i przecierając dłońmi łzy powiedziałam krótkie - dziękuje - na co pogodnie się do mnie uśmiechnął

Spojrzałam na Pawła, który właśnie skończył zabierać całą broń i polowe podawał Alkowi bo nie był w stanie całej ukryć.

- chyba musisz mnie nauczyć takich sztuczek na szkopów - powiedział Paweł wesoło a zarazem z troską uśmiechając się do mnie co oczywiście odwzajemniłam

- ty to najpierw uderzać się naucz - powiedział w żarcie Alek na co Paweł wysłał mu mordercze spojrzenie

Chwile później byliśmy już pod drzwiami mieszkania Rudego. Paweł zapukał w charakterystyczny sposób, po czym drzwi otworzył nam Zośka.

- Gdzie byliście ?!! - prawie krzyknął poirytowany - matko, co się stało ?! - dodał zauważając to jak wyglądam

- mała bójka ze szkopami - odpowiedziałam, nie chciałam by harcerze dowiedzieli się prawdy, nie chciałam by robili ze mnie ofiarę i współczuli mi. Oczywiście poinformowałam o tym wcześniej Pawła i Alka, na co Ci nie chętnie się zgodzili. Mam tylko nadzieje, że dotrzymają słowa

- mała ?! Mała bójka ?! - powiedział zirytowany - i dlaczego tylko ty jesteś ranna ?

- może porozmawiamy w środku - powiedział spokojnie Alek. Nie było najbezpieczniejsze rozmawiać o takich rzeczach gdy spokojnie mógł nas ktoś podsłuchać.

- tak, wjedzcie - powiedział już spokojniej robiąc przejście w drzwiach - a wiec słucham co się stało ?

- mała bójka - powiedział Alek, na co uśmiechnęłam się sama do siebie

- słuchajcie muszę wiedzieć co się stało naprawdę, jestem waszym dowódca i muszę wiedzieć o takich rzeczach - powiedział ze stoickim spokojem - ale najpierw idźcie to opatrzyć - dodał patrząc na mnie a następnie na Alka dając mu jasno do zrozumienia, że to on ma to zrobić.

Weszliśmy do kuchni po czym Alek, gestem ręki pokazał mi gdzie mam usiąść, tak tez zrobiłam a on w tym czasie wyciągnął z szafki potrzebne rzeczy.

- wiesz, że i tak będę musiał mu powiedzieć co się stało ? - powiedział Alek z troską

- nic nie musisz

- uwierz mi, że będę musiał - powiedział, na co ja złowrogo na niego spojrzałam - zgadzam się z tym co powiedział, jest dowódcą wiec powinien wiedzieć o takich rzeczach

- ale...

- obiecuje Ci, że zostawi to dla siebie

- niech Ci będzie - powiedziałam bez emocji

W tym momencie Alek zaczął przemywać wodą utlenioną ranę na policzku po uderzeniu na co ja cicho syknęłam.

- spokojnie, już kończę - powiedział najwyraźniej widząc moją reakcje

Na koniec na ranę przykleił plaster. Miałam mnóstwo siniaków także na rękach i brzuchu, jednak na to Alek nie miał jak zaradzić. Uśmiechnął się do mnie po czym chwytając mnie lekko za dłoń zaprowadził do salonu gdzie znajdował się Zośka, Rudy, Paweł i trzy dziewczyny, które widziałam pierwszy raz na oczy.

- uznaliśmy, że powinnaś mieć jakieś przyjaciółki - szepnął mi na ucho Alek na co ja leciutko się uśmiechnęłam

Po chwili przedstawiłyśmy się sobie. Jedna z nich - Dusia była siostrą Rudego, druga - Hala sympatią Zośki, a trzecia sympatią Rudego

Po chwili siedziałyśmy już razem na kanapie i rozmawiałyśmy... a tak naprawdę to trójka dziewczyn rozmawiała. Nie mogłam znaleźć z nimi wspólnego języka, przynajmniej narazie, czasami tylko odpowiedziałam na jakieś pytanie lub przytaknęłam. Chwile później zauważyłam Alka, Rudego, Zośkę i Pawła idących w stronę sąsiedniego pokoju. Alek zauważając, że się na nim patrzę wysłał mi ten swój piękny uśmiech, coś w stylu „ nie martw się, wszystko będzie dobrze". Jakoś to na mnie zadziałało bo przestawałam się stresować i zaczęłam ponownie przysłuchiwać się rozmowie dziewczyn.

Dzisiaj dość krótki rozdział ale mam nadzieje, że wam się spodobał :)

STONES ~ kns Where stories live. Discover now